Wejście rosyjskich wojsk do Ukrainy zapoczątkowało kaskadę deklaracji o inwestycjach w siły zbrojne. Przodują tutaj Niemcy, których kanclerz Olaf Scholz otworzył 27 lutego nowy rozdział w historii tego kraju. Ogłosił wzrost wydatków na niemieckie siły zbrojne do ponad 2 proc. PKB oraz utworzenie funduszu modernizacji armii wartego ponad 100 mld euro. Po wprowadzeniu w życie tych decyzji Niemcy będą posiadały trzecie na liście najlepiej opłacanych siły zbrojne na świecie.
Rosyjska inwazja wpłynęła także na politykę zbrojeniową Polski. Proponowana ustawa o obronie ojczyzny umożliwi wzrost wydatków na wojsko do 2,5 proc. PKB w 2024 r. Jednak, jak stwierdził Jarosław Kaczyński, do ustawy zostanie wprowadzona poprawka umożliwiająca wzrost wydatków do 3 proc. PKB już w 2023 r. Nowa strategia obronna kraju zakłada także wzrost liczebności wojsk do 300 tys. żołnierzy i WOT-owców.
Tak wzrosła kapitalizacja giełdowa niemieckiej spółki zbrojeniowej Rheinmetall pomiędzy 21 lutego a 10 marca. Przyczyniły się do tego inwazja na Ukrainę i wzrost niemieckich wydatków na wojsko.
Zbroi się także Rumunia. Prezydent Klaus Iohannis ogłosił w przemówieniu 1 marca konieczność zwiększenia wydatków na wojsko do poziomu 2,5 proc. PKB.
Rynki szybko zareagowały na zmieniające się realia polityczne. Indeks S&P 500 Aerospace & Defense, składający się z największych zbrojeniowych firm Zachodu, wzrósł aż o 11 proc. pomiędzy 23 lutego a 4 marca. Indeks Solactive Defense 2 BTI, przedstawiający notowania czołowych europejskich firm zbrojeniowych, wzrósł w tym okresie aż o 15 proc.