Zarząd TXM poinformował o zdarzeniu w rozbudowanym jak na standardy giełdowe, komunikacie. Nie był on przy tym autorostwa agencji PR (Inner Value nie pracuje dla spółki od sierpnia). Zaczął od przypomnienia, jak ważna jest współpraca z bankami dla powodzenia restrukturyzacji, którą firma przechodzi, wspomniał o zatrudnieniu firmy audytorskiej (E&Y Corporate Finance), która zweryfikowała plan naprawczy przedstawiony w czerwcu bankom i o wynikach sprzedażowych, które miały przekraczać założenia przedstawione instytucjom.
Z komunikatu TXM wynika, że banki mogły zmienić podejście po tym, jak 3 sierpnia spółka przedstawiła im „zmodyfikowane propozycje" uregulowania zadłużenia. TXM nie podaje, co zaproponował instytucjom.
Najpierw umowę standstill wypowiedział ING, jako formalny powód podając niedostarczenie wymaganych dokumentów i informacji o planach postawienia w stan upadłości spółki zależnej w Rumunii. TXM z tą argumentacją się nie zgadza. Zarząd zapewnia, że systematycznie przekazywał raporty o stanie majątku i zastawach przysługujących poszczególnym bankom.
Decyzja ING sprawiła, że TXM straciła dostęp do 2,2 mln zł akredytyw oraz 2,9 mln zł w rachunku bieżącym. Sprowokowała też ruch PKO BP. W tym wypadku, wartość zablokowanego, niewykorzystanego limitu gwarancji i akredytyw to 1,8 mln zł, a środków pieniężnych 1,2 mln zł. – Naszym bieżącym celem jest wyjaśnienie z bankami zaistniałej sytuacji i powrót do konstruktywnych rozmów restrukturyzacyjnych oraz odblokowania limitów. Oba banki deklarują, że są zainteresowane prowadzeniem dalszych rozmów i restrukturyzacji TXM – zapewnia Bogusz Kruszyński, wiceprzewodniczący rady nadzorczej TXM (i prezes Redanu).