Administracja Trumpa będzie nakładała cła powoli i stopniowo?

Nastroje inwestorów poprawił przeciek mówiący o planie doradców amerykańskiego prezydenta elekta dotyczącym wojen handlowych. Wynika z niego, że podwyżki ceł mogą być mocno rozłożone w czasie. Pozytywnie też zaskoczyły dane o inflacji producenckiej w USA.

Publikacja: 15.01.2025 06:00

Administracja Trumpa będzie nakładała cła powoli i stopniowo?

Foto: AFP

Nastroje na globalnych giełdach poprawiły się podczas wtorkowej sesji. Większość europejskich indeksów lekko zyskiwała po południu, a sesja na Wall Street zaczęła się od niedużych zwyżek. Dow Jones Industrial rósł na jej początku o 0,4 proc., po tym jak dzień wcześniej zyskał 0,86 proc. Do poprawy nastrojów inwestorów przyczyniły się doniesienia mówiące, że nowa administracja Donalda Trumpa może podnosić cła w dużo wolniejszym tempie, niż się spodziewano.

Niepewny projekt

Podczas zeszłorocznej kampanii wyborczej Trump zapowiadał, że wprowadzi „uniwersalne” cło na całość importu do USA, wynoszące 10–20 proc. Towary z Chin miałyby zostać natomiast objęte stawką wynoszącą aż 60 proc. Istniała więc obawa, że nowa administracja może zaskoczyć rynek, wprowadzając szybko te cła i nie dając importerom wystarczającego czasu na dostosowanie się do nowej polityki handlowej. Jednakże, według agencji Bloomberg, doradcy Trumpa pracują nad planem przewidującym, że cła będą podnoszone stopniowo. Ich podwyżki sięgałyby od 2 proc. do 5 proc. miesięcznie. Wstrząs z nimi związany byłby więc dłużej rozciągnięty w czasie.

Nad planem stopniowych podwyżek ceł pracują m.in.: Scott Bessent, nominat na nowego sekretarza skarbu, Kevin Hasset, nominowany na dyrektora Narodowej Rady Ekonomicznej, oraz Stephen Miran, nominat na szefa prezydenckiej Rady Doradców Ekonomicznych. Ich propozycja nie została jednak jeszcze szczegółowo zreferowana prezydentowi elektowi. Jest więc ryzyko, że zostanie odrzucona.

Realizacja postulatu podwyżek ceł na towary importowane do USA ma oficjalnie skłonić wielkie koncerny do przenoszenia produkcji do USA. To, czy ten efekt uda się osiągnąć, jest przedmiotem sporów wśród ekonomistów.

– Nawet po wprowadAzeniu uniwersalnego cła wynoszącego 10 proc. średni koszt importu i tak byłby niższy od średniego kosztu produkowania w USA. Proces fragmentacji globalnego systemu handlowego może jednak przynieść umiarkowany wzrost produkcji w USA, gdyż wytwarzanie niektórych dóbr, uznawanych za kluczowe ze względów bezpieczeństwa narodowego, może być przenoszone z Chin do USA, pomimo wyższych amerykańskich kosztów pracy – uważa Shilan Shah, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Jego zdaniem wprowadzenie 60-proc. ceł na chińskie produkty będzie korzystne przede wszystkim dla gospodarek wschodzących o niskich kosztach pracy. Administracja Trumpa może jednak skomplikować proces przenoszenia produkcji z Chin, jeśli nałoży karne cła na import z takich krajów, jak Wietnam czy Meksyk, czyli państw korzystających w ostatnich latach na zmianach w globalnych łańcuchach dostaw.

Kluczowa inflacja

Doniesienia o planie stopniowego wprowadzania wyższych ceł przyczyniły się we wtorek do umiarkowanego osłabienia dolara. Za 1 euro płacono po południu 1,026 USD, podczas gdy dzień wcześniej notowania wynosiły nawet 1,018 USD. O ile w poniedziałek kurs amerykańskiej waluty przebił poziom 4,19 zł, o tyle we wtorek po południu wynosił 4,16 zł.

– Osłabienie dolara może zostać podtrzymane, o ile Trump nie zdementuje doniesień o planie stopniowego podwyższania ceł – twierdzi Carol Kong, strateg Commonwealth Bank of Australia.

Choć reakcje rynków na doniesienia z Waszyngtonu były pozytywne, to wciąż były dosyć powściągliwe. To odzwierciedlało nie tylko niepewność dotyczącą polityki przyszłej administracji Trumpa, ale również polityki Fedu. W środę mają zostać opublikowane dane o inflacji konsumenckiej w USA w grudniu. Mogą one dać wskazówkę co do polityki Rezerwy Federalnej w nadchodzących miesiącach. Już jednak po ostatnim (opublikowanym w piątek) raporcie z amerykańskiego rynku pracy inwestorzy uznali, że Fed będzie ciął stopy w tempie wolniejszym, niż się wcześniej spodziewali. Doszli oni do wniosku, że w tym roku może dojść do zaledwie jednej obniżki – i to dopiero w grudniu. Jeśli grudniowa inflacja okaże się znacząco niższa od prognoz, to przekonanie może się zmienić, co byłoby impulsem do osłabienia dolara oraz do zwyżek na Wall Street.

We wtorek opublikowano dane o inflacji producenckiej w USA. Co prawda wzrosła ona z 3 proc. rok do roku w listopadzie do 3,3 proc. w grudniu, ale spodziewano się jej zwyżki do 3,4 proc. Licząc miesiąc do miesiąca, wyhamowała z 0,4 proc. do 0,2 proc. Bazowa inflacja producencka pozostała natomiast na poziomie 3,5 proc. r./r., a w porównaniu z poprzednim miesiącem jej wzrost był zerowy. Jest więc nadzieja na dalsze hamowanie inflacji.

Gospodarka światowa
Turecki bank centralny zaskakuje podwyżką stóp procentowych
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka światowa
EBC obciął stopy procentowe. Po raz siódmy
Gospodarka światowa
Trump ostro krytykuje szefa Fedu. Chce cięcia stóp
Gospodarka światowa
PKB Chin wzrósł mocniej od prognoz - o 5,4 procent.
Gospodarka światowa
Kłopoty gospodarki amerykańskiej to kłopoty całego świata
Gospodarka światowa
Potężna kara dla Bank of America