W czasie świątecznego weekendu na rynkach Dalekiego Wschodu sporo się działo. Nie ucichły jeszcze echa ogłoszenia przez Japonię największego planu stymulacyjnego w historii, a już możliwość dalszych działań antykryzysowych zapowiedziały Chiny. Regionalny indeks MSCI Asia Pacific rósł wczoraj trzecią sesję z rzędu i osiągnął poziom najwyższy od pierwszej połowy stycznia. W Szanghaju akcje są najdroższe od sierpnia.
Inwestorzy mają nadzieję, że agresywne inicjatywy azjatyckich rządów sprawią, że tamtejsze gospodarki jako pierwsze przezwyciężą kryzys. W Chinach oznaki ożywienia są rzeczywiście coraz silniejsze. W marcu wartość pożyczek udzielonych przez banki była aż sześciokrotnie (!) wyższa niż rok wcześniej. Tymczasem po wschodniej stronie Morza Japońskiego dane makroekonomiczne wciąż rozczarowują. Jak podano w poniedziałek, ceny japońskich producentów spadały w minionym miesiącu najszybciej od 2002 roku.
[srodtytul]Recesja nieco lżejsza?[/srodtytul]
Zespół bodźców fiskalnych i inwestycyjnych ogłoszony przez premiera Taro Aso mieć będzie wartość 15,4 bln jenów (153 mld dolarów), czyli ok. 3 proc. PKB. „Nasi ekonomiści uważają teraz, że może istnieć krótkoterminowa szansa na wzrost wyższy niż przewidywany w prognozach na rok fiskalny 2009. Sądzimy, że aby ochronić system finansowy, rząd w końcu zdecydował się nie dopuścić do ustanowienia przez rynek nowych minimów” – napisała w komentarzu Kathy Matsui, główna strateg ds. rynków akcji w Goldman Sachs Group. Poprzedni japoński plan stymulacyjny był wart niecałe 10 bln jenów.
[srodtytul]Wzrost poprzez kredyty[/srodtytul]