Za tydzień minie 100 dni od giełdowego debiutu PKN. Co jest największym dotychczasowym osiągnięciem spółki?Fakt, że 45% kapitału jest już w rękach prywatnych. Drugi sukces to zapowiedziana kilka dni temu kolejna oferta, obejmująca do 30% akcji. Wierzę, że podobnie jak pierwsza, zakończy się ona sukcesem i 75% walorów spółki znajdzie się w rękach prywatnych. Będzie to więc najszybsza prywatyzacja w Polsce.Po kilku miesiącach widać wyraźnie, że fuzja Petrochemii Płock SA z CPN przynosi efekty. Inwestorzy traktują nas tak, jakbyśmy istnieli przynajmniej 100 lat, choć na giełdzie jesteśmy zaledwie od trzech miesięcy. To olbrzymi sukces, bo na świecie wiele fuzji się nie udaje.Sukces jest na pewno zasługą dobrego wyniku finansowego. W 1999 r. roku niemal wszystkie spółki typu downstream, czyli zajmujące się produkcją i dystrybucją ropy, poniosły straty lub przyniosły niewielkie zyski. My pokazaliśmy znaczący wzrost zysku brutto. Wzrost zysku operacyjnego nie był tak wielki, bo o 6%, ale działo się to w sytuacji redukcji ochrony celnej. Mimo zdjęcia tej ochrony, potrafiliśmy się obronić.Jakie oszczędności udało się już osiągnąć dzięki połączeniu Petrochemii Płock z CPN?Scentralizowaliśmy obrót środkami finansowymi. Tego typu operacji nie robiło wcześniej 17 oddziałów CPN. Oddziały posiadające nadwyżki lokowały je na swoich rachunkach. W efekcie część ciągle miała nadwyżki, a inne musiały zaciągać kredyty. Wprowadzając scentralizowany rachunek, na który wszystkie oddziały wpłacają nadwyżki, oszczędzamy w skali miesiąca kilkaset tysięcy złotych.Znacznie większe oszczędności przyniosła połączona gospodarka zapasami obowiązkowymi. Dzięki temu w firmie zostaje około 50 mln zł, zasilając nasz kapitał obrotowy. W wyniku połączenia obie firmy płacą razem podatek dochodowy, co także daje oszczędności.Jakie inne oszczędności przyniesie fuzja?Założyliśmy, że w ciągu trzech lat łączne oszczędności PKN wyniosą 500 mln zł. Wszystkich korzyści nie sposób w tak krótkim okresie dokładnie zidentyfikować. Konkretne efekty przyniesie z pewnością racjonalizacja zatrudnienia i zmniejszenie kosztów przerobu baryłki ropy przynajmniej o 40 centów, nad czym pracują obecnie w Płocku eksperci firmy doradczej KBC.Sporo zaoszczędzimy na obniżce kosztów transportu. Wcześniej obie firmy konkurowały ze sobą w wielu regionach. Koszty obniży też niewątpliwie stworzona 1 stycznia 2000 roku jednolita struktura handlu hurtowego. Wcześniej handlem hurtowym i obsługą klientów zajmowały się dwa oddzielne organizmy. Dzięki fuzji zmniejszamy liczbę punktów przechowywania paliwa w hurcie. Ze 150 baz zaopatrujących hurt pozostanie około 40.Co się stanie z pozostałymi bazami?W części z nich można uruchomić inną zyskowną działalność. Chcemy tworzyć spółki z udziałem pracowników, np. przy dystrybucji Ekotermu, konfekcjonowaniu olejów smarowych. Część baz zapewne zostanie zamknięta lub sprzedana. Proces ten poprzedzony będzie jednak głębokimi analizami. Chcemy, aby przebiegał w sposób jak najmniej uciążliwy dla pracowników.Na czym polegać ma planowana na czerwiec konsolidacja handlu detalicznego?Na stworzeniu przejrzystych struktur organizacyjnych. Chcemy lepiej określać strumienie przychodów, koszty, marże detaliczne. Dzięki przejrzystości łatwiej będzie zarządzać siecią stacji benzynowych. W CPN handlem detalicznym zajmowało się 17 oddziałów, będących de facto niezależnymi podmiotami. Centralne ustalanie jednolitych reguł i standardów usług jest znacznie lepszym rozwiązaniem.We Francji łączą się dwa wielkie koncerny naftowe - TotalFina i Elf Aquitaine. Czy nie należałoby więc podobną drogą pójść w Polsce? Dlaczego PKN tak ostrożnie wypowiada się o integracji z Rafinerią Gdańską?Największym akcjonariuszem spółki jest ciągle Skarb Państwa, bezpośrednio i poprzez Naftę Polską. Jeżeli mówi on, że należy stworzyć dwa konkurencyjne ośrodki zajmujące się przerobem ropy i dystrybucją paliw, to zarząd PKN nie może tego podważać.Bardzo ciekawe jest natomiast to, co sądzą o przyszłości sektora naftowego w Polsce zarząd i pracownicy samej Rafinerii Gdańskiej. Przypuszczam, że mają dylemat: czy lepszym interesem jest pozyskanie pasywnych akcjonariuszy finansowych, za pośrednictwem których do spółki wejdzie zachodni koncern, czy też lepszym rozwiązaniem byłaby współpraca i związki kapitałowe z PKN. W pierwszym przypadku inwestorowi, który wejdzie do Gdańska, będzie zależeć prawdopodobnie wyłącznie na realizacji własnych celów, np. stworzeniu tam centrum dystrybucyjnego.Takiej opinii nie podziela Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który nie chce połączenia PKN z RG.Patrząc na to, co się dzieje na świecie, mówienie o monopolizacji polskiego rynku przez PKN jest nieporozumieniem. Nie zgadzamy się także z decyzją UOKiK, który uważa, że wykorzystujemy naszą pozycję do dyktowania cen. Jesteśmy przekonani, że wygramy sprawę z UOKiK. W decyzji urzędu nie ma bowiem zarzutów opartych na podstawach prawnych. W zasadzie zarzut jest taki, że możemy czerpać korzyści z naszej pozycji.Wzrost cen paliw nikogo nie cieszy. Sądzę jednak, że klienci rozumieją już, że to efekt dramatycznej zwyżki cen ropy naftowej na świecie. Nie wiadomo, jak jej ceny będą kształtować się w tym roku. Bardzo prawdopodobne są duże wahania. O tym, że nie muszą wzrastać, świadczą np. ostatnie obniżki cen oleju napędowego i opałowego.Czy PKN chce zaangażować się kapitałowo w Slovnaft?Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam. Wiadomo, że toczy się międzynarodowy przetarg na inwestora dla tej firmy. Jego rezultaty poznamy latem. Chcemy rozmawiać ze wszystkimi firmami paliwowo-petrochemicznymi w państwach ościennych, bo to nasz wspólny interes. W każdym przypadku są jednak granice cenowe, pewne dyskonto lub premia, jaką jesteśmy w stanie zapłacić za daną firmę.PKN nie ma ambicji, aby gdziekolwiek wejść za wszelką cenę, po to tylko, aby pokazać, jakim się jest potężnym. Mamy jasną strategię wobec naszych południowych granic. Są to regiony, które bardzo nas interesują. Siła PKN będzie bowiem polegała na jego pozycji w centralnej i południowej Polsce.Czy PKN nawet po rozbudowanej strukturze będzie w stanie konkurować z zachodnimi koncernami?Uważam, że PKN jest w stanie konkurować, nie tylko samodzielnie, ale też w związkach kapitałowych i aliansach strategicznych i stać się jedną z czołowych firm Europy Centralnej. Sektor paliwowo-petrochemiczny jest chyba jedynym, gdzie państwa naszego regionu mogą zdziałać coś niezależnie, bez pomocy zachodnich koncernów. Polska, Słowacja, Czechy, Austria i Węgry mogą stworzyć coś naprawdę samodzielnego.Czy oznacza to, że z tamtej strony także było jakieś zainteresowanie konsolidacją pod "berłem" PKN?Oczywiście, nie. Każdy z podmiotów chciałby odgrywać rolę lidera, ale myślę, że wszyscy zdają sobie sprawę z konieczności współdziałania.Jak zatem będzie wyglądać sektor paliwowo-petrochemiczny w naszej części Europy?Moim zdaniem, w ciągu dwóch lat wszystko się rozstrzygnie. Popatrzmy, jakiego przyśpieszenia nabrały procesy konsolidacji w telekomunikacji. Związki kapitałowe między firmami nie są jednak jedynym scenariuszem. Istnieją możliwości aliansów strategicznych. Nie zapominajmy, że obok są także Niemcy, z rafineriami, z którymi także możemy współdziałać.Nawet po rozbudowie potencjału rafinerii w Płocku do 17,8 mln ton ropy rocznie ciągle będziemy państwem importującym paliwa. Prognozy na najbliższe 10 lat wskazują, że pomimo podnoszenia zdolności przerobowych, polskie rafinerie nie zaspokoją jeszcze całego krajowego popytu na paliwa. Rafinerie naszych sąsiadów mają tymczasem nadwyżki. Polski rynek jest bardzo atrakcyjny dla Slovnaftu, którego możliwości produkcyjne są za duże jak na Słowację.Europa Centralna jest poza tym przyczółkiem do ekspansji na Wschód. To są rynki, na których chcielibyśmy być kiedyś obecni. Na razie poziom ryzyka w tych państwach jest jednak za duży. Myślę, że możemy być niebawem partnerem w ekspansji na rynki wschodnie dla zachodnich koncernów.Czy PKN rozważa sprzedaż pakietu Polkomtela?Jest to oczywiście brane pod uwagę. Nie ukrywamy, że Polkomtel może być elementem dywersyfikacji naszej działalności. Wszystkie inwestycje nie związane z podstawową działalnością traktujemy jako potencjalne źródło finansowania działalności core-businessu.Przemysł petrochemiczny zalicza się do cyklicznych - ma swoje tłuste i chude lata. Jednak zbyt duża dywersyfikacja jest także niepożądana. Z naszą inwestycją w Polkomtel może być różnie. Uważam, że po fuzji Mannesmanna z Vodafone AirTouch polem następnej "bitwy" na europejskim rynku telekomunikacyjnym będzie Polska. Najpierw o inwestora strategicznego dla TP SA. Kiedy już będzie wiadomo, kto nim zostanie, przyspieszenia nabiorą zmiany kapitałowe w operatorach telefonii komórkowej. W Polkomtelu jest na razie spokój, mimo że spółka ma pięciu dużych akcjonariuszy. Do wiosny 2001 r. związani są oni jednak umową akcjonariuszy, która ogranicza zmiany struktury własnościowej (w przypadku "wyjścia" jakiegoś podmiotu wszyscy inni akcjonariusze mogą korzystać z prawa pierwokupu).Myślę jednak, że Vodafone jest zbyt agresywnym graczem, aby dalej tolerował fakt bycia mniejszościowym akcjonariuszem Polkomtela. KGHM jest skupowany bardzo intensywnie przez podmioty zagraniczne, z którymi może porozumieć się Vodafone. Łatwo nabyć pakiet akcji KGHM po to, aby doprowadzić do podziału tej firmy na część "właściwą" i telekomunikacyjną, a następnie tę drugą sprzedać inwestorowi branżowemu. Podobny scenariusz w przypadku PKN jest trudniejszy do zrealizowania, bo jesteśmy więksi.Dlaczego zaangażowaliście się w kontrolowane w pełni przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne konsorcjum Niezależny Operator Międzystrefowy?Perspektywy rynku, na którym będzie działać NOM (telekomunikacja, połączenia międzymiastowe), są - naszym zadaniem - bardzo obiecujące. Prawdziwym biznesem w Polsce w najbliższych latach nie będą - wbrew pozorom - modne ostatnio spółki internetowe, ale telekomunikacja, media i telewizja interaktywna. Liczymy, że inwestycja w NOM przyniesie większą stopę zwrotu od osiąganej w przemyśle petrochemicznym.PSE i Tel-Energo zbudowały sieć światłowodową pokrywającą cały kraj. Przy okazji, o czym może nie wszyscy wiedzą, mają też spółkę internetową. W spółce NOM jesteśmy dobrze zabezpieczeni. Odgrywamy w niej raczej rolę inwestora finansowego. Stopień ryzyka jest niewielki.Ostatnio mało słychać o Telewizji Familijnej. Czy oznacza to, że po cichu wycofujecie się z tego projektu?Nie, choć są pewne komplikacje związane ze startem, np. brak koncesji na cały kraj. Jestem optymistą co do tego przedsięwzięcia. Nasze zaangażowanie w TF jest stosunkowo niewielkie - 26 mln zł za 11% akcji. Rynek telewizji w Polsce jest w zasadzie podzielony. Żaden nowy podmiot już tu nie wejdzie. Istnieje jednak wciąż zapotrzebowanie na telewizję bez brutalności, którą w założeniu ma być Telewizja Familijna. Przeprowadzono dokładne badania i stwierdzono istnienie takiej niszy.PKN oddał kontrolę Kętom (60%) nad spółką Flexpol. Czy zamierzacie sprzedawać inne spółki wydzielane ze struktury koncernu?Tak. Będziemy pozbywać się zarówno mniejszościowych, jak i większościowych pakietów w spółkach. Oczywiście, jest pewna grupa firm, nad którymi zawsze będziemy musieli utrzymywać kontrolę strategiczną, np. spółki utrzymania ruchu. Na przełomie marca i kwietnia wydzielimy 10-11 spółek transportowych, do których odejdzie około 1400 osób.Jest to pośrednia forma restrukturyzacji, bo nadal pozostaną one w naszej grupie kapitałowej. Program ochronny dla wydzielanych spółek zakłada, że w pierwszym roku mają zapewnione 100% zamówień od PKN, w drugim 90%, w trzecim 80%, a po trzech latach są to już niezależne podmioty. Widzimy, że w wydzielanych spółkach nie ma dużych nacisków na wzrost płac. Myślę, że w ciągu trzech lat zakończymy proces restrukturyzacji zatrudnienia i wydzielania spółek.Na zewnątrz PKN - w przeciwieństwie np. do KGHM - niewiele słychać o konfliktach ze związkami zawodowymi.Podpisaliśmy umowy ze wszystkimi związkami działającymi w dawnej Petrochemii Płock i CPN, w których zagwarantowano dodatkowe odprawy dla pracowników, którzy musieliby odejść wcześniej z firmy ze względu na restrukturyzację. Związki wierzą, że nasze intencje są dobre. Odnoszę wrażenie, że poza tym, że są oni pracownikami, czują się także akcjonariuszami i wiedzą, że problemy należy rozwiązywać w samej firmie.PKN był do niedawna jedną z najmniej zadłużonych spółek. Teraz zadłużenie znacząco wzrosło.Dług netto w stosunku do kapitałów własnych wzrósł z 14% na początku roku 1999 do około 30% na jego koniec. Podczas spotkań z inwestorami mówiliśmy o możliwości jego wzrostu nawet do 40%. Zadłużenie pozostaje mimo to na bardzo bezpiecznym poziomie. Zwiększenie długu daje możliwości większej dźwigni kapitałowej, umożliwia także wyższy zwrot na kapitale zainwestowanym przez akcjonariuszy.Wzrost zadłużenia to skutek nowych inwestycji. Nakłady inwestycyjne w 1999 r. w połączonych spółkach PP i CPN w stosunku do 1998 r. wzrosły niewiele, bo jedynie o 7,7%, i wyniosły 1,62 mld zł. Jednak tuż po połączeniu znacząco zwiększyliśmy inwestycje w stacje benzynowe. Nakłady na ten cel wzrosły o ponad 80% w 1999 r.Jak przebiega unowocześnianie stacji benzynowych?Zgodnie z planem. Trzeba jednak podkreślić, że taki proces wymaga bardzo długiego przygotowania, uzyskania wielu zezwoleń, przygotowania projektów. Potem następuje wyłączenie stacji na pewien czas. Chcemy, aby modernizacje przebiegały szybko, bo przebudowa sieci dystrybucyjnej jest naszym największym wyzwaniem.Dlaczego podpisujecie nowe umowy z ajentami stacji?Nowe umowy z ajentami doprowadzą do zwiększenia naszych zysków ze sprzedaży produktów pozapaliwowych. W Europie Zachodniej tylko połowa przychodów stacji pochodzi ze sprzedaży paliw. Na drobnych produktach uzyskuje się znacznie większe marże handlowe. Wbrew powszechnej opinii marże producentów i sprzedawców paliw są niewielkie. Musimy więc szukać innych rodzajów towarów i usług, na których można zwiększać swoje zyski. Aby to osiągnąć, trzeba również stworzyć system zakupu tych produktów, który umożliwi tanie zakupy i atrakcyjne warunki płatności za dostawy.Być może znajdziemy partnera do tego biznesu. Można nawiązać współpracę z podmiotem, który pomógłby nam prowadzić sklepy na stacjach. Rozważamy różne opcje.Jak ajenci przyjęli te plany?Ten proces dopiero się zaczyna i potrwa kilka lat. Pilotażowo objęto nim na razie kilkanaście stacji. Nowe zasady działania dopiero sprawdzamy.Zamierzacie wprowadzić nowe logo na stacjach benzynowych. Mówi się o nazwie ORLEN?Nazwa ORLEN (skrót od słów: orzeł - przez które chcemy pokazywać naszą polskość, i energia - powiązanie z naszą działalnością, siłą i mocą) przyjął na razie wstępnie zarząd PKN. W słowie tym zakodowany jest również morfem "len", który niesie za sobą wartości - ekologiczności i polskości oraz jest również zakończeniem nazw wielu naszych produktów petrochemicznych: propylen, polietylen, malen itd.Zmiana nazwy to także zmiana statutu spółki, o czym zadecydować może jedynie walne zgromadzenie akcjonariuszy, a tak wcale nie musi się stać. Nie chcemy, aby jednak zniknął Polski Koncern Naftowy. Pełna nazwa prawna może brzmieć: Polski Koncern Naftowy ORLEN SA (skrót PKN ORLEN SA), nazwa marketingowa ORLEN. Prace nad symbolem jeszcze trwają. Decyzji w tej sprawie można spodziewać się w kwietniu.Jeśli ORLEN zostanie zaakceptowany, to pojawi się na wszystkich stacjach?Na pewno nie można przemalować wszystkich stacji PKN w jedną noc. Chodzi o to, aby nowy znak był kojarzony z najwyższą jakością. Najpierw pojawiłby się więc na naszych najlepszych stacjach (tzw. segment A).Proces wprowadzania nowego logo z pewnością potrwa, choć z drugiej strony zbyt długi okres funkcjonowania stacji pod różnymi znakami (ORLEN, CPN, Petrochemia Płock SA) jest także szkodliwy. Klienci przestaną się bowiem orientować, u kogo właściwie tankują.W co - poza siecią dystrybucji - PKN będzie inwestował w tym i najbliższych latach?Będziemy inwestować w kawerny (podziemne zbiorniki ropy i oleju napędowego w miejscach po wypłukanej soli) w dawnych Inowrocławskich Kopalniach Soli, które zakupiliśmy jeszcze w 1996 r. Kawerny idealnie nadają się do tego, bo są położone blisko rurociągu "Przyjaźń" i rurociągów produktowych. Takie rozwiązanie jest korzystne także ze względów ekologicznych.Druga sprawa to rurociąg z Płocka do Ostrowa Wielkopolskiego i baza w Ostrowie. Konieczność tej inwestycji wynika ze zwiększenia produkcji paliw w Płocku. Potem być może przedłużymy nitkę rurociągu w rejon Wrocławia, aby móc dostarczać tam paliwa, które będą mogły konkurować z rafineriami czeskimi oraz paliwami z najnowocześniejszej rafinerii europejskiej Leuna w Niemczech.Jakich wyników finansowych można spodziewać się po PKN w najbliższych latach?Myślę, że będą stabilne. Obniżanie ceł na paliwa w ostatnich latach nie doprowadziło do jakiegoś gwałtownego załamania wyników finansowych. Działo się tak m.in. dzięki inwestycjom. Uzysk bardziej zyskownych produktów białych, który w 1999 r. wyniósł 77% naszej produkcji, w tym roku przekroczy 80%. Zwiększamy ilość i poprawiamy jakość produktów, co przekłada się na poprawę wyników finansowych.Rząd zapowiedział drugą ofertę publiczną PKN.Chcielibyśmy, aby do drugiej oferty doszło jak najszybciej, w miarę możliwości na przełomie drugiego i trzeciego kwartału. Pod koniec roku polski rynek kapitałowy czekają inne wielkie prywatyzacje. Poza tym sytuacja na giełdach jest niestabilna i odkładanie oferty w czasie będzie niekorzystne.Planowana jest także emisja akcji menedżerskich...Jest to pomysł inwestorów zachodnich. Oni sobie nie wyobrażają, zwłaszcza w kulturze anglosaskiej, aby zarząd nie był nagradzany za efekty swojej pracy. Daje to bowiem inwestorom większą gwarancję, że zarząd spółki jest tak samo jak oni zainteresowany wzrostem wartości firmy.Czy zagraniczni właściciele akcji i GDR-ów w jakiś sposób próbują wpływać na to, co się dzieje w PKN?Bezpośrednio na razie nie. Mają jednak zagwarantowane dwa miejsca w radzie nadzorczej po najbliższym WZA. Zagraniczni akcjonariusze instytucjonalni nie próbują niczego zmieniać, gdyż - moim zdaniem - są zadowoleni z polityki zarządu.Jak ocenia Pan kurs akcji?Wszyscy prorokowali załamanie kursu PKN po wejściu na giełdę, ale nic takiego nie nastąpiło. To duży sukces. Myślę, że wiele osób zrealizowało zyski z akcji nabytych w ofercie publicznej. Nasz akcjonariat jest bardzo stabilny. Akcjonariusze instytucjonalni wierzą w fundamentalne podstawy i rozwój.Kurs został obroniony przede wszystkim dzięki funduszom, które sprawnie "ściągnęły" z giełdy nadwyżkę akcji. Bank of New York informował niedawno o przekroczeniu 20% głosów na WZA. Wiadomo że fundusze mogą odsprzedać swoje pakiety inwestorowi strategicznemu. Po drugim etapie prywatyzacji PKN będzie łatwiejszym celem przejęcia.Rzeczywiście, inwestor branżowy może głosować za pośrednictwem banków, biur maklerskich. GDR-y są instrumentem, czymś w rodzaju zasłony dymnej, za którą bardzo łatwo skryć się takiemu podmiotowi. Sprzedaż kolejnego pakietu PKN sprawi, że będziemy w większym stopniu narażeni na przejęcie.Uczestniczymy w procesie globalizacji rynku petrochemicznego. Jesteśmy nie tylko podmiotem, który może przejmować, ale także sami możemy stać się obiektem przejęcia. Procesy globalizacji z pewnością nie ominą PKN.Dziękuję za rozmowę.