Szwedzki bank centralny podniósł w czwartek swoją główną stopę procentową o 25 punktów bazowych do 0,25 proc. i zapowiedział dalsze podwyżki, dołączając do rosnącej grupy banków centralnych zaostrzających politykę w celu ograniczenia rosnącej inflacji. Riksbank został zaskoczony przez podwyżki cen, które wzrosły wyżej i okazały się trwalsze niż przewidywał. Jeszcze w lutym szwedzcy decydenci spodziewali się, że presja cenowa będzie krótkotrwała i że podwyżki stóp będą potrzebne dopiero w 2024 roku. Teraz Riksbank widzi jeszcze dwie lub trzy podwyżki stóp w tym roku i więcej w 2023 roku.
– Ceny rosną teraz na całym świecie… meble, samochody, kawa, chleb – powiedział dziennikarzom gubernator Stefan Ingves. – Jeśli chodzi o politykę pieniężną w nadchodzących latach, chodzi o obniżenie tempa inflacji do około 2 proc. – dodał.
Czytaj więcej
Strefa euro, Dania i Szwecja szybko nie rozstaną się z ultraniskimi stopami procentowymi. Japonia wręcz pragnie wyższych cen. „Gołębią" postawą potrafią też zadziwiać niektóre banki z rynków wschodzących.
Zmiana polityki doprowadziła Riksbank w przybliżeniu do prognoz rynkowych, ale przy rosnącym ryzyku inflacyjnym osoby ustalające stopy procentowe mogą być zmuszone do jeszcze bardziej zdecydowanych ruchów. – W praktyce oczekujemy, że decydenci zaostrzą politykę szybciej, niż obecnie przewidują – powiedział David Oxley, starszy ekonomista europejski w Capital Economics. Stopa referencyjna nie była dodatnia od 2014 roku. W marcu inflacja wyniosła 6,1 proc., znacznie powyżej celu Riksbanku na poziomie 2 proc..
Nie jest jasne, czy nastąpiła trwała zmiana inflacji i stóp - do znacznie wyższych poziomów. Ingves powiedział, że nawet przy prognozowanych podwyżkach realna stopa procentowa – koszty kredytu minus inflacja – powinna wynieść około 0 proc. – Nie chodzi o to, że naciskamy na hamulce… raczej o to, że zwalniamy pedał gazu – powiedział.