Mimo ostatniej poprawy koniunktury na warszawskiej giełdzie notowaniom kontrolowanego przez Dariusza Miłka CCC mozolnie idzie odrabianie poniesionych wcześniej głębokich strat. W ciągu trzech miesięcy akcje spółki są na 13-proc. plusie, choć indeks WIG zyskał w tym czasie prawie dwa razy więcej. W ciągu 12 miesięcy papiery są na sięgającym 46 proc. minusie. Zdaniem Krzysztofa Kawy, analityka biura Erste Securities, przyczyny takiego stanu rzeczy wynikają zarówno z problemów operacyjnych spółki, jak i z ogólnego nastawienia do branży.
– Spółka wciąż boryka się z wyzwaniem, jakim jest wysoki poziom zadłużenia, a jednocześnie pogarsza się otoczenie makroekonomiczne, co widać chociażby po słabszych danych o sprzedaży detalicznej za grudzień – zauważa specjalista.
Ciążą ekspansja i dług
Słabiej od szerokiego rynku zachowywały się również walory LPP, co według Kawy potwierdza gorsze nastawienie inwestorów do spółek odzieżowych. To, jak spółka CCC radzi sobie w trudniejszych warunkach, pokażą wstępne wyniki, które powinniśmy poznać na początku lutego.
Tymczasem zdaniem Janusza Pięty z mBanku inwestorzy bez entuzjazmu pochodzą do ambitnych planów ekspansji grupy. – CCC, którego kompetencje leżą głównie w handlu obuwiem, zwiększa zaangażowanie na rynku odzieży, rozwijając takie marki, jak Modivo, DeeZee czy HalfPrice. Jednak wymaga to wysokich nakładów kapitałowych i oznacza budowanie nowego biznesu poza głównymi kompetencjami grupy – zauważa analityk mBanku. Choć spółka ma za sobą przeprowadzoną po wybuchu pandemii restrukturyzację, to generację gotówki obciąża zwłaszcza ekspansja HalfPrice, które jest budowane od zera. Na to nakładają się negatywne konsekwencje wysokiego zadłużenia, którego obsługa po ubiegłorocznych podwyżkach stóp procentowych jest bardziej kosztowna.