Ogromne nadzieje z rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw wiązała branża zakładów bukmacherskich, której od stycznia ubiegłego roku podniesiono podatek od zakładów wzajemnych - z 10 na 12 procent od sumy wpłaconych stawek . Bukmacherzy liczyli, że nowelizacja umożliwi im organizację zakładów wzajemnych poprzez sieć Internet na warunkach znacznie korzystniejszych niż jest to w przypadku prowadzenia punktów stacjonarnych. Wszystko jednak wskazuje na to, że były to płonne nadzieje. Posłowie w piątek prawdopodobnie przyjmą projekt ustawy bez uwzględnienia postulatów zgłaszanych przez bukmacherów.
Choć projekt dopuszcza legalność zakładów wzajemnych w sieci, podatek jaki będą płaciły firmy jest taki sam jak w przypadku firm stacjonarnych - 12 procent od sumy wpłaconych przez klientów stawek. Według Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich, przy takiej stawce legalna działalność bukmacherska staje się nieopłacalna. Stowarzyszenie zwraca uwagę, że to najwyższy podatek w całej Unii Europejskiej. Podkreśla, że w większości krajów europejskich stawki podatkowe wahają się w granicach 5 proc. W dodatku, jak podkreśla SPiPFB, legalną działalność w Polsce utrudnia olbrzymia konkurencja ze strony firm, które obecnie oferują zakłady wzajemne w sieci z serwerów umieszczonych poza granicami Polski, a polskie służby nie radzą sobie ze ściganiem takiej działalności.
Na wysoką stawkę podatkową w Polsce zwracało uwagę także działające w Brukseli Europejskie Stowarzyszenie Gier i Zakładów Wzajemnych (EGBA). W piśmie skierowanym do polskich parlamentarzystów prezes EFBA zwracała uwagę, że w większości krajów, bukmacherzy płacą podatek w oparciu o przychody brutto, czyli sumę wpłaconych stawek pomniejszoną o wypłacone graczom wygrane. Posłowie nie zgodzili się jednak na obniżenie stawek podatkowych dla firm, które będą organizowały legalne zakłady wzajemne w sieci w Polsce.
- Posłowie nie uwzględnili postulatów branży. Mam tylko nadzieję, że ta słaba ustawa będzie obowiązywała co najwyżej półtora, dwa lata, a potem i tak zastąpią ją przepisy unijne dla całego rynku europejskiego - komentuje Mateusz Juroszek, z zarządu firmy bukmacherskiej STS. Juroszek ma na myśli tzw. Zielona Księgę w sprawie gier hazardowych oferowanych w Internecie w obrębie rynku wewnętrznego, którą kilka tygodni temu opublikowała Komisja Europejska. Dotychczas Komisja pozwalała poszczególnym krajom decydować jakie zasady kierują grami w sieci, publikacją Zielonej Księgi rozpoczęła jednak konsultacje w sprawie stopnia otwartości tego rynku, jakie działania należy podejmować, by chronić konsumentów a nawet jak przeciwdziałać defraudacji. Komisja chce wypracować przepisy dla całego rynku Wspólnoty. Jak podkreślają unijni urzędnicy, hazard w sieci to co najmniej 15 tys. stron w Internecie z przychodami przekraczającymi w 2008 r. 6 mld euro.
Według oceny bukmacherów działających w Polsce, podczas, gdy ich branża w ubiegłym roku miała przychody na poziomie ok. 760 mln zł, przychody z zakładów wzajemnych w sieci przekraczają 2 mld zł.