Amerykański scenariusz

Aktualizacja: 28.02.2017 01:32 Publikacja: 29.03.2008 13:21

Korekta przewidywań gospodarczych, chociaż nie jest rzeczą miłą, zawsze pozostaje źródłem pouczającego doświadczenia. Rok temu wydawało się, że administracja amerykańska ma dość wyrobiony pogląd na dalszy scenariusz gospodarczy. Stopniowa deprecjacja waluty amerykańskiej miała powoli równoważyć bilans rachunku obrotów bieżących, ale bez tworzenia inflacyjnych napięć ze względu na słabszą dynamikę popytu wewnętrznego i powoli przywracaną równowagę fiskalną. W rezultacie słabnący popyt konsumpcyjny miał być zastępowany rosnącym eksportem netto. Wydawało się, że strukturalna zmiana popytowych czynników wzrostu powinna zapewnić gospodarce miękkie lądowanie. Wydawało.

Kryzys sektora finansowego pokrzyżował te plany. Problem ze stosunkowo niewielkim portfelem kredytów hipotecznych o zwiększonym ryzyku zainicjował "reakcję łańcuchową", która zachwiała posadami systemu finansowego. Nie wchodząc w szczegóły, można powiedzieć, że skomplikowane instrumenty finansowe, które "rozsmarowywały" ryzyko inwestycyjne, doprowadziły do sytuacji braku przejrzystości rynku finansowego. Innymi słowy, spadające ceny papierów wartościowych emitowanych w oparciu o wierzytelności hipoteczne, "spakowanych" następnie w generacje instrumentów strukturyzowanych, nie dawały oczywistej odpowiedzi na pytanie, kto ostatecznie ponosi koszty pierwotnego spadku cen. Rozmycie strat spowodowało, że wszędzie zaczęto wietrzyć kłopoty finansowe. Brak zaufania natychmiast przełożył się na problemy z płynnością, co spowodowało dalszy spadek wartości aktywów i równoległe uruchomienie awaryjnego refinansowania funduszy inwestycyjnych z linii kredytowych gwarantowanych przez banki. Ostatecznie straty spowodowane przez kredyty hipoteczne wróciły zatem do sektora bankowego w formie strat związanych z udzielonymi gwarancjami.

Skala kryzysu zmusiła Rezerwę Federalną do przeorientowania priorytetów ekonomicznych. Obrona sektora finansowego stała się nakazem chwili - przede wszystkim ustabilizowanie płynności rynków finansowych urosło do roli pierwszorzędnego zadania. Głębokie obniżki stóp procentowych połączone ze znacznym poszerzeniem "okna" operacji dyskontowych miały zapobiec panice podsycanej poprzez ujawnianie strat kolejnych, znanych finansowych przedsiębiorstw. Wydawało się, że działania Fedu jako pożyczkodawcy ostatniej szansy powinny łatwo ustabilizować płynność. W warunkach kryzysu, w szczególności gdy rynek papierów wartościowych przestał być wyznacznikiem dla właściwej wyceny wartości, niepohamowany spadek cen aktywów musiał przełożyć się na gwałtownie pogłębiające się straty. Proces przeceny aktywów przestał być szybko zbieżny z nowymi cenami równowagi. Jeśli spadek cen nie zostanie zahamowany, to pozostanie interwencyjny skup zagrożonych papierów przez państwo. Na razie nie ma jeszcze potrzeby po sięgnięcia po aż tak drastyczne środki.

Obecny kryzys finansowy ma jeszcze jedną specyficzną cechę. Poprzednie zawirowania na rynkach finansowych powodowały przepływ środków finansowych od walorów ryzykownych do w pełni cieszących się zaufaniem amerykańskich papierów skarbowych. Mechanizm ten powodował automatyczne umocnienie dolara i wzmacniał amerykańskie rynki finansowe. Niestety, oczekiwania dalszego osłabienia waluty amerykańskiej spowodowały ucieczkę środków finansowych na rynki towarowe. W rezultacie widoczny był gwałtowny wzrost cen surowców i złota.

Rezerwa Federalna nie może również zapominać o wpływie finansowego krachu na realną stronę gospodarki. Gwałtowne ograniczenie akcji kredytowej niewątpliwie popchnie gospodarkę w kierunku recesji. Spadające ceny aktywów, zarówno papierów wartościowych, jak i cen nieruchomości, powodują ograniczenie popytu konsumpcyjnego poprzez kanał kredytowy. Posiadane przez gospodarstwa amerykańskie aktywa są bowiem podstawą udzielanych im kredytów konsumpcyjnych. Dla wielu ekonomistów polityka monetarna amerykańskich władz zaskakuje małą wrażliwością na ewentualne skutki inflacyjne. Trzy argumenty wydają się w tym kontekście ważne. Po pierwsze, obecny mechanizm polityki pieniężnej jest na tyle rozregulowany, że rynki niekoniecznie standardowo reagują na politykę stopy procentowej. Poluzowanie monetarne, przy gwałtownie rosnącym ryzyku kredytowym, może nie mieć wpływu na rosnące stopy procentowe kredytów. Tym samym niskie stopy Fedu nie przeszkadzają w zahamowaniu ekspansji kredytowej. Po drugie, prognozowana recesja gospodarcza wpływa automatycznie łagodząco na oczekiwania inflacyjne. Po trzecie, obecne podbicie inflacji w dużym stopniu spowodowane jest szokiem związanym z cenami ropy naftowej i żywności. Jeśli ceny wspomnianych towarów ustabilizują się, to również ustanie presja inflacyjna. Tak zwane efekty inflacyjne "drugiej rundy" mogą nie pojawić się, przy założeniu wyraźnych zmian sygnalizujących recesję. Pozostaje zatem wierzyć, że Fed właściwie ocenił ryzyko przyspieszenia inflacji.

Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”