Jak Pan ocenia to, co obecnie dzieje się na rynku budownictwa mieszkaniowego w Polsce?
Jeżeli chodzi o ten fragment rynku, na którym przede wszystkim działa nasza spółka, czyli o segment second home - nieruchomości rekreacyjnych - sytuacja wygląda bardzo obiecująco. Od całego rynku mieszkaniowego w Polsce różni się on przede wszystkim tym, że jest dopiero na wczesnym etapie rozwoju. W porównaniu z tym, co działo się w ostatnich latach na powszechnym rynku mieszkaniowym, to my mamy jeszcze długą drogę przed sobą. Na pewno plusem jest też obszar naszego działania, czyli w tej chwili przede wszystkim teren Beskidów.
Obszar dotychczas niedoceniany?
W zestawieniu chociażby z rejonem polskich Tatr - a to jest zapewne miejsce do porównania - na pewno tak. To sprawia, że inwestycje w miejscowościach beskidzkich ciągle są atrakcyjne tak dla deweloperów, jak i dla kupujących. Na przykład, dzisiaj średnia cena transakcyjna lokalu w Zakopanem czy okolicach to około 12 tys. złotych za metr kwadratowy. W Wiśle cena mieszkania o podwyższonym standardzie to około 9 tys. złotych za metr kwadratowy. Tu warto jeszcze dodać, że jest to cena lokalu oddawanego pod klucz.
Czyli potencjał wzrostu cen jeszcze jest?