Jestem drobnym inwestorem giełdowym z dwuletnim stażem. Piszę ten list w celu podzielenia się z Szanowną Redakcją kilkoma pomysłami oraz zasugerowania ewentualnych zmian.Najbardziej martwi mnie to, że Wasze czasopismo nie jest wystarczającym źródłem danych dla takiego inwestora, jak ja. Publikujecie wskaźniki ekonomiczne, które były aktualne kilka miesięcy temu. Często okazuje się, że firma wyglądająca w świetle waszych wskaźników na kwitnącą jest na skraju bankructwa (np. Łukbut). Przeciętny inwestor szuka w takich źródłach jak Wasze pismo informacji, czy akcje firmy kupić lub sprzedać, a nie jakie były efekty ekonomiczne jej działalności pół roku temu. Nie bójcie się, Panowie, konsekwencji popełnienia błędów, przecież czytają Was nie dzieciaki, ale ludzie dorośli. Brakuje mi bardzo w Waszym piśmie wskaźników pomagających inwestorom w podejmowaniu decyzji, takich jak:- aktualne wskaźniki ekonomiczne (mogą być szacunkowe),- perspektywy firmy na przyszłość (oczywiście, chodzi o ocenę z punktu widzenia właściciela akcji),- ocena sytuacji branży, do jakiej zalicza się dana firma (może być np. "+", "0" i "-"),- ocena aktualnej sytuacji ekonomiki naszego kraju i świata.Powyższe wskaźniki mogłyby być tworzone na podstawie uśrednionych wyników oceny kilku specjalistów w danej branży.Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyższości analizy fundamentalnej nad techniczną. Traktowanie rynku kapitałowego tak samo, jak stołu do gry w ruletkę, powoduje jego stopniową degradację. Każdy człowiek przecież kieruje się w mniejszym lub większym stopniu jakimiś zasadami i gdzieś tam w umyśle kołacze się pytanie, czy to, co robię, jest pożyteczne i czy idę w dobrym kierunku. Rynek kapitałowy powinien być czynnikiem wspierającym i uzdrawiającym ekonomię, a nie kierującym ją na boczny tor. Sądzę, że i Wasza działalność zostanie kiedyś oceniona zgodnie z powyższymi uwagami.Na koniec sprawa, która mnie zadziwia. Otóż wiele firm wykazuje wspaniałe wyniki, szczególnie firm z rynku równoległego (np. Bielbaw, Garbarnia, Hydrotor, Muza, Wistil, Milmet, Ponar itd.). Teoretycznie w firmach tych powinno przelewać się od pieniędzy. Przy zysku z kapitału rzędu 30% powinno wystarczyć i na inwestycje, i na podzielenie się z akcjonariuszami. A jednak inwestorzy nic z tego nie mają. Czyżby wyniki te były tylko na papierze? Coś tutaj nie gra, bardzo proszę Szanowną Redakcję o wyjaśnienie.

JACEK BOCZKOWSKI (Poznań)