Nowy prezes Rady Giełdy walczy o rynek kapitałowy

Podczas debaty o wpływie OFE na rynek i polską gospodarkę doszło do burzliwej wymiany zdań pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami funduszy emerytalnych. Inwestorów godnie reprezentował Wiesław Rozłucki.

Aktualizacja: 11.02.2017 00:05 Publikacja: 24.07.2013 07:54

Wiesław Rozłucki, prezes Rady Giełdy

Wiesław Rozłucki, prezes Rady Giełdy

Foto: Archiwum

To nowy szef Rady Giełdy sprowadził debatę, która odbyła się na Sali Notowań GPW, do dyskusji o wpływie likwidacji OFE na rynek kapitałowy. – Jakie w zasadzie jest z perspektywy rządu pożądane rozwiązanie? Wariant „dobrowolności" zaczyna nabierać wielkiej popularności. Z tym że to jest dobrowolność z tzw. wyborem domniemanym. Jeżeli zainteresowani nic nie zrobią, zostaną przeniesieni do ZUS. Cieszyłbym się, gdybym się mylił, ale to oznacza, że 90 proc. przyszłych emerytów nie podejmie żadnej decyzji. W OFE zostanie 10 proc. obecnych uczestników. Czy w takiej sytuacji OFE są w ogóle w stanie przetrwać? Czy to jest pożądany scenariusz, przy cały czas deklarowanym przez ministra Rostowskiego wsparciu dla rynku kapitałowego? – pytał Wiesław Rozłucki.

Resort „uspokaja"

– Pochodzę z rynku i większość mojego życia zawodowego spędziłem w bankowości. Dlatego dla mnie bardzo ważną, obiektywną oceną jest rynkowa wycena aktywów. Jeżeli spojrzymy na wycenę naszych obligacji skarbowych, to rynki ze spokojem przyjmują tę dyskusję, że spokojem przyjmują ją również agencje ratingowe. Oczywiście nie jestem specjalistą od rynku giełdowego, jednak również w tym przypadku zachowania były podobne. Mamy ryzyko, które rynek już wycenił, ceny aktywów pewnie nie wzrosły tak jak na giełdach zachodnioeuropejskich czy amerykańskich. Takie porównanie jest jednak przesadą, bo QE3 nas nie dosięgnęło, takiego napływu środków i takiego drukowania pieniędzy nie mieliśmy. Poza tym parę dni temu prezes giełdy wyraził pogląd, że wycena akcji na GPW jest wygórowana. Używał tutaj wskaźnika C/Z. Różnie do tego możemy podchodzić, ale to o czymś świadczy. OFE rzeczywiście miały ogromny wpływ na rozwój rynku kapitałowego. Pojawia się jednak pytanie, gdzie byłaby wycena aktywów, gdyby nie ta kroplówka? Jak byłyby wycenione akcje spółek, w których koncentracja OFE wynosi 30–40 proc. To są pytania, które powinniśmy sobie zadawać – odpowiedział mu Wojciech Kowalczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.

Jeżeli chodzi o „dobrowolność", zwrócił uwagę, że w 1999 r. osoby, które miały wybór i chciały przejść do OFE, musiały to zadeklarować. Teraz sytuacja jest analogiczna – chcąc być w OFE, również trzeba się za tym opowiedzieć.

Na te słowa zareagował prof. Stanisław Gomułka. – Jeżeli akcje o wartości 80 mld zł zostaną skierowane na rynek, nawet stopniowo przez kilka lat, inwestorzy, zarówno krajowi, jak i zagraniczni, będą oczekiwać, że ceny akcji pójdą w dół. Zaczną sprzedawać akcje, żeby uniknąć strat. Może dojść do tak dużego spadku cen, że popyt ze strony inwestorów zagranicznych powróci – będą mogli bardzo tanio kupić akcje dobrych spółek. Może dojść do znacznego wzrostu udziału kapitału zagranicznego w polskiej gospodarce w konsekwencji wykupu dużej części kapitału akcyjnego przez kapitał zagraniczny po dużo niższych cenach – argumentował.

– Chciałbym państwa uspokoić. Wsłuchujemy się w głosy rynku, w opinie ekspertów. Na pewno minister finansów nie chce nacjonalizacji akcji, nie chce mieć wpływu na ład korporacyjny firm notowanych na giełdzie – zapewnił Kowalczyk.

OFE i tak by namieszały

Bogusław Grabowski, zwrócił uwagę, że pozostanie przy status quo również doprowadziłoby do zawirowania na rynku kapitałowym. – Przy pozostawieniu składki na poziomie 7,3 proc. w ciągu 30 lat relacja kapitalizacji giełdy do PKB osiągnęłaby poziom amerykański.  Udział inwestorów instytucjonalnych w tej kapitalizacji wynosiłby 50 proc. Tak czy inaczej w pewnym momencie demografia spowodowałaby większą podaż niż popyt na akcje – mówił.

– Takie prognozy przypominają mi dyskusję, która toczyła się w XIX w. w Londynie nad tym, co zrobić z rozwijającym się transportem konnym i związanymi z nim nieczystościami zalegającymi na ulicach. Jak wiadomo, motoryzacja rozwiązała problem. Są przecież kraje, gdzie funduszy emerytalnych jest znacznie więcej i to znacznie większych niż w Polsce, przy starszych społeczeństwach. Czy tam również dochodzi do wyprzedaży akcji? – zapytał Rozłucki.

– W Szwecji składka o wartości 0,5 proc. wynagrodzenia jest zarządzana przez 500 asset managerów. U nas nieco ponad 2 proc. zarządza 13 podmiotów. Rentowność PTE jest od trzech do czterech razy wyższa niż banków. Jakoś nie widzimy, żeby wiele firm decydowało się na prowadzenie działalności na tym rynku – odparł Grabowski.

– Jeżeli Grabowskiemu zależy na tym, żeby było więcej OFE, to trzeba to zaproponować. Dlaczego Rada Gospodarcza przy Premierze nie wychodzi z takim postulatem? – zapytał Gomułka, czym wywołał gromkie brawa słuchaczy.

[email protected]

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski