Reforma nadzoru nadal zajmuje Obamę

Problemy, które doprowadziły do kryzysu, nie zostały rozwiązane – ocenił noblista Joseph Stiglitz. Administracja USA zapewnia jednak, że nie straciła zapału do reform

Publikacja: 15.09.2009 08:07

Prezydent USA Barack Obama zapewnia, że reforma nadzoru finansowego wciąż jest jego priorytetem.

Prezydent USA Barack Obama zapewnia, że reforma nadzoru finansowego wciąż jest jego priorytetem.

Foto: Bloomberg

Przemawiając w poniedziałek na Wall Street z okazji rocznicy bankructwa banku Lehman Brothers prezydent USA Barack Obama przypomniał, jak istotna jest reforma nadzoru finansowego, którą proponuje jego administracja. Potwierdził tym samym słowa swoich doradców Larry’ego Summersa i Christiny Romer, którzy pod koniec ubiegłego tygodnia zapewnili, że zaostrzenie regulacji w sektorze finansowym nadal jest jednym z priorytetów Białego Domu i że odpowiednie ustawy zostaną przyjęte jeszcze w tym roku.

[srodtytul]Postępów wciąż nie widać[/srodtytul]

Wypowiedzi te były reakcją na coraz częstsze zarzuty, że stabilizacja na rynkach finansowych oraz oznaki ożywienia gospodarczego ostudziły regulacyjny zapał Waszyngtonu. Debata publiczna w USA skoncentrowała się na reformie systemu ubezpieczeń społecznych, a projekty zmian regulacji finansowych utknęły w Kongresie.

Opór stwarza nie tylko branża finansowa, ale też agencje, które w zreformowanym systemie regulacyjnym miałyby zostać zlikwidowane. Część kongresmanów obawia się ponadto, że Waszyngton uzyska zbyt dużą kontrolę nad sektorem finansowym. Wskutek tego impasu, gdyby dziś doszło do powtórki wydarzeń sprzed roku, amerykański rząd nadal miałby do dyspozycji tylko jedno narzędzie – zastrzyki kapitałowe.

[srodtytul]Problemy większe niż dawniej[/srodtytul]

W opublikowanym wczoraj wywiadzie dla agencji Bloomberga ten stan rzeczy skrytykował Joseph Stiglitz, laureat Nagordy Nobla w dziedzinie ekonomii w 2001 r. – Dotychczas nie zrobiliśmy nic istotnego – oświadczył. – Amerykańska administracja ociąga się we wprowadzaniu niezbędnych zmian. Oczywiście, coś zrobią, pytanie tylko, czy tyle, ile potrzeba? – kontynuował były główny ekonomista Banku Światowego. Według niego, dziś problemy w sektorze finansowym są jeszcze głębsze niż przed wybuchem kryzysu.

[srodtytul]Zbyt duzi stali się więksi[/srodtytul]

Plajta Lehman Brothers 15 września ub. r. uświadomiła regulatorom, że niektóre instytucje finansowe stały się zbyt duże, aby rząd mógł pozwolić na ich bankructwo. Banki zdają sobie jednak z tego sprawę, co stwarza pokusę do podejmowania nadmiernego ryzyka. Administracja prezydenta Baracka Obamy przedstawiła wiele propozycji, które miałyby ten problem rozwiązać. Rezerwa Federalna będzie mogła wytypować „systemowo ważne” instytucje i nałożyć na nie wyższe wymagania kapitałowe. Pojawią się również procedury, umożliwiające rządowi przejmowanie takich instytucji w przypadku, gdyby pomimo zaostrzonego nadzoru wpadły w tarapaty.

– Zarówno w USA, jak i w wielu innych krajach banki „zbyt duże, by upaść” stały się jeszcze większe – zauważył jednak Stiglitz. Był to efekt zaaranżowanych przez rząd fuzji, w wyniku których silniejsze banki przejmowały te, które znalazły się na krawędzi bankructwa.

[srodtytul]Ryzyko i pensje znów rosną[/srodtytul]

Amerykańskim regulatorom nie udało się również ograniczyć ryzyka podejmowanego przez banki. Gdy koniunktura na rynkach poprawiła się, agresywnie zaangażowały się one w obrót walutami, derywatami, instrumentami rynku pieniężnego itp. W I półroczu przychody pięciu największych amerykańskich banków z tradingu wyniosły 56 mld USD, tylko o 2 mld USD mniej niż w analogicznym okresie 2007 r., czyli w szczytowym momencie prosperity.

W efekcie najczęściej stosowany miernik ryzyka – tzw. value at risk, czyli kwota, jaką mogą one stracić jednego dnia – dla tych pięciu banków sięgnął w I półroczu 1 mld USD, w porównaniu z 592 mln USD dwa lata wcześniej. Instytucje finansowe nie odstąpiły też od systemu wynagrodzeń opartego na bonusach, który według regulatorów skłania bankowców do ryzyka. W pierwszych sześciu miesiącach roku największe amerykańskie banki przeznaczyły na wynagrodzenia 61 mld USD. Przed wybuchem kryzysu było to 77 mld USD, jednak od tego czasu kredytodawcy ci znacznie zmniejszyli kadry.

[ramka][b]Wybrane punkty reformy nadzoru[/b]

[li] „Superregulator” ds. ryzyka systemowego[/li]

Rolę tę otrzyma Fed, którego wspierać będzie kolegium przedstawicieli innych agencji. FDIC będzie zaś mógł przejmować „systemowo ważne” instytucje w wypadku ich plajty.

[li]Kontrola wynagrodzeń[/li]

Akcjonariusze mają uzyskać większy wpływ na wynagrodzenia oraz odprawy dla zarządów firm.

[li]Ochrona klientów[/li]

Powstanie nowa agencja chroniąca klientów instytucji finansowych.

[li]Rynki OTC[/li]

Nieregulowane dotąd pozagiełdowe rynki papierów wartościowych zostaną objęte nadzorem.[/ramka]

Gospodarka światowa
Nie żyje papież Franciszek
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka światowa
Japońska inflacja trzeci rok z rzędu powyżej celu Banku Japonii
Gospodarka światowa
Turecki bank centralny zaskakuje podwyżką stóp procentowych
Gospodarka światowa
EBC obciął stopy procentowe. Po raz siódmy
Gospodarka światowa
Trump ostro krytykuje szefa Fedu. Chce cięcia stóp
Gospodarka światowa
PKB Chin wzrósł mocniej od prognoz - o 5,4 procent.