Wspólne oświadczenie premiera i Rady Polityki Pieniężnej, zapowiadające współpracę obu sygnatariuszy na rzecz spełnienia kryteriów z Maastricht w 2011 r., wskazuje na silną determinację Donalda Tuska w realizacji celu, jakim jest wprowadzenie euro w Polsce.
Grecy i Słowacy już w to grali
Przed przyjęciem wspólnej waluty stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego NBP będą musiały być obniżone do poziomu przyjętego przez Europejski Bank Centralny (obecnie 4,25 proc.). W okresie poprzedzającym wprowadzenie euro należy zatem oczekiwać wzrostu cen i spadku rentowności długoterminowych obligacji skarbowych. Taki scenariusz, określany mianem gry na konwergencję (convergence play), podpowiada teoria krzywej dochodowości oparta na oczekiwaniach. Zgodnie z nią, długoterminowe stopy procentowe kształtowane są przez oczekiwania dotyczące przyszłego poziomu krótkoterminowych stóp procentowych.
Doświadczenia krajów (m. in. Grecji i Słowacji), w których banki centralne przed przyjęciem euro prowadziły politykę pieniężną w ramach szerokiego pasma (+/-15 proc.) dopuszczalnych odchyleń kursu rynkowego od tzw. centralnego parytetu w systemie ERM2, potwierdzają, że w przypadku wiarygodnej (tzn. niekwestionowanej przez rynek) ścieżki dojścia do wspólnej waluty można spodziewać się wzrostu cen obligacji i obniżenia ich rentowności do poziomu zbliżonego do obserwowanego w krajach należących do strefy euro, charakteryzujących się zbliżonym ryzykiem makroekonomicznym.
Choć deklaracja premiera dotycząca daty przyjęcia euro oraz wspólne oświadczenie Donalda Tuska i RPP przyczyniły się już do istotnego spadku rentowności długoterminowych obligacji w Polsce, przestrzeń do gry na konwergencję jest nadal znacząca. Przyjmując, że docelowym poziomem dla tych rentowności są stopy zwrotu z inwestycji w obligacje rządu Grecji, rentowności polskich walorów 5- i 10-letnich mogłyby się dodatkowo obniżyć odpowiednio o około 1,1 i 0,8 punktu procentowego (patrz wykres).