Ropa nerwowo reaguje na nowe zagrożenia

Kryzys polityczny zagroził wydobyciu surowca w Libii. Ceny są jednak wciąż dalekie od szczytu z jesieni zeszłego roku.

Publikacja: 28.08.2024 06:00

Kryzys polityczny w Libii zagraża podaży ropy na światowych rynkach, ale państwa OPEC już od dłuższe

Kryzys polityczny w Libii zagraża podaży ropy na światowych rynkach, ale państwa OPEC już od dłuższego czasu ograniczają wydobycie, by podtrzymać ceny.

Foto: Fot. Shawn Baldwin/Bloomberg

Ropa naftowa gatunku WTI zniżkowała we wtorek po południu o 0,7 proc. Jej cena spadła poniżej poziomu 77 USD za baryłkę. Ropa gatunku Brent taniała wówczas o 0,5 proc., a za jej baryłkę płacono 81 USD. Przerwana została więc trwająca przez trzy sesje seria wzrostów, w trakcie której surowiec obu gatunków zdrożał po ponad 7 proc. Impulsami do tamtych zwyżek były: oczekiwania inwestorów co do cięć stóp procentowych w USA, niepokój związany z konfliktem Izraela z Hezbollahem oraz wyłączenie produkcji ropy we wschodniej Libii związane ze sporem pomiędzy jej separatystycznymi władzami a rządem libijskim rezydującym w Trypolisie. Czyżby więc te czynniki okazały się zbyt słabym paliwem dla dalszych wzrostów cen ropy?

Ograniczona podaż

Analitycy wskazują, że sytuacja na rynku naftowym może w nadchodzących dniach pozostawać nerwowa. „Rynki pozostają na krawędzi, gdyż nasila się wymiana ciosów pomiędzy Izraelem i Hezbollahem. Ryzyko zakłócenia dostaw ropy pojawiło się też po tym, jak władze wschodniej Libii ogłosiły, że wstrzymają całą produkcję ropy i jej eksport” – piszą analitycy banku ANZ.Władze kontrolujące wschodnią Libię ogłosiły wstrzymanie produkcji ropy, by zaprotestować przeciwko dokonanej przez rząd z Trypolisu zmianie na stanowisku szefa libijskiego banku centralnego. Zmiana ta nie była uzgodniona z nimi. Ten konflikt polityczny grozi załamaniem międzynarodowych prób zaprowadzenia rozejmu między tymi dwoma zwaśnionymi rządami libijskimi. We wtorek dochodziły ze wschodniej Libii sprzeczne informacje dotyczące sytuacji na tamtejszych polach naftowych. Według części z tych doniesień wydobycie surowca było kontynuowane, a zakaz produkcji był jak na razie „papierowy”. Gdyby jednak został on całkowicie wdrożony, oznaczałoby to spadek produkcji o około 1,15 mln baryłek dziennie, czyli niemal całą libijską produkcję.

– Blokady produkcji ropy mają w Libii już długą tradycją. Zwykle wywołują je miejscowi domagający się pracy i lepszych warunków życia. Takie blokady jest stosunkowo łatwo rozwiązywać, ale obecna jest natury politycznej. Blokady polityczne cechują się tym, że mogą trwać wiele miesięcy. Zakłócenia dostaw z Libii prawdopodobnie wzmocnią wzrosty cen, które widzieliśmy w ostatnich dniach przy okazji wojny powietrznej pomiędzy Izraelem i Hezbollahem – twierdzi Fernando Ferreira, dyrektor ds. oceny ryzyka geopolitycznego w Rapidan Energy Group.

Libia była w lipcu piątym pod względem wielkości producentem ropy w kartelu OPEC. Plasowała się pod tym względem pomiędzy Nigerią oraz Algierią. Całe wydobycie ropy w krajach OPEC wynosiło wówczas 29,66 mln baryłek dziennie. Było ono sporo niższe od ich mocy produkcyjnych, wynoszących 33,49 mln baryłek dziennie. Państwa OPEC wciąż trzymają się skoordynowanych cięć produkcji, by podtrzymywać w ten sposób ceny surowca. Na przykład Arabia Saudyjska wydobywała w lipcu 9 mln baryłek ropy dziennie, a jej moce produkcyjne wynoszą 12 mln baryłek ropy dziennie. Ograniczenia produkcji w krajach OPEC są tylko częściowo rekompensowane przez wzrost wydobycia ropy w USA, które (według danych firmy Rystad Energy) sięgnęło w lipcu 12 mln baryłek dziennie, podczas gdy w styczniu wynosiło 11,27 mln baryłek dziennie. Drugi pod względem wielkości globalny producent ropy – czyli Rosja – współpracuje natomiast z krajami OPEC w ograniczaniu podaży surowca na rynku. Według Rystad Energy jej wydobycie spadło z 9,4 mln baryłek dziennie w styczniu do 9,06 mln baryłek dziennie w lipcu.

Osłabiony popyt

Ograniczenia w podaży nie są jednak jedynym czynnikiem kształtującym rynek. Ważne są również oczekiwania dotyczące popytu na ropę. One nie były natomiast w ostatnich miesiącach „bycze”. Chiny, czyli największy konsument surowców na świecie, wciąż przechodzą przez spowolnienie gospodarcze. Wzrost PKB strefy euro jest słaby, a Niemcy, jej największa gospodarka, balansuje na krawędzi recesji. Ostatnio dawały o sobie znać na rynku również obawy przed ewentualną recesją w USA. To wszystko nie sprzyja popytowi na surowiec i przyczyniło się do tego, że notowania ropy były w ostatnich miesiącach w trendzie bocznym. Od początku roku ropa WTI zyskała co prawda ponad 7 proc., ale przez ostatnie 12 miesięcy jej cena spadła o 4 proc. Jej notowaniom wciąż jest dosyć daleko do szczytu z września zeszłego roku, gdy za baryłkę surowca płaciło się nieco ponad 95 USD.

Prognozy dla ropy są dosyć konserwatywne. Mediana projekcji analityków zebranych przez agencję Bloomberga wskazuje, że na koniec 2024 r. baryłka ropy WTI powinna kosztować 78,7 USD. Poszczególne prognozy wahają się od 70 do 89 USD za baryłkę surowca.

Gospodarka światowa
Super Micro - kolejna ofiara Hindenburga
Gospodarka światowa
Najbogatsi Chińczycy stracili miliardy. Tąpnięcie na akcjach właściciela Temu
Gospodarka światowa
Europa traci dostęp do narzędzi AI przez kiepskie regulacje
Gospodarka światowa
Dlaczego jen wywołał ból głowy u inwestorów?
Materiał Promocyjny
Financial Controlling Summit - Controlling w świecie cyfrowych transformacji
Gospodarka światowa
Powell w Jackson Hole: Czas dostosować stopy!
Gospodarka światowa
Co Kamala Harris może zaoferować gospodarce?