Nie samym rynkiem kapitałowym żyją maklerzy i doradcy

Na przygotowanie formy sportowej zostało coraz mniej czasu. Już 19 września odbędą się II Igrzyska Maklerów i Doradców. Partnerem imprezy jest Gazeta Giełdy i Inwestorów „Parkiet".

Aktualizacja: 06.02.2017 20:18 Publikacja: 24.08.2015 06:00

Łatwo nie ma, ale nikt się nie poddaje.

Łatwo nie ma, ale nikt się nie poddaje.

Foto: GG Parkiet

Teoretycznie w imprezie organizowanej przez Związek Maklerów i Doradców chodzi o dobrą zabawę. Ma być miło i wesoło. Niech jednak nikogo nie zmylą pozory. Pod przykrywką dobrej zabawy kryje się prawdziwa sportowa rywalizacja. Ci, którzy myślą, że ludzie związani z rynkiem kapitałowym, potrafią całymi dniami tylko patrzeć na liczby i wykresy giełdowe, są w dużym błędzie. Kiedy bowiem staje się w szranki rywalizacji sportowej okazuje się, że wielu z nich nie tylko ogląda Leo Messiego z kanapy przed telewizorem z chipsami i piwem w ręku, ale także stara się go naśladować na boisku. Wystarczy rzut oka na bieżnię czy też basen pływacki, aby spostrzec, że swoich naśladowców ma także Usain Bolt czy też Michael Phelps. Wszak słowo „igrzyska" zobowiązuje.

Każdy ma swój finał

Niby chodzi tylko o sam udział w zawodach, jednak patrząc na ubiegłoroczne zmagania maklerów i doradców trudno oprzeć się wrażeniu, że gra jednak idzie o większą stawkę. Od razu wszystkich zainteresowanych nagrodami materialnymi muszę rozczarować. Na zwycięzców nie czekają miliony dolarów, ani też podziw całego świata. Zwycięzcy raczej nie mają także co liczyć na pieśni pochwalne w mediach czy też tournée po telewizjach śniadaniowych.

Mimo tego każdy rozgrywa tutaj swój własny finał, tak jakby to był finał igrzysk olimpijskich. A wszystko po to, aby chociaż przez chwilę z dumą i podniesioną głową móc spojrzeć na koleżanki i kolegów po fachu, których zostawiło się w pokonanym polu. Aby przez chwilę poczuć się, jak prawdziwy bohater, któremu drużyna zawdzięcza zwycięstwo. Czy mogą być jakieś piękniejsze uczucia?

Sportowcy na start

Igrzyska Maklerów i Doradców są wyjątkowe pod każdym względem. Do rywalizacji sportowej stają bowiem nie tylko maklerzy i zarządzający, ale także całe środowisko rynku kapitałowego. W ubiegłym roku w imprezie wzięło udział ponad 400 osób. Organizatorzy się spodziewają, że teraz ten wynik zostanie pobity.

Emocji na pewno nie zabraknie. Bo czy można podejść do rywalizacji z GPW, Komisją Nadzoru Finansowego czy też Towarową Giełdą Energii bez zaangażowania? Ubiegły rok pokazał, że nawet amatorzy w zmagania wkładają całe serce, ryzykując nawet własne zdrowie. Ale czy ktoś jest w stanie odmówić sobie przyjemności, którą daje utarcie nosa instytucjom rynku kapitałowego na sportowej arenie? Gazeta Giełdy „Parkiet" na pewno nie!

Pełen opis igrzysk można zobaczyć na www.zmid.org.pl/IgrzyskaMaklerow2015.

Pytania do Pawła Cymcyka , prezesa Związku Maklerów i Doradców

Przed nami 17. Dzień Maklera i Doradcy. W ubiegłym roku harmonogram imprezy wzbogaciły Igrzyska Maklerów i Doradców. Skąd pomysł na sportową część imprezy?

Po 15 imprezach w podobnym stylu chcieliśmy zaproponować coś nowego i stwierdziliśmy, że sport będzie dobrym uzupełnieniem dotychczasowej formuły.

W tym roku też będą igrzyska. Maklerzy polubili sportową rywalizację?

Odświeżona formuła okazała się strzałem w dziesiątkę. Pewnie dlatego, że rywalizacja sportowa i rynkowa mają ze sobą wiele wspólnego. Obie wymagają wytrwałości, konsekwencji, a czasem cierpliwości i stalowych nerwów. Okazało się, że każdemu segmentowi rynku kapitałowego sport jest bardzo bliski.

Igrzyska to rywalizacja czy zabawa?

Na początku zabawa, jednak emocje i rywalizacja rosną z każdym krokiem bliżej mety czy z każdą upływającą minutą rozgrywek piłkarskich. Wykonując karnego decydującego o losach meczu, każdy zawodnik będzie maksymalnie skupiony.

Jakie zawody będą organizowane i jakich atrakcji można spodziewać się na II Igrzyskach Maklerów i Doradców?

Przygotowujemy pełen pakiet atrakcji dla rodzin z dziećmi, aktywny wypoczynek dla chętnych na kettle oraz zumbę, a do tego oczywiście komplet rozgrywek drużynowych i indywidualnych. Na I Igrzyskach pojawiło się ponad 400 osób, a w tym roku liczymy na dużo więcej.

Futbol amerykański

Filip Duszczyk , dział terminowy GPW

Futbol amerykański zafascynował Filipa Duszczyka już w wieku dziesięciu lat, kiedy przyjechał do USA. – Najpierw graliśmy z chłopakami na przerwach, po szkole, no i w końcu w pierwszej klasie liceum zacząłem grać w szkolnej drużynie – mówi. W pewnym momencie postawił on jednak na naukę. Miłość do futbolu została, nawet po powrocie do Polski. Obecnie związany jest z zespołem Warsaw Sharks, który ma dwie drużyny. W jednej z nich jest trenerem, w drugiej gra na pozycji rozgrywającego. – Nie ma drugiego takiego uczucia, kiedy z kimś się zderzasz, słyszysz huk, trzask i zaczyna dzwonić w uszach. Podnosisz się i widzisz jak człowiek, z którym się właśnie „spotkałeś", wstaje na chwiejnych nogach, przybijacie sobie piątkę i z satysfakcją idziesz omawiać następną zagrywkę – mówi Duszczyk

Wyścigi samochodowe

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB

Przemysław Kwiecień główny ekonomista XTBZawrotna prędkość, skoki adrenaliny i rywalizacja – takie połączenie może dawać tylko sportowa jazda samochodem, pasja Przemysława Kwietnia, głównego ekonomisty XTB. Sam jednak przyznaje, że jest to bardzo wymagający sport, nawet na poziomie amatorskim. – W Polsce nie ma wielu obiektów, na których sport ten można legalnie uprawiać, a te, które są, bywają zamykane niejednokrotnie z absurdalnych powodów. Dodatkowo kierowca musi nie tylko kształcić swoje umiejętności, ale także dbać o stan sprzętu, opony, transport itd. – mówi Kwiecień. – Dla mnie jest to sposób na samodoskonalenie w innej niż zawodowa dziedzinie. Jak jednak przyznaje, obowiązki są na pierwszym miejscu, dopiero później jest czas na realizowanie swoich pasji.

Narciarstwo alpejskie

Waldemar Markiewicz , prezes DB Securities

Waldemar Markiewicz, szef DB Securities, a jednocześnie prezes Izby Domów Maklerskich, to niekwestionowany król zimy na rynku kapitałowym. W slalomie gigancie nie ma sobie równych, co wielokrotnie udowadniał podczas zawodów IDM. Do swojej pasji podchodzi z równie dużym zacięciem, jak do pracy. O ilości jego sprzętu narciarskiego oraz przygotowaniach do sezonu krążą na rynku legendy. Być może dlatego część osób, kiedy dowiaduje się, że w rywalizacji rynku kapitałowego na stoku, będzie startował Waldemar Markiewicz, w ogóle nie wyjeżdża na trasę. Lista miłośników białego szaleństwa jest jednak bardzo długa. Do tej grupy zalicza się m.in. Wiesław Rozłucki, obecny szef Rady Giełdy, dla którego narty są, jak twierdzą niektórzy, drugą po giełdzie miłością.

Bieganie

Sobiesław Kozłowski, analityk Raiffeisen

Bieganie jest prawdopodobnie najpopularniejszym sportem na rynku kapitałowym. Zaczyna się niewinnie, od kilku kilometrów, aż w końcu przekształca się w uzależnienie, od którego nie można się uwolnić. Jedną z osób, która przebyła taką drogę, jest Sobiesław Kozłowski z Raiffeisen Brokers. Na swoim koncie ma już kilka przebiegniętych maratonów. – Bieganie jest odskocznią od codziennych zajęć. Można się zrelaksować, oczyścić umysł, ale to także rywalizacja – przyznaje. Jak dodaje, maratony czy też bieganie pod konkretne wyniki w zawodach wymaga treningu. – Staram się biegać co najmniej trzy dni w tygodniu – mówi. Lista maratończyków na naszym rynku jest długa. Wśród nich jest m.in. Piotr Teleon, dyrektor w CDM Pekao, czy też Jacek Lewandowski, prezes Ipopemy.

Tenis

Piotr Smyrek, makler DM mBanku

Piotr Smyrek, czyli mistrz rakiety, swoją przygodę z tenisem rozpoczął w wieku 14 lat. Chociaż początki były trudne, to się nie zraził. – Na studiach trafiłem do sekcji tenisowej SGH, gdzie brałem udział m.in. w Akademickich Mistrzostwach Polski, Akademickich Mistrzostwach Warszawy. Obecnie staram się trenować mniej więcej trzy razy w tygodniu, grając od czasu do czasu w amatorskich turniejach oraz ligach tenisowych – mówi Smyrek. Aktualnie przygotowuje się do udziału w Otwartych Mistrzostwach Legionowa dla amatorów. Dlaczego akurat tenis? – Tutaj wszystko zależy od ciebie jako jednostki, gra jest indywidualna, pozwala odreagować stres po pracy. Tenis wymaga doskonałej kondycji fizycznej połączonej z regularnym treningiem, to wszystko bardzo pozytywnie wpływa na codzienny nastrój.

-prt

Jazda na rowerze

Jakub Bentke, zarządzający KBC TFI

Czasami uprawianiu sportu sprzyjają okoliczności, np. dystans z domu do biura. – Do pracy jeżdżę pociągiem, kilka lat temu zacząłem ze sobą zabierać rower. Dzięki temu drogę powrotną pokonuję na dwóch kółkach, to dystans ok. 20 kilometrów. Tak przez cały rok, chyba że pogoda jest naprawdę pod psem – mówi Jakub Bentke. Wysiłek fizyczny pomaga mu na stres i zmęczenie, żeby jednak naprawdę odpocząć, podczas wakacji wybiera inny sport – kitesurfing, czyli pływanie, a właściwie latanie na desce, której siłą pociągową jest latawiec. Kite to popularna dyscyplina nie tylko wśród finansistów, ale i członków zarządów i prezesów spółek. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych miłośników deski z latawcem jest Dominik Libicki, były prezes Cyfrowego Polsatu.

Bieganie

Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar AM

W bieganiu trzeba mieć umiar, łatwo przeszarżować. – Choć biegam już od dłuższego czasu, w zawodach zacząłem startować dopiero w tym roku. Na razie na dystansach nie dłuższych niż półmaratony – mówi Bogdziewicz i podkreśla, że dla biegacza amatora nie wynik jest najważniejszy. Po co w takim razie starty w zawodach? – Udział w tego typu imprezach to doskonała motywacja w treningach, nadaje im cel. Zawodów jest teraz w całej Polsce mnóstwo, na różnych dystansach, po różnych trasach. Każdy, nawet początkujący biegacz może znaleźć coś dla siebie. I przy okazji od samego początku uczyć się, że czasami warto odpuścić – przekonuje zarządzający. Niewątpliwą przewagą biegania nad innymi dyscyplinami jest to, że wystarczą dobre buty i można ruszać. O każdej porze roku, w każdym kierunku.

Wakeboard

Paweł Gołębiewski, zarządzający BPH TFI

Pływanie na desce za motorówką – wbrew pozorom – nie jest tylko wakacyjnym sportem – zapewnia Gołębiewski. – W samej Warszawie i okolicach są specjalnie wyciągi, dzięki którym można popływać nawet w tygodniu, wieczorem – przekonuje zarządzający. Pod warunkiem że woda nie jest lodowata. – Nazwa „wake" bierze się od fali, która powstaje za łódką. Płynący na desce wykorzystuje ją, żeby podskakiwać i robić tricki. Ja nie jestem na tym etapie, choć dzięki temu, że od dawna zimą jeżdżę na snowboardzie, nie było mi trudno się nauczyć – opowiada. Od innych „deskowych" sportów wakeboard różni się tym, że wiele wybacza. Upadki po nieudanych ewolucjach raczej nie są bolesne. – Gdy jest naprawdę gorąco, to nawet miło się przewrócić – żartuje Gołębiewski. JAM

Triathlon

Jarosław Jamka, wiceprezes Ipopema TFI

Triatlon trenuje od czterech lat. – Przed zawodami ćwiczę codziennie – mówi Jarosław Jamka. Zawody są zresztą solą tej dyscypliny, łączącej – w tej kolejności – pływanie, jazdę na rowerze i bieganie. Podczas treningów trudno bowiem połączyć wszystkie trzy aktywności. – Trenując, łączy się dwie – po jeździe na rowerze trzeba jeszcze przez co najmniej 15-30 minut pobiegać. Na basen chodzi się osobno – wyjaśnia dyrektor dep. zarządzania aktywami w Ipopema TFI. Wcześniej trenował bieganie, ale zaczęło się nudzić. – Połączenie trzech sportów daje gwarancję, że zawsze jest coś, nad czym warto popracować – tłumaczy Jamka. – Na początku jest największa frajda. Forma rośnie w postępie geometrycznym. Po kilku latach to już robi się walka o minuty – opowiada.

Piłka ręczna

Adam Woźny, zarządzający Amundi TFI

Mógł zostać zawodowym sportowcem. W szczypiorniaka zaczął grać w podstawówce, w ogólniaku był już reprezentantem Wybrzeża Gdańsk, z którym zdobył mistrzostwo Polski. – Trenowaliśmy bardzo ciężko, oczywiście codziennie – wspomina Adam Woźny. – Po szkole średniej musiałem dokonać życiowego wyboru: sport albo zwykła praca. Kariery w finansach nie żałuję, choć jeszcze na początku studiów, gdy moi koledzy z dawnej drużyny trafiali do reprezentacji kraju, bywały dni, gdy zastanawiałem się nad słusznością wyboru – śmieje się. Podczas studiów był zawodnikiem AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Teraz piłkę ręczną śledzi z trybun. Zerwane ścięgno Achillesa na dobre wyłączyło go z gry, nie chce ryzykować kolejnej kontuzji. Poza tym nie jest łatwo skrzyknąć znajomych, żeby zagrać po pracy – szczypiorniak to nie piłka nożna.

-jam

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego