Inflacja w USA wyraźnie osłabła również w ujęciu miesięcznym. Ceny konsumenckie wzrosły tylko o 0,1 proc. w porównaniu z październikiem. Średnio spodziewano się ich zwyżki o 0,3 proc., po październikowym wzroście o 0,4 proc. Niższa od prognoz była również inflacja bazowa. Wyhamowała z 6,3 proc. do 6 proc. rok do roku i z 0,3 proc. do 0,2 proc. miesiąc do miesiąca.
Te dane były pozytywnym sygnałem dla rynków. Po ich publikacji euro zyskiwało 0,7 proc. wobec dolara. Złoty umacniał się w podobnym tempie do amerykańskiej waluty, a we wtorek po południu za 1 USD płacono 4,40 zł. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich spadła poniżej 3,5 proc. Sesja na Wall Street zaczęła się natomiast od zwyżek. Dow Jones Industrial zyskiwał na jej początku 1,8 proc.
Kluczowe komponenty
Inflacja konsumencka w USA osiągnęła szczyt w czerwcu, gdy wyniosła 9,1 proc. Listopad był już drugim miesiącem z rzędu, gdy była ona znacząco poniżej prognoz. Do jej wyhamowania mocno przyczynił się spadek cen energii, który wyniósł 1,6 proc. miesiąc do miesiąca. Ceny żywności wzrosły o 0,5 proc., ale ich wzrost hamuje. W maju sięgał 1,2 proc., a w październiku 0,6 proc. Licząc rok do roku, energia zdrożała o 13,1 proc., a żywność – o 10,6 proc. Zwracał na siebie uwagę też spadek cen używanych samochodów – o 2,9 proc. mies./mies. Wzrost cen usług wyhamował natomiast z 0,5 proc. do 0,4 proc. Licząc w ujęciu rocznym, wyniósł on 6,8 proc.
– Znacząco niższy odczyt inflacji konsumenckiej to w dużym stopniu skutek zmian cen energii i żywności. Globalny wzrost gospodarczy zwalnia, więc nie jest niespodzianką, że te dwa komponenty odczuwają to jako pierwsze. Kluczową sprawą jest inflacja bazowa w usługach, którą trzeba sprowadzić do umiarkowanych poziomów. Bez cen usług i płac pod kontrolą nie będziemy jeszcze mogli mówić o końcu zagrożenia inflacyjnego – twierdzi April LaRusse, analityczka Insight Investments.