Wśród spółek z grona „wspaniałej siódemki” (kluczowych koncernów technologicznych z USA) jedna prezentowała się w ostatnich tygodniach wyjątkowo słabo. Mowa o Tesli. Jej akcje straciły na wartości od początku roku ponad 30 proc. Traciły nawet bardziej niż papiery Boeinga. W marcu ich kurs zbliżył się do poziomu z dołka z kwietnia 2023 r., a kapitalizacja spadła poniżej 540 mld USD i stała się mniejsza niż w przypadku banku JPMorgan Chase. Spośród 50 rekomendacji dla Tesli, zebranych przez portal FactSet, tylko 18 jest „byczych”, a 23 neutralne. Wśród pesymistycznych rekomendacji dla Tesli zwróciła ostatnio uwagę ta, którą przygotował Colin Langan, strateg Wells Fargo. Obciął on cenę docelową dla akcji Tesli z 200 USD do 125 USD. Elon Musk, właściciel Tesli, przyznał w styczniu, że jego spółka będzie mierzyła się z niższym niż oczekiwano wzrostem sprzedaży.
Tesla nie jest jedynym producentem samochodów elektrycznych, który jest ostatnio w niełasce u inwestorów. W USA jednym z symboli problemów branży stały się kłopoty spółki Fisker. Zagroziło jej bankructwo, więc wstrzymała produkcję na sześć tygodni i ogłosiła, że ma zamiar zebrać od inwestorów 150 mln USD. Tymczasem wiele koncernów motoryzacyjnych ogłaszało w ostatnich tygodniach, że zmniejsza swoje plany dotyczące produkcji aut elektrycznych. Czy to tylko wina coraz większej konkurencji ze strony chińskich firm takich jak BYD, czy też mamy do czynienia z początkiem głębszego kryzysu w tej branży?
Powrót do realizmu
General Motors ogłosił w październiku, że ograniczy swoje plany budowy 400 tys. samochodów elektrycznych do połowy 2024 r. Forda zapowiedział później, że będzie produkował mniej ciężarówek elektrycznych, gdyż popyt na nie zwalnia. Volkswagen we wrześniu ograniczył produkcję elektryków w swoich niemieckich fabrykach, po tym jak rząd Olafa Scholza obciął dotacje do tego typu aut. Mercedes-Benz poinformował w lutym o swoich planach zmniejszenia produkcji aut elektrycznych. Aston pojazdów poinformował natomiast, że nie wyprodukuje swojego pierwszego samochodu napędzanego baterią przed 2026 r. Przedstawiciele koncernów motoryzacyjnych coraz częściej przyznają, że prognozy dotyczące popytu na auta elektryczne były w ostatnich latach zbyt optymistyczne.
– To co widzieliśmy w 2021 i 2022 r., to były tymczasowe zwyżki na rynku, wtedy gdy dopiero popyt ruszył. On wciąż rośnie, ale nie w takim tempie, jak myśleliśmy – przyznał w wywiadzie dla CNBC Marin Gjaja, dyrektor operacyjny działu Forda odpowiedzialnego za produkcję samochodów elektrycznych.