Współpraca z Pragą, a może Wiedniem? Jaką drogę obierze Warszawa? Trwa dyskusja na temat łączenia giełd w naszym regionie Europy.
Co z tą konsolidacją?
Zwolenników konsolidacji giełd nie brakuje. Odwiedzający w ubiegłym tygodniu Polskę prezydent Czech Milosz Zeman poinformował, że chciałby połączenia warszawskiej GPW z giełdą praską.
Marzenia prezydenta Czech dziś wydają się mało realne. Przede wszystkim niemal wszystkie akcje giełdy praskiej są w posiadaniu zbudowanego wokół Wiener Boerse holdingu CEE Stock Exchange Group (CEESEG). W jego skład wchodzą również giełdy w Budapeszcie i Lublanie. Co więcej, zdaniem analityków giełda czeska ma nam niewiele do zaoferowania. Kapitalizacja tamtejszego rynku wynosi około 24 mld euro. W przypadku GPW jest to ponad 125 mld euro. Obroty na rynku czeskim wyniosły w ubiegłym roku 10 mld euro. W Warszawie – ponad cztery razy więcej.
– Giełda w Pradze jest relatywnie mała i poza kilkoma dużymi spółkami, które nie są w Polsce notowane w formie dual listingu, a które mogłyby uzupełnić indeks blue chipów, nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Wypowiedź prezydenta Czech brzmiała zresztą trochę jak apel o pomoc niż konkretna propozycja współpracy biznesowej. Uważam, że nie ma sensu rozważać sojuszu tylko z giełdą w Pradze, lepiej skupić się na całej grupie CEESEG, bo to może przynieść jakąś wartość dodaną dla akcjonariuszy – mówi Łukasz Jańczak, analityk BESI.
To, że GPW prowadzi rozmowy z grupą CEESEG, nie jest natomiast żadną tajemnicą. Warszawska giełda wybrała już nawet doradcę finansowego do rozmów. Jest nim Citibank. Jak podkreślał niedawno prezes warszawskiego parkietu Adam Maciejewski, cały proces ma być podzielony na dwa etapy. Pierwszy ma dać odpowiedź, czy w ogóle warto myśleć o mariażu. W drugim etapie zapaść ma decyzja o formie współpracy.