Czy wzrost składki na zdrowie może zaszkodzić pacjentom? Takie wnioski mogli wyciągnąć posłowie z wystąpienia ministra finansów Jacka Vincenta-Rostowskiego podczas sejmowej debaty nad reformą systemu zdrowia. Nie wiadomo, co na to premier, który zapowiedział podniesienie składki z 9 do 10 proc. w 2010 roku.
Debata nad zdrowiem ciągnęła się bez przerwy przez około 16 godzin. Przedostatnim jej punktem były projekty podniesienia składki zdrowotnej. LiD proponował wzrost do 12 proc., a PiS do 13 proc. Rostowski, który przyszedł je zaopiniować, zarzucił wnioskodawcom nieodpowiedzialność i skok na kasę najbiedniejszych. Stwierdził, że rząd wierzy w przyszłość i edukację, więc woli przeznaczyć 20 mld zł na obniżkę podatków i wzrost płac nauczycieli. Odnosząc się do argumentów, że w innych europejskich państwach, także tych po transformacji, na zdrowie przeznacza się o wiele więcej, stwierdził, że rzeczywiście na Węgrzech składka wynosi 14 proc., a w Polsce 9 proc., ale przeciętna długość życia wynosi tam 73 lata, a u nas 75. Na dodatek umieralność niemowląt jest tam znacznie wyższa niż w Polsce. Dlatego wysokość składki wcale nie jest ważna.
- Zabił mi pan ćwieka, bo skoro im wyższe nakłady, tym gorsza opieka, to może składkę obniżmy albo zlikwidujmy - stwierdziła Jolanta Szczypińska z PiS.
Do zainspirowania ministra poczuł się Zbigniew Religa z PiS. - W jednym z wywiadów wspomniałem, że w Izraelu podczas strajku lekarzy znacznie spadła śmiertelność. Podobnie było, gdy w czerwcu i lipcu zeszłego roku w Polsce nasiliły się lekarskie protesty, ale to tylko chwilowy efekt. Potem śmiertelność znacznie rośnie - mówił. Przytaczał dane o drastycznie wysokiej śmiertelności na choroby nowotworowe w Polsce, która wynika z niskich nakładów na profilaktykę i braku dostępu do nowoczesnych terapii.
Sam Rostowski, który tak podgrzał atmosferę, niepostrzeżenie zniknął z sali. - To precedens, by w trakcie zadawania pytań minister bez uzasadnienia wyszedł i nie zostawił nikogo ze swojego resortu w zastępstwie. Mamy nadzieję, że marszałek sejmu zajmie się tą sprawą - mówi Marek Balicki z LiD.