– Wprowadzono nas w błąd podczas zawierania umowy dotyczącej najmu lokalu w Alejach Jerozolimskich – mówi Jan Kościuszko, prezes i największy udziałowiec Polskiego Jadła. Dodaje, że spółka musiała m.in. sama robić instalację gazową.

Dodaje, że kwota 8,1 mln zł jest uzasadniona, ponieważ spółka poniosła znaczące nakłady inwestycyjne związane z tym lokalem. – Do tego dochodzi wartość utraconych korzyści z tytułu umowy operatorskiej – podkreśla Kościuszko. Giełdowa spółka uruchamia restauracje, a następnie przekazuje je na zasadzie tzw. franczyzy własnościowej operatorom.

Polskie Jadło poinformowało jednocześnie, że uchyliło się od skutków prawnych zawartej umowy i że nie będzie płacić czynszu (jego wysokość wynosi około 92 tys. zł). Jan Kościuszko mówi, że na razie firma nie może opuścić tego lokalu i zaprzestać w nim działalności. – Mamy zobowiązania, które nam na to nie pozwalają – mówi.

Jeśli sąd przyzna Polskiemu Jadłu rację, kwota odszkodowania będzie dużo ważyć w wynikach giełdowej firmy. Dla porównania, w pierwszym półroczu miała ona 10,6 mln zł przychodów ze sprzedaży i 2,1 mln zł zysku netto.