Donald Tusk postanowił wesprzeć służbę zdrowia, podnosząc o 1 proc. składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Ma ona od 2010 roku wynosić 10 proc. wynagrodzenia, przy czym odliczyć od podatku dochodowego będziemy mogli tak jak teraz tylko 7,75 proc. - Nie będziemy w stanie uszczuplić wpływów do budżetu o ten 1 proc. - zapowiedział premier. Zapowiedź podwyższenia składki tak zaskoczyła uczestników białego szczytu, że w pierwszych wystąpieniach jego uczestników nikt słów premiera nie skomentował.
Zmiana frontu
Skąd taka zmiana - skoro Platforma przez lata mówiła, że jest przeciw podnoszeniu składki? Wyjaśnia to "Parkietowi" doradca premiera Michał Boni. - Po pierwsze, wprowadzając reformę ochrony zdrowia, od razu planowano składkę na poziomie 9-10 proc. Po drugie, we wszystkich krajach widać prawidłowość, że im większe zarobki i dobrobyt, tym większe oczekiwania wobec systemu ochrony zdrowia, a bez wzrostu nakładów trudno to osiągnąć. Po trzecie, w wiek "po sześćdziesiątce" wchodzi nam pierwszy powojenny wyż demograficzny - wylicza.
Starczy na podwyżki
Ile dzięki podniesieniu składki zyska ochrona zdrowia? Około 5-6 mld zł.