Morgan Stanley jest jednym z dwóch banków inwestycyjnych z Wall Street, obok Goldmana Sachsa, którym udało się uniknąć upadłości lub przejęcia przez konkurencję. W wyniku kryzysu musiały jednak porzucić profil banku inwestycyjnego i stały się zwyczajnymi bankami komercyjnymi.51-letni Gorman, który urodził i wychował się w Australii jako jeden z dziesięciorga rodzeństwa, nie będzie typowym prezesem nowojorskiego banku. Między innymi dlatego, że jest obcokrajowcem, że wykształcenie ma prawnicze, a nie finansowe, i że nie rekrutuje się z szeregów maklerów i bankierów inwestycyjnych. Trafił na Wall Street dopiero 10 lat temu. Wcześniej był wybijającym się konsultantem w firmie doradczej McKinsey & Co.
Zaczął od wysokich stanowisk w Merrill Lynch, gdzie odpowiadał za uzdrowienie działalności brokerskiej. W dwa lata zwolnił dwie trzecie maklerów, zamknął część placówek i zorientował firmę na obsługę bogatych klientów. Wyniki potwierdziły, że były to dobre posunięcia. Także w Morganie, gdzie pracuje od pięciu lat, a od dwóch ma tytuł jednego z dwóch prezydentów, naprawiał biznes maklerski, który prezentował tam najniższy poziom na Wall Street. W tym roku Gorman odpowiadał za operację połączenia biznesu brokerskiego z przejętą od Citigroup jednostką Smith Barney.