Podatkoróbstwo

Dziurę po "koszyku Zyty Gilowskiej", który w dużej mierze sfinansuje operacje prospołeczne, trzeba czymś zaszyć. Tą łatą mają być nowe podatki

Publikacja: 26.05.2006 07:43

Miały być męska przyjaźń i partnerskie relacje. Miało być też zmniejszenie obciążeń podatkowych i kosztów pracy, ograniczenie "pruskiego drylu" w urzędach skarbowych i zmniejszenie mitręgi przedsiębiorców. Fiskus zobowiązał się nawet do przestrzegania zasady "nieszkodzenia" prowadzącym działalność gospodarczą. Wyszło jak zwykle - na odwrót. Środowisko pracodawców szacuje, że "liberalizacja" systemu podatkowego, którą przeprowadza Ministerstwo Finansów, może kosztować przedsiębiorców najmniej 1,5 mld zł.

Cała operacja tzw. reformy systemu podatkowego przypomina naprawę starego grata w warsztacie samochodowym przy użyciu nieoryginalnych części. Przedsiębiorcy, którzy dopominali się radykalnych zmian podatkowych, obawiają się, że ostatecznym efektem zapowiedzianych regulacji będzie dalsze "zaciskanie krawata". A potrzebnego tlenu gospodarka nie dostanie - przynajmniej tym razem.

Przynajmniej nie szkodzić

Niewątpliwym plusem jest przygotowanie i skierowanie do konsultacji nowelizacji ordynacji podatkowej. Zawiera ona wiele uproszczeń, eliminuje niektóre błędy prawne i dyskryminujące przedsiębiorców zapisy oraz wprowadza wspomnianą na wstępie zasadę "przynajmniej nie szkodzić".

Jest też druga kategoria zmian, oparta na zasadzie "coś za coś". Reforma w 2007 roku ma kosztować budżet 9 mld 150 mln zł. Zmniejszenie dochodów państwa zostanie zrekompensowane przez "zmiany o charakterze upraszczającym", opodatkowanie niektórych przychodów z działalności gospodarczej, a także zmiany upraszczające (ponownie to samo uzasadnienie) niektóre reguły obowiązujące w podatku VAT. Ich efekt dla budżetu wyniesie ok. 1,5 mld zł. Resztę ma dać podwyżka akcyzy (3,6 mld), poprawa ściągalności VAT (1 mld) oraz oszczędności związane z likwidacją ulgi remontowej (3,1 mld zł). Za to wszystko zapłacą przede wszystkim przedsiębiorcy.

Uporządkować

znaczy podwyższyć

Z zapowiedzi wynika także, że zostaną "uporządkowane" stawki akcyzy na benzynę, oleje i gaz. Oznacza to, że - oczywiście - zostaną podwyższone. Resort finansów chce także opodatkować używanie samochodów służbowych do celów prywatnych oraz zlikwidować koszty uzyskania przychodów od umów autorskich i umów cywilnoprawnych. Jeśli do tego dodać likwidację karty podatkowej i ryczałtu, okaże się, że mimo waloryzacji od bieżącego roku skali podatkowej, dla większości podatników daniny wzrosną. A oczekiwaliśmy - zapowiedzianego przez polityków - zmniejszenia skali podatkowej do 19 i 32 proc. i tym samym - płaconych podatków od dochodów osobistych. Na dodatek, prawdopodobnie, rozpocznie się kolejna odsłona walki z oszustami podatkowymi. A że "na wojnie jak na wojnie", znajdą się solidni podatnicy, którzy padną jej ofiarą.

Trzeci rodzaj zmian to przykre niespodzianki, nałożone przez fiskusa w celu zwiększenia wpływów podatkowych. Bowiem dziurę po "koszyku Zyty Gilowskiej", który w dużej mierze sfinansuje operacje prospołeczne, trzeba czymś zaszyć. Tą łatą mają być nowe podatki.

Oto przykład. Budżet państwa chce zarobić 267 mln zł na likwidacji zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów. Zmiana ta, zdaniem resortu finansów, ma prowadzić do uszczelnienia systemu podatkowego. W rezultacie straci kilkaset tysięcy osób pracujących w ramach tzw. samozatrudnienia; m.in. przedstawiciele wolnych zawodów, zatrudnieni w ramach umowy o dzieło czy korzystający z tzw. praw autorskich. Efektem na pewno będą większe koszty pracy podmiotów zamawiających usługi. A miało być inaczej - koszty pracy miały tanieć.

Kolejny przykład szkodliwego nowatorstwa reformatorów: Ministerstwo Finansów chce w ustawie o VAT zmienić definicję "działalności gospodarczej" i wprowadzić ją do ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Naturalną konsekwencją tej zmiany będzie utrata statusu przedsiębiorstwa przez tysiące osób. "Wyrzuci" to je z korzystnego, 19-proc. opodatkowania dochodów w ramach CIT do grupy opodatkowanej podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Oznacza to, że te osoby mogą zaprzestać prowadzenia działalności gospodarczej. Jest to ewidentny regres w stosunku do zmian wprowadzonych w 2004 roku, umożliwiających podmiotom jednoosobowym wybór formy opodatkowania, co było wówczas poważnym rozszerzeniem wolności gospodarczej. Właśnie w tej sprawie skierowałem list otwarty do pani wicepremier, minister finansów Zyty Gilowskiej, prosząc, by nie podpisywała przygotowywanej nowelizacji. Są to bowiem propozycje, które mogą doprowadzić do wyeliminowania tzw. samozatrudniania z rynku pracy lub zmuszą osoby do świadczenia dotychczasowych usług w tzw. szarej strefie. Ten "twórczy wkład" fiskusa w rozwój podziemia gospodarczego warto odnotować, teraz bowiem - jak szacuje GUS - pracuje tam już około 1,3 mln osób. To także kolejny przykład tworzenia barier w rozwoju przedsiębiorczości. Powstają one w tym samym czasie, kiedy inny resort - Ministerstwo Gospodarki - pracuje nad nowelizacją ustawy o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej, w której będą likwidowane biurokratyczne bariery, utrudniające rozwój przedsiębiorczości.

Popieramy, ale...

Podatkotwórstwo Ministerstwa Finansów nie ominęło też rynku samochodowego.Finalizowany jest m.in. projekt podatku ekologicznego. Konfederacja Pracodawców Polskich popiera rządową inicjatywę zastąpienia akcyzy odprowadzanej od samochodów, podatkiem ekologicznym, ale...

W 2005 roku, kiedy ówczesny rząd wystąpił z podobnym projektem, dowodziliśmy, że obciążony jest wieloma mankamentami. Stwierdziliśmy wówczas, że obciążenie podatkiem samochodów rejestrowanych w kraju po raz pierwszy nie przyczyni się do znaczącego wzrostu sprzedaży samochodów nowych, a co za tym idzie - nie będzie wpływać stymulująco na wzrost produkcji krajowej. Podatek planowany obecnie powinien sprzyjać ochronie środowiska, a dochody z tego tytułu powinny być stabilne, niezależne od koniunktury na rynku samochodowym. Dlatego uważamy, że lepszym rozwiązaniem byłby podatek od samochodów osobowych, płacony corocznie, uzależniony od pojemności silnika i normy czystości spalin według klasyfikacji EURO. Podatek taki stymulowałby wymianę parku samochodowego na nowszy.

Przy okazji fiskus zamierza stworzyć kilka furtek do omijania przepisów podatkowych (m.in. zwalnia z podatku pojazdy sprowadzane do kraju w ramach tzw. mienia przesiedleńczego - zarówno osób mieszkających na stałe za granicą, jak również tych, które czasowo wyjechały tam w celach zarobkowych) lub nierówno chce traktować różne marki. Daje praktycznie pełną dowolność ministrowi finansów w ustaleniu w drodze rozporządzenia liczby samochodów podlegających zwolnieniu z tego podatku. To nie gwarantuje czystości rozwiązań i otwiera przestrzeń do wszelkiego rodzaju lobbingu. Próbując naprawić prawo - psuje się je jeszcze bardziej. Podobnie jak w osławionym już projekcie, przyznającym przedsiębiorcom prawo do odliczania VAT od nabywanego samochodu, i w to miejsce wprowadzającym opłatę za używanie samochodu dla celów niesłużbowych. Problem w tym, że w wielu przypadkach opłata ta po pewnym czasie może przewyższyć płacony dotąd podatek.

Resort skraca lejce

Tak wygląda "partnerstwo" w wydaniu fiskusa. Całe szczęście, że kiedy Ministerstwo Finansów "skraca lejce", zapowiadając ostrzejszą jazdę, z pomocą przedsiębiorcom pospieszył Sąd Najwyższy. Orzekł - i chwała mu za to - że przedsiębiorcy mają podstawź do dochodzenia roszczeń w wyniku bezprawnie nałożonych ciężarów podatkowych. Mimo naszych oczekiwań, resort finansów nie zdobył się na to, aby założyć wędzidła urzędnikom skarbówki, obciążając ich np. kosztami niesłusznych decyzji i odpowiedzialnością prawną.

Pracodawcy potrafią liczyć. Z liczenia tego wynika, że "reformy" zamiast poluzowania gorsetu fiskalnego przynoszą tylko kolejne ciężary, a realne zmiany podatkowe odsuwa się coraz dalej w przyszłość. To nie służy rozwojowi przedsiębiorczości. Nie będzie z czego tworzyć nowych miejsc pracy. Pracodawcy oczekują realizacji obietnic, jakie premier złożył w expose przedsiębiorcom i wszystkim Polakom biorącym swoje sprawy w swoje ręce.

CV

Andrzej Malinowski

Autor jest prezydentem

Konfederacji Pracodawców Polskich - najwększej i najstarszej

rganizacji pracodawców

w kraju (przeszło 5500 firm,

zatrudniających ponad 2 mln

pracowników)

Pierwszym wiceprezydentem

Europejskiej Organizacji

Pracodawców Przedsiębiorstw

Publicznych - CEEP.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy