[srodtytul]Podwyżki utrudniają życie[/srodtytul]
Zarówno Kaszubowski, jak i szef firmy Nord Broker Krzysztof Bromka podkreślają, że brokerzy musieli w 2010 r. stawić czoła efektom zachwiania na rynku polis komunikacyjnych, wywołanym zmianami warunków umów przez towarzystwa. Chodzi o podwyżki cen oraz nieakceptowanie niektórych rodzajów ryzyka. – Ciężki obowiązek przekonania klientów do zmian zachodzących na rynku spadł głównie na brokerów – mówi Bromka. Dodaje, że w tym roku podobne zjawiska wystąpiły w obszarze ubezpieczeń majątkowych dla klientów korporacyjnych.
Wśród największych brokerów najszybszy wzrost przychodów zanotowała grupa MAK?Ubezpieczenia (22,9 proc.), która w tym roku chce zadebiutować na GPW. Jeśli chodzi o firmy już notowane (obie na NewConnect), to Wrocławski Dom Brokerski urósł o 20 proc. (do 1,8 mln zł), zwiększając zyski o 114 proc. (do 0,15 mln zł), natomiast przychody Jurajskiego Domu Brokerskiego nie zmieniły się (0,6 mln zł), ale zarobek był o połowę mniejszy niż w 2009 r. (wyniósł 0,2 mln zł).
[srodtytul]W 2011 wzrost, ale jaki?[/srodtytul]
Jaki będzie rok 2011 dla brokerów? – Tak jak w poprzednich latach, rynek będzie rósł. Jednak trudno przewidzieć, w jakim tempie. Jego rozwój uzależniony jest nie tylko od sytuacji ogólnej na rynku ubezpieczeń, czyli np. od kolejnych zwyżek składek, ale także od ogólnej kondycji gospodarki – podsumowuje Bromka.
Do końca 2009 r. nadzór finansowy wydał 1750 zezwoleń na prowadzenie działalności brokerskiej, w tym 499 osobom prawnym. Dzięki brokerom w 2009 r. towarzystwa zebrały 4,2 mld zł składek, z czego majątkowe 3,2 mld zł. Zdecydowanie największa część składki „brokerskiej” trafia do majątkowego PZU (w 2009 r. ponad 1,5 mld zł). Powyżej 0,5 mld zł brokerzy lokują też w PZU Życie i STU Ergo Hestia.