Kerdos podniesie się z kolan

Z Maciejem Rochem Pietrzakiem, prezesem kancelarii PMR Restrukturyzacje, która pełni funkcję zarządcy w postępowaniu sanacyjnym toczącym się wobec Kerdosu oraz Dayli, rozmawiał Tomasz Danelczyk.

Publikacja: 21.06.2016 06:15

Maciej Roch Pietrzak, prezes PMR Restrukturyzacje, zachowuje optymizm. Jego kancelaria szuka obecnie

Maciej Roch Pietrzak, prezes PMR Restrukturyzacje, zachowuje optymizm. Jego kancelaria szuka obecnie finansowania dla Dayli.

Foto: Archiwum

Spółki coraz chętniej zabiegają o sanację. Dlaczego?

Przy okazji postępowań restrukturyzacyjnych dostrzegam prawidłowość, polegającą na tym, że wierzyciele mają poczucie, że postępowanie restrukturyzacyjne jest wymierzone przeciwko nim. To jest interpretacja całkowicie nieuzasadniona. Postępowanie restrukturyzacyjne ma na celu utrzymać zdolność konkurencyjną danego przedsiębiorstwa, a jeżeli spółka jest w bardzo trudnej sytuacji, to taką zdolność przywrócić. Wielkim problemem dawnego prawa układowego było to, że majątek przedsiębiorstwa nie był dostatecznie chroniony, w związku z tym następowała jego degradacja. Celem nadrzędnym była tylko windykacja i szybkie zaspokojenie kilku największych wierzycieli, co działało na szkodę pozostałych. Obecne prawo w dostateczny sposób chroni przedsiębiorstwo i jego działalność operacyjną. Z tego względu jest duża szansa na rewitalizację i na spłacenie wszystkich wierzycieli w wyższym stopniu niż w upadłości. Restrukturyzacja powinna się nam kojarzyć , tak jak na Zachodzie z refinansowaniem, a nie wyłącznie z redukcją i układem ratalnym, czyli spłatą przez lata.

Postępowanie sanacyjne przebiega efektywniej w przypadku spółek publicznych?

Tak, jest to dodatkowa wartość, ponieważ dochodzą do dyspozycji narzędzia rynku kapitałowego. Daje to możliwość szybszego zaspokojenia oczekiwań wierzycieli. Możemy np. dokonać konwersji zadłużenia na notowane papiery dłużne, czy na akcje będące w obrocie. W skrajnym przypadku zaś, jeżeli mowa o spółkach publicznych, nieporównywalnie lepszym rozwiązaniem (efektywniejszym ekonomicznie tak dla wierzycieli, jak i akcjonariuszy) jest przeprowadzenie konwersji zadłużenia na akcje (choćby „śmieciowe"), niż ogłaszanie upadłości, delisting i wykreślenie spółki z KRS. Postępowanie upadłościowe w stosunku do spółki publicznej to zwykłe marnotrawstwo.

Wielu upadłości by nie było, gdyby spółki były bardziej ostrożne w zaciąganiu długu.

Finansowanie się przedsiębiorstw długiem, chciałbym to w szczególny sposób podkreślić, jest mechanizmem naturalnym. Ba, wielu ekonomistów powie nawet, że funkcjonowanie w środowisku zerowego długu jest przejawem niegospodarności. Nie można finansować się jedynie kapitałami własnymi, ponieważ jest to przejaw złego zarządzania. A więc stan właściwego poziomu „lewaru finansowego" jest stanem pożądanym i winien być on permanentny. Nie oczekujemy zatem od przedsiębiorstwa, tutaj apel do wierzycieli właśnie i szczególnie ich pełnomocników, że jeżeli w jakimś momencie przychodzi trudność z refinansowaniem spółki, to ona nagle wyjmie z tylnej kieszeni pieniądze. Jeżeli wierzyciele w takiej sytuacji żądają natychmiastowej spłaty długu, to przyczyniają się do degradacji przedsiębiorstwa. Dlatego cywilizowany świat zachodni w miejsce agresywnej i szkodliwej windykacji wymyślił procedury ochronne na okresy destabilizacji refinansowania czyli procedury restrukturyzacyjne. Nie próbujmy więc kojarzyć procesów restrukturyzacyjnych z windykacją i egzekucją (bo tym się zajmuje prawo upadłościowe) , ale z rewitalizacją, refreshingiem i refinansowaniem (którymi zajmuje się prawo restrukturyzacyjne). Agresywne działania wierzycieli nie ułatwiają refinansowania i ich szybkiej spłaty. Nie pomagają w utrzymaniu działalności operacyjnej i poprawy rentowności. Obrzucanie błotem dłużnika nie stabilizuje sytuacji i nie przyspiesza spłaty należności.

W przypadku Kerdosu wierzyciele, w myśl tego co Pan powiedział, raczej zachowują zdrowy rozsądek i nie decydują się na kroki ofensywne.

Tak, widać dobrą wolę ze strony wierzycieli Kerdosu. Widać racjonalne i pragmatyczne podejście kuratora dla obligatariuszy. Zebrało się grono świadomych osób, które odpowiednio interpretują to, co się w spółce dzieje, oraz akceptują kolejne etapy restrukturyzacji. Jesteśmy w stałym kontakcie z kuratorem obligatariuszy spółki zależnej oraz z bankiem finansującym spółkę zależną, który wyraża zrozumienie dla tej sytuacji i zachowuje spokój. Z drugiej strony, jest też dobre podejście ze strony kontrahentów i pracowników, którzy, mimo nawet dodatkowych perturbacji, również wyrażają zrozumienie.

Mówiąc o dodatkowych perturbacjach ma pan na myśli zachowanie poprzedniego zarządcy, który złożył wniosek o umorzenie postępowania sanacyjnego w Dayli, argumentując, że spółka nie ma szans na sprawne funkcjonowanie, a co za tym idzie spłatę wierzycieli?

Nie komentujemy w żaden sposób działań poprzedniego zarządcy. Faktem jest, że postępowania sanacyjne lubią ciszę, a dodatkowe napięcia tylko komplikują cały proces. Podstawą jest znalezienie optymalnej ścieżki do wyjścia z kryzysu.

Czy pan taką optymalną ścieżkę dla Kerdosu już nakreślił i czy ona jest właśnie realizowana?

Oczywiście, mamy zamysł, w jaki sposób ten proces w Kerdosie przeprowadzić. Ta koncepcja pewnie będzie jeszcze nie raz modyfikowana, ponieważ nigdy proces restrukturyzacji nie przebiega w 100 proc. zgodnie z wcześniej założoną agendą. To jest proces dynamiczny – po drodze pojawiają się nowe zmienne, które wymuszają reakcję. Ale tak, mamy co najmniej dwa scenariusze - jeden w wariancie optymistycznym i drugi w wariancie pesymistycznym. Przy czym nawet ten wariant pesymistyczny będzie dla wierzycieli i akcjonariuszy potencjalnie korzystniejszy niż upadłość i likwidacja spółki.

To jaka będzie podstawowa chronologia wydarzeń?

W pierwszym kroku nie obędzie się bez finansowania pomostowego dla spółki zależnej i finansowania restrukturyzacyjnego dla spółki dominującej. Pamiętajmy, że przedsiębiorstwo objęte postępowaniem sanacyjnym musi pokrywać bieżące koszty i ma prawo pożyczać środki, które na wypadek upadłości są uprzywilejowane. Można powiedzieć, że w przypadku Kerdosu to finansowanie restrukturyzacyjne zapewnia akcjonariusz, zaś w przypadku Dayli finansowanie pomostowe już zostało otwarte umowami komisowymi i kredytem kupieckim, dzięki którym Dayli zostało w części zatowarowane. Zabiegamy też dalej o dodatkowe źródła finansowania działalności operacyjnej Dayli. W drugim kroku będzie obwieszczony spis wierzycieli. Równolegle powstaje plan restrukturyzacyjny, w którym postaramy się odpowiedzieć na pytania: dlaczego tak się zdarzyło, że Kerdos jest w takiej sytuacji?, jakie były główne tego przyczyny i co możemy zrobić, żeby przywrócić przedsiębiorstwu zdolność funkcjonowania i generowania dochodu jako spółka holdingowa?

Czy potrafi już pan odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Kerdos znalazł się w tak trudnym położeniu?

Te przyczyny są chyba bardzo dobrze znane, ponieważ dłużnik mówił o nich bardzo wyraźnie. Ich badaniem zajmują się już organy do tego powołane. Nie oczekujmy więc od zarządcy tego, że będzie się zajmować audytem śledczym i stawianiem zarzutów. Nas interesuje obecnie głownie to, jak odbudować wartość grupy kapitałowej.

Akcjonariusze, oprócz tego, dlaczego stanęły sklepy, na pewno chcieliby wiedzieć, kto zawinił. Romulad Kalyciok, obecny prezes Kerdosu, jednoznacznie wskazywał na poprzedni zarząd, który zrobił w grudniu zeszłego rok emisję pod wykup obligacji, ale papierów nie wykupił. „Pieniądze wyparowały" – mówił Kalyciok.

Powtarzam, sprawą zniknięcia pieniędzy z obligacji, które miały posłużyć do wykupu poprzednich serii, zajmuje się prokuratura.

To dlaczego drogerie stanęły?

Bo zabrakło kapitału obrotowego.

Czyli wracamy do punktu wyjścia i środków, które „wyparowały".

Teraz mamy pewność, że pieniądze ze spółki nie będą wypływać. Zarządca jest od tego, żeby stwierdzić, czy model funkcjonowania przedsiębiorstwa, w tym wypadku Dayli i całej grupy Kerdos, był odpowiedni. Jeżeli się okaże, że towar którym handlowano w drogeriach był atrakcyjny, lokalizacje również były odpowiednie, a głównym problemem było to, że brakowało pieniędzy, które ubywały z jakichś przyczyn – a tym zajmuje się prokuratura – to naszym zadaniem będzie znalezienie nowych środków na zakup towaru. Dzięki temu drogerie będą mogły normalnie funkcjonować, odbudować swą wartość i spłacić tą drogą wierzycieli.

A więc model biznesowy Dayli nie był zły, tylko brakowało pieniędzy na towar, bo ktoś te środki ze spółki wybierał?

Mogę odnieść się do pierwszej części pytania – rzeczywiście, model biznesowy Dayli był ogólnie dość dobry. Teraz będziemy ten model udoskonalać, również w oparciu o doświadczenie Moniki Nowakowskiej z RDM Partners. Dopóki zaś prokuratura nie dojdzie do określonych wniosków, dopóty nie będziemy komentować sprawy zniknięcia pieniędzy. Faktem jest, że jesteśmy w kontakcie z organami ścigania, jak również dostarczamy na bieżąco żądany materiał dowodowy.

Czy spis wierzytelności oraz plan restrukturyzacyjny zostały już zaopiniowane przez wierzycieli?

Spis wierzytelności został złożony w zeszłym tygodniu. Może się tak zdarzyć, że jednak nie będzie on odzwierciedlał w pełni zobowiązań wobec wierzycieli jeśli księgi spółki nie były rzetelne. Natomiast plan restrukturyzacyjny cały czas powstaje. Po pozytywnym zaopiniowaniu tych dokumentów oraz przy, mam nadzieję, poprawie sytuacji w Dayli, będzie można szykować propozycje układowe. Jeżeli Dayli przetrwa, to przetrwa także Kerdos. Jeżeli natomiast Dayli nie wyjdzie zwycięsko z procesu sanacji, a taki scenariusz przedstawiał poprzedni zarządca, to dla Dayli może się to skończyć postępowaniem upadłościowym, które jednak nie powinno przełożyć się na Kerdos. Niemniej, obecnie robimy wszystko, żeby Dayli funkcjonowało normalnie i wierzymy, że rewitalizacja rentowności się powiedzie.

Wspominał Pan o konieczności dofinansowania działalności Dayli. Gdzie będziecie szukać pieniędzy?

Liczymy na fundusze inwestycyjne, które udzieliłyby nam finansowania pożyczając pieniądze na określony procent lub zaangażowałyby się biorąc udział w emisji akcji, której w przypadku Kerdosu nie należy wykluczyć.

Prezes Kalyciok stwierdził, że optymalna liczba drogerii Dayli to 100. Zgadza się Pan z tym?

Obecnie są 74 drogerie. Pytanie czy wszystkie spośród nich będą w stanie na siebie zarabiać? Nie chodzi o to, żeby było 100 sklepów, ale o to, żeby wszystkie były rentowne. Posiadanie 100 sklepów, w których 40 miałoby ujemne przepływy, nie jest ekonomicznie uzasadnione. Przywiązywanie się do jakiejś liczby niczemu nie służy. Niemniej to oczywiste, że lepiej jest mieć 100 dochodowych sklepów niż 70.

A co z aktywem w Luksemburgu. Prezes Kalyciok mówił o ewentualnej sprzedaży Meng Drogerie?

Obecnie nasi prawnicy analizują ten biznes. Czekamy na wnioski, co oznacza, że z ustaleniami musimy się jeszcze wstrzymać. Może się okazać, że wartość tego biznesu jest całkowicie skorodowana i na ewentualnej sprzedaży niewiele lub nic nie zarobimy.

Czy dostrzega Pan dostateczną determinację prezesa Kalycioka w ratowaniu Kerdosu? Poprzedni zarządca ubolewał, że prezes w niewystarczający sposób angażuje się w działania naprawcze.

Nie mam podstaw, aby czynić prezesowi Kalyciokowi jakiekolwiek zarzuty. Dostrzegam jego duże zaangażowanie. Dostrzegam też bardzo duże zaangażowanie pracowników obu spółek oraz zaangażowanie rozlicznych innych osób, co naprawdę napawa optymizmem.

Uratujecie Kerdos?

Tak - zachowuję w tym względzie spory optymizm. Jeżeli będzie dobra wola wierzycieli oraz znajdzie się finansowanie dla Dayli, to grupa Kerdos podniesie się z kolan.

Handel i konsumpcja
Studenac nie podbił serc inwestorów
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Handel i konsumpcja
Europejska sieć handlowa umożliwiła płatność kryptowalutami
Handel i konsumpcja
Nowe restauracje
Handel i konsumpcja
Prezes Studenac Group: Chorwacja i Słowenia to jeszcze nie koniec
Handel i konsumpcja
Wojna w handlu może nieco zelżeć, ale konsument pozostanie rozważny
Handel i konsumpcja
Kłopoty Wittchenu z Amazonem