Niedawno publikowane dane z dużych gospodarek strefy euro nie dają podstaw do optymizmu. Dosyć słabo prezentują się zarówno odczyty wskaźników PMI, jak i niemieckiego indeksu koniunktury gospodarczej Ifo. Czy można więc powiedzieć, że strefa euro zmierza w stronę recesji?
Oczywiście, że tak. Można wyraźnie zauważyć, że napływające dane, takie jak odczyty PMI za lipiec i za sierpień, sygnalizują, że co najmniej Niemcy zmierzają w stronę spadku PKB. Spodziewamy się, że Niemcy i Włochy doświadczą łagodnej recesji. Co mam na myśli, mówiąc o łagodnej recesji? To, że kwartalny spadek PKB może wynosić 0,1–0,2 proc. przez kilka kwartałów. Co prawda nie spodziewamy się obecnie, by Francja czy Hiszpania wpadły w podobną recesję, ale to, co się stanie w Niemczech, może być wystarczające, by spadł PKB całej strefy euro. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że obecne spowolnienie gospodarcze jest w dużym stopniu napędzane przez spowolnienie konsumpcji. O ile w drugim kwartale konsumpcja w strefie euro wzrosła o około 5 proc. rok do roku, o tyle w trzecim i w czwartym kwartale jej wzrost powinien wynieść około zera. Jak już wspomniałem, recesja nie powinna być głęboka, ale może trwać dłużej niż dwa kwartały, a wzrost gospodarczy w przyszłym roku raczej będzie słaby.
Gdy przyglądamy się danym o PKB za drugi kwartał, widzimy, że Niemcy wyraźnie negatywnie odstają od reszty strefy euro. Odczyty z Francji, Włoch czy Hiszpanii były dużo lepsze. Dlaczego tzw. Europa Łacińska radziła sobie wówczas lepiej od Niemiec?
Myślę, że powodem tego jest to, że Niemcy zostały wystawione na wstrząs związany ze wzrostem cen gazu mocniej niż inne części strefy euro. Niemcy mają większy przemysł od innych krajów i dużo jest tam zakładów cechujących się dużą intensywnością energetyczną. Musimy również pamiętać o tym, że globalny popyt osłabł, częściowo w związku ze spowolnieniem gospodarczym w Chinach. Co prawda Chiny odpowiadają za stosunkowo małą część niemieckiego eksportu, ale ten czynnik również zaważył negatywnie na sytuacji gospodarczej w Niemczech. Doszło do splotu wielu czynników. Zazwyczaj, gdy gospodarka globalna radzi sobie dobrze, to również dobrze mają się Niemcy. Gdy radzi sobie źle, to Niemcy to odczuwają. Nie było więc dla nas niespodzianką, że gospodarka niemiecka radziła sobie w drugim kwartale słabiej.
Oczywiście wiele w gospodarce europejskiej będzie zależało od cen energii oraz od tego, czy dostawy gazu nadal będą realizowane. Zdaję sobie sprawę z tego, że obecnie trudno w tej kwestii stawiać prognozy, ale czy Europa ma duże szanse na uniknięcie najgorszego scenariusza?