Restauracyjna spółka będzie musiała zwołać walne zgromadzenie raz jeszcze. Zarząd deklaruje, że nie wpływa to na realizację postanowień zawartych w ubiegły piątek z bankami i harmonogram przygotowań emisji akcji.
- Zależy nam, aby ta emisja przebiegła jak najsprawniej i bez niepotrzebnych ryzyk. Nie możemy narażać spółki na to, że po upływie kilku miesięcy, nawet już po złożeniu prospektu w KNF, czy co gorsza, przeprowadzeniu emisji akcji, któryś z akcjonariuszy zaskarży podjęte na dzisiejszym NWZ uchwały. Dlatego też walne musimy zwołać ponownie i zrobimy to najszybciej, jak to możliwe – podkreśla Mariola Krawiec-Rzeszotek, prezes Sfinksa. Dodaje, że emisja powinna zostać zamknięta do końca lipca.
Tymczasem podczas dzisiejszego NWZA jeden z akcjonariuszy Sfinksa Tomasz Morawski oświadczył, że nie jest gotowy do głosowania nad projektami uchwał w sprawie podwyższenia kapitału. Jego zdaniem spółka dała akcjonariuszom zbyt mało czasu na zapoznanie się z założeniami porozumień z bankami.
Akcjonariusze mieli dziś decydować m.in. o podwyższeniu kapitału zakładowego z 14,9 mln zł, do maksymalnie 44,7 mln zł. Tak, aby spółka mogła wypuścić do 29,8 mln akcji.
Pieniądze z oferty Sfinks chce wykorzystać na restrukturyzację zadłużenia. Sposób realizacji umowy z bankami zależy od tego, ile środków Sfinksowi uda się pozyskać ze sprzedaży akcji. Notowania Sfinksa świecą dziś na czerwono. Około godziny 16.00 walory wyceniano na 5,69 zł po spadku kursu o prawie 4 proc.