Pod koniec tego roku Chrysler ogłosi wyniki finansowe za ostatni kwartał.
Zdaniem Marchionne, który jest również prezesem Chryslera, przyszły rok na rynkach motoryzacyjnych będzie łatwiejszy niż 2009. Odmienne zdanie na ten temat mają prezesi innych światowych koncernów motoryzacyjnych, którzy obawiają się, że po zakończeniu programów dopłat do złomowania aut popyt drastycznie spadnie.
– Kiedy patrzyłem na wyniki sierpniowej sprzedaży w USA sugerującej, że w tym roku nabywców może znaleźć nawet 14 mln aut, myślałem, że nagle znalazłem się w niebie. Niestety już wrzesień przyniesie drastyczną korektę i cały ten rok zakończy się sprzedażą 11 mln – uważa Marchionne. Jego prognoza dla Europy to 15,5 mln w tym roku i ten sam poziom na rok przyszły. Prezes Fiat Automobiles Lorenzo Sistino jest pewien, że włoski koncern utrzyma swój udział w rynku, który dla Fiatów, Lancii i Alfy Romeo wzrósł w sierpniu 2009 r. o prawie 2 pkt proc. do 9,1 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem w 2008.
Fiat przejął 20 proc. akcji amerykańskiego koncernu z opcją na zwiększenie do pakietu większościowego, pod warunkiem oddania rządowi USA 14 mld dolarów pomocy finansowej. W zamian za jedną piątą udziałów Fiat przekazuje Chryslerowi technologię produkcji małych aut oraz wydajnych małych silników. Obydwie te technologie wykorzystywane są w fabrykach Fiata w Polsce w Tychach i Bielsku.
Marchionne, który na początku tego wieku ratował Fiata przed bankructwem, nie ukrywa rozczarowania tym, jak mało zostało zrobione dla ratowania Chryslera w ciągu ostatnich 2 lat. – Kryzys z 2008 już tylko dobił tę firmę. Ale w ciągu ostatnich 90 dni zorientowaliśmy się, co trzeba zrobić. W 2010 roku poprawa będzie widoczna – zapewniał Marchionne. Fiat nie zamierza ratować Chryslera za własne pieniądze. – Jeśli Chrysler będzie zmuszony do pożyczenia gotówki, to tylko po to, aby zwrócić pomoc rządową – dodał. Jeszcze nie wiadomo, jakie modele Chryslera będą sprzedawane w Europie. Zdaniem Sistino będzie popyt, bo „to są auta, które prowadzi się z przyjemnością”.