Poza funduszami private equity oferować będziecie fundusze nieruchomości. W samych funduszach private equity też wiele projektów związanych jest z rynkiem nieruchomości. Nie jest trochę za późno na tego typu ofertę?
Nigdy nie jest za późno na fundusze nieruchomości. Obecnie jest wręcz bardzo dobry moment na start takiego podmiotu, zważywszy na budowę portfela inwestycyjnego. Można byłoby się zastanowić nad tym, czy nie jest za późno, biorąc pod uwagę krótki termin, a szczególnie łatwość pozyskania środków. Rzeczywiście lepiej byłoby sprzedawać taki fundusz w pierwszym półroczu 2007 r., a nie teraz. Jednak w perspektywie długoterminowej rynek funduszy nieruchomości jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju, a nasz zespół widzi segmenty rynku, które są bardzo atrakcyjne pod kątem inwestycyjnym. Obecnie zarządzamy inwestycjami na rynku nieruchomości o wartości ponad 500 mln zł, a zatem bardzo dobrze wiemy, jak wygląda rynek. Przykładowo, segment biurowy czy handlowy wyglądają bardzo atrakcyjnie nawet mimo wzrostu stóp procentowych i stóp kapitalizacji, a na pewno segment mieszkaniowy jest bardziej ryzykowny.
Ale dzisiaj, gdy zewsząd płyną niekorzystne informacje z rynku nieruchomości, w inwestorach pojawia się bariera psychologiczna...
Na pewno dzisiaj trzeba będzie włożyć więcej pracy, żeby zebrać pieniądze do funduszy - więcej niż choćby rok temu. Bardzo jednak zwracamy uwagę na właściwy moment wprowadzenia funduszu, jeżeli pomyślimy o przyszłych stopach zwrotu. Podobnie w moim poprzednim miejscu pracy utworzenie funduszu małych i średnich spółek DWS TOP25 było bardzo trudne pod kątem przekonania do nowego produktu inwestorów. Na przełomie 2002/2003 wręcz nikt nie chciał słyszeć o tym segmencie rynku ze względu na jego płynność. A był to najlepszy moment na start i fundusz odniósł duży sukces. Obecnie uważam, że lata 2008-2009 są bardzo dobre dla private equity i nieruchomości, jeżeli chodzi o cykl ekonomiczny i budowę portfela inwestycyjnego.
To gdzie są teraz pieniądze Waszych przyszłych klientów?
Niestety, pewnie jakoś nieefektywnie pracują (śmiech). W przypadku polskich inwestorów na pewno są ulokowane na rynku giełdowym lub w bezpiecznych instrumentach. Chcemy ich przekonać: nie inwestujcie tylko w typowe fundusze, nie trzymajcie pieniędzy tylko w obligacjach lub akcjach publicznych spółek, lecz zdywersyfikujcie swoje inwestycje, może nieco zwiększcie ryzyko w przypadku funduszy private equity, ale przy długoterminowym podejściu powinno dać to ponadprzeciętny zwrot.
A widzi Pan konkurencję w Satus TFI?
Satus TFI?? Istnieje takie towarzystwo??
Powstało przy BDM. Czeka na licencję od KNF. Też chce być liderem w obszarze funduszy typu private equity.
A tak, czytałem, ale jak dotąd nie powstało i nie znam szczegółów. My jednak chcemy być liderem firm zarządzających, łączących kompetencje
inwestycyjne na rynku nieruchomości i private equity. A takich kompetencji i produktów
obecnie nie ma na naszym rynku.
Zainwestuje Pan prywatne środki w fundusze AKJ?
Naturalnie. Każdy z naszych zarządzających ma taką możliwość i to robi.
A ktoś z kręgu Jana Kulczyka zainwestuje?
Nie wiem. Niewykluczone, że i do pana Kulczyka zwrócimy się z taką propozycją.
Na ile AKJ jest wehikułem podatkowym?
Zdecydowanie koncentrujemy się wyłącznie na kreowaniu produktów inwestycyjnych i zarządzaniu aktywami, a korzyści podatkowe, które oferują fundusze inwestycyjne, są oczywiście dodatkową zaletą. Nie oferujemy funduszy tylko jako wehikuł, ale też jako produkt inwestycyjny.
Dziękuję za rozmowę.
fot. archiwum