Amerykański Departament Skarbu chce pozbyć się udziałów w Citigroup, które objął w zamian za pomoc udzieloną dawnemu gigantowi. Sprzedaż papierów może rozpocząć się już w październiku, lecz będzie zapewne rozciągnięta na kilka miesięcy, aby nie wywołać ich przeceny. Te niezbyt zaawansowane jeszcze plany rządu ujawniła wczoraj agencja Bloomberga, powołując się na anonimowych informatorów.
[srodtytul]Rząd to nowy udziałowiec[/srodtytul]
Od początku kryzysu Citigroup wskutek nietrafionych kredytów oraz inwestycji w toksyczne aktywa straciła około 110 mld USD. Aby uratować bank przed bankructwem, Waszyngton pożyczył mu 45 mld USD w ramach programu TARP oraz objął gwarancjami wart ponad 300 mld USD portfel jego ryzykownych aktywów. W zamian za tę pomoc Departament Skarbu objął akcje uprzywilejowane banku, które nie dawały prawa głosu na WZA. Dopiero pod koniec lipca część tych papierów (o wartości 25 mld USD) została zamieniona na akcje zwykłe, co dało Waszyngtonowi 34 proc. udziałów w banku.
Od czasu tej konwersji walory Citi podrożały już o ponad 40 proc., rząd USA odnotował więc „na papierze” około 10 mld USD zysku. Aby go zrealizować, musi pozbywać się akcji stopniowo lub sprzedać je konkretnym inwestorom na ustalonych warunkach. Jeśli operacja ta nie wywoła przeceny akcji Citi, będzie to dla banku sygnał, że może podjąć próbę emisji nowych akcji. Pozyskane śodki mógłby przeznaczyć na zwrot reszty środków pomocowych.
[srodtytul]Rząd zarobił nie tylko na Citi [/srodtytul]