Odpowiedni mariaż zasad rynkowych z uwarunkowaniami społecznymi decyduje o efektywności funkcjonowania rynku pracy. Interesujących modeli w tym zakresie jest kilka. Wystarczy przypomnieć chociażby duński model flexsecurity, który łączy całkowitą swobodę w zwalnianiu i zatrudnianiu pracowników z pełnym zabezpieczeniem socjalnym dla bezrobotnych. Każdy z modeli wymaga dopasowania do określonych warunków społecznych, politycznych, gospodarczych, w tym zdolności ponoszenia przez gospodarkę kosztów zabezpieczenia społecznego.
Ostrożna ocena wymagana jest również w przypadku analizy skutków dopuszczenia do rynku pracy zagranicznej siły roboczej. Pierwszym problemem jest porównywalność kwalifikacji. W przypadku zawodów bardziej skomplikowanych, niż praca robotnika przy taśmie montażowej, test kwalifikacji jest konieczny. Generalnie elastyczny amerykański rynek pracy przestaje nim być, gdy weźmie się pod uwagę na przykład zawód lekarza. Obcokrajowiec, szczególnie z tak egzotycznego kraju jak Polska, musi włożyć wiele wysiłku, by móc funkcjonować w swoim zawodzie. Z drugiej strony, pozostawienie warunków potwierdzenia kwalifikacji w rękach krajowych korporacji musi prowadzić do budowania barier w dostępności do rynku pracy.
Obrona praw pracowniczych imigrantów wymaga zezwolenia im na zrzeszanie się we własnych związkach zawodowych. Taka decyzja wymaga odpowiedniego wprowadzenia nowych struktur do istniejącego systemu porozumień płacowych. I nie jest łatwa do zaakceptowania przez istniejące korporacje zawodowe. Jednak pozostawienie imigrantów poza systemem zorganizowanego rynku pracy sprowadza ich do roli rezerwowej armii pracy, wykorzystywanej w zależności od wahań koniunktury.
Dopuszczenie obcych robotników wymaga również rozstrzygnięcia, w jakim stopniu mogą oni korzystać z krajowego systemu socjalnego i usług świadczonych przez państwo. Budżetowe koszty z tym związane powinny zostać wzięte pod uwagę. W tym zakresie interesujący był raport opracowany przez brytyjską Izbę Lordów, oceniający koszt zabezpieczeń socjalnych dostępnych dla imigrantów.
Ostatni argument przemawiający za ostrożną oceną migracji zarobkowej wiąże się z sytuacją gospodarczą krajów, z których pochodzą emigranci. Za komentarz wystarczy wypo- wiedź jednego z meksykańskich ministrów odpowiadających za gospodarkę: "Meksyk chce eksportować towary, nie ludzi".Swobodny przepływ siły roboczej może pomóc, ale całkowicie nie rozwiąże problemów z zatrudnieniem. Dobrym przykładem jest Austria. Wysoka dynamika zatrudnienia w gospodarce austriackiej połączona jest z umiarkowanym wzrostem płac i niską stopą bezrobocia. W rezultacie rośnie wydajność pracy i gospodarka jest w stanie utrzymać swoją międzynarodową konkurencyjność. Taki stan rzeczy możliwy jest do utrzymania dzięki odpowiedzialnemu zachowaniu się związków zawodowych, które dostosowują żądania płacowe do możliwości gospodarki. Zagraniczni pracownicy są tylko uzupełnieniem dobrze funkcjonującego, chociaż regulowanego, austriackiego rynku pracy.
MFW