LPP: nie handlujemy w Rosji od dwóch lat, ale zarabialiśmy

Po raporcie Hindenburg Research zarząd odzieżowej spółki zdradza utajnione do tej pory informacje o wyjściu z rosyjskiego rynku. Twórca grupy liczy że odzyska jeszcze 900 mln zł.

Publikacja: 27.03.2024 14:52

Centrala LPP w Gdańsku

Centrala LPP w Gdańsku

Foto: fot. materiały prasowe

LPP sprzedało w 2022 r. spółkę RE Trading w Rosji, ale chce odzyskać z tego rynku jeszcze 900 mln zł. W latach 2022 i 2023 dostarczało towary agentom zakupowym zaopatrującym tamtejsze sklepy. W tym roku zrezygnowało z zysków z tego tytułu. Przekaże KNF dane o nowych właścicielach. Ryzyko że umowa z nimi zostanie rozwiązana jest małe – poinformowali dziś menedżerowie odzieżowego giganta.

Zwołana na dziś, 27 marca, konferencja LPP, wyjątkowo z udziałem założyciela odzieżowej grupy Marka Piechockiego, według biura prasowego miała być w całości poświęcona planom rozwoju marki Sinsay i uświetnieniu 20-letniej historii giełdowej firmy. Raport amerykańskiej wywiadowni Hindenburg Research z 15 marca zarzucający LPP mistyfikację przy wychodzeniu z rynku rosyjskiego sprawił że było inaczej. 

Choć menedżment LPP przedstawił już stanowisko w tej sprawie, zdominowała ona także dzisiejszą konferencję. Spółka dostała bowiem szereg pytań w tej sprawie. Odpowiada na nie, bo gra toczy się o nadszarpnięte zaufanie rynku kapitałowego.

Czytaj więcej

LPP: rekordowe wyniki za 2023 rok. Nowe dane o sprzedaży w Rosji

Marek Piechocki: inwestorzy mieliby do nas pretensje

Prezes Marek Piechocki i wiceprezes Przemysław Lutkiewicz zaczęli spotkanie z analitykami, zarządzającymi i dziennikarzami od serii slajdów.

- Pierwszy slajd nosi tytuł hipotezy vs. fakty. Faktem jest to, że działając w dobrym interesie spółki odzyskaliśmy 700 mln zł, a mieliśmy możliwość odpisania 2 mld zł na straty. Pewnie gdybyśmy nic nie zrobili, inwestorzy mieliby do nas pretensje. Dzisiaj robiąc dużo, żeby to odzyskać mamy jako zarząd nie do końca poczucie, że fajnie jest – zaczął Marek Piechocki. Podał potem, że do odzyskania jest jeszcze 900 mln zł.

- Mamy jeszcze 900 mln zł należności i chcielibyśmy to odzyskać i nie zrobić odpisu – powiedział prezes LPP.

Czytaj więcej

LPP podnosi rękawicę i odpiera zarzuty

Kto kupił rosyjski biznes LPP 

Zarządzający LPP powtórzyli wiele twierdzeń, które już padły w ostatnich tygodniach. Jak te, że Fundacja Semper Simul rodziny Piechockich, zarząd i pracownicy oraz sama spółka LPP nie kontrolują spółki sprzedanej w 2022 r. i nie mają w planach powrotu na rosyjski rynek. Podkreślono, że LPP nie prowadzi w Rosji działalności operacyjnej i handlowej oraz że nie prowadziło dostaw do Rosji poprzez Kazachstan.

Z drugiej strony wiele informacji o sposobie wyjścia LPP z rosyjskiego rynku ujrzało światło po raz pierwszy. To bije w wizerunek spółki nagradzanej za relacje inwestorskie.

Zarządzający zdradzili dziś m.in., że jednym z kupujących spółkę LPP w Rosji była menedżerka tamtejszej sieci. Marek Piechocki porównał sprzedaż spółki w Rosji do sprzedaży Esotiq&Henderson menedżerom prowadzącym wcześniej ten biznes.

- Przekażemy do KNF wyciągi z rejestrów, z których jednoznacznie wynika, że żadna z osób nie jest ani beneficjentem fundacji Semper Simul ani powiązana z LPP – powiedział Piechocki.

Tymczasem w 2022 r. LPP podało, że sprzedało biznes chińskiemu konsorcjum. - Przekazaliśmy informacje do audytora i banków. Przekażemy za chwilę do KNF. Imion i nazwisk nie chcielibyśmy podawać na forum publicznym – powiedział Przemysław Lutkiewicz pytany o pozostałe podmioty.

Czytaj więcej

LPP o raporcie Hindenburg Research: to atak i próba przejęcia wpływów

Agenci na Rosję 

18 marca LPP przyznało, że realizuje dostawy do agentów zakupowych zaopatrujących sklepy w Rosji. Chodzi o spółki wspomniane przez Hindenburg Research:  Fashion Group Tekstil i Asia Fashion Import Export.

W opublikowanym dziś sprawozdaniu rocznym i prezentacji LPP ujawniło przychody i zyski z tego tytułu. Tabela z takimi wyliczeniami pojawiła się w raportowaniu spółki po raz pierwszy. W 2023 r. LPP uzyskało z tego tytułu prawie 1,2 mld zł przychodu i 158 mln zł zysku operacyjnego. W tym roku przy około 600 mln zł przychodu LPP ma odnotować stratę operacyjną rzędu 40 mln zł.

Podczas konferencji Przemysław Lutkiewicz przyznał wprost, że są to dane pokazujące wyniki na sprzedaży towarów na rzecz nowych właścicieli sklepów w Rosji w tzw. okresie przejściowym.

Wcześniej spółka podała, że na takich transakcjach nie zarabia i że w 2024 r. dostawy dla agentów zakupowych stanowią 3 proc. przychodu. Dziś okazało się, że z zysków na transakcji zrezygnowano w styczniu br. - Wolimy dokładać do tego, ale wyjść i zapomnieć – przyznał otwarcie Marek Piechocki.

Okres przejściowy w relacjach LPP z nabywcami rosyjskiego biznesu ustanowiono formalnie po to aby nabywca zdobył odpowiednie kompetencje.  LPP informowało o tym w dwóch sprawozdaniach okresowych. Dopiero 15 marca uściśliło, że okres ten miał trwać do 2026 r. Trzy dni później dodało głośno, że umowa obejmowała dostawy towarów. Teraz mowa jest o skrócenie tego okresu do końca 2024 r.

Umowa nie do odkręcenia

Jedną z tez z raportu Hindenburg Research było, że PKO BP finansujący LPP uzna iż naruszono zapisy umów kredytowych. - Nie było dnia abyśmy nie rozmawiali. Odpowiadamy na wszystkie pytania. Na tę chwilę banki mówią, że są z nami i żadne zapisy umowne nie zostały złamane – zapewnił dziś Przemysław Lutkiewicz. Zapewnił też, że instytucje nie zażądały dodatkowych zabezpieczeń.

Jednym z zapisów umownych z kupującymi biznes w Rosji od LPP jest opcja put przyznana nowym właścicielom. Na jej temat wiadomo było do tej pory niewiele.

- Opcja put jest po stronie inwestora. Nie możemy wykupić tego biznesu. To inwestorzy zabezpieczyli się opcją, gdyby biznes nie szedł tak jak zamierzali – powiedział Przemysław Lutkiewicz.

Czy jest ryzyko że do realizacji opcji dojdzie? - Wydaje się, że technicznie opcja ta jest trudna w realizacji. W Rosji została powołana komisja rządowa, która ocenia tego typu transakcje. Polska jest na liście państw wrogich i wydaje się, że zgoda na przekazanie biznesu do Polski jest bliska zeru – powiedział Przemysław Lutkiewicz.

- Z drugiej strony, patrząc na to, że biznes prosperuje, że spłacono nam pierwszą ratę, jesteśmy dobrej myśli, że opcja nie zostanie zrealizowana i większość pieniędzy zostanie odzyskana - dodał.

- Gdyby się stało inaczej, musielibyśmy zamknąć ten biznes, bo nie jesteśmy w stanie z Polski nim zarządzać – dodał.

Także Marek Piechocki ocenia, że do realizacji opcji put nie dojdzie. - Patrzę nie tylko na pierwszą ratę, ale też na obniżenie poziomu zobowiązań. Trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś kto zapłacił nam bez mała 700 mln zł podda ten biznes, czyli wykorzystać opcję put - powiedział.

- Wiedzieliśmy i wiemy że do Rosji nie wrócimy. Wiązałoby się to z bataliami prawnymi i nie wiem czym. Prawnie wydaje się to skomplikowane – dodał także.

Handel i konsumpcja
Zyski wyzwaniem w e-handlu odzieżą
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Handel i konsumpcja
Allegro otwiera dla sprzedawców B2B rynek czeski
Handel i konsumpcja
Ruszyło duże IPO spółki Studenac. Co trzeba wiedzieć o ofercie
Handel i konsumpcja
Są trzy nowe rekomendacje dla Żabki. Akcje wreszcie drożeją
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Handel i konsumpcja
Studenac odsłonił karty. Rusza z IPO
Handel i konsumpcja
Kurs Żabki szuka dna