Royal Dutch Shell, BP, Statoil, a także firma Platts, gromadząca dane rynkowe i publikująca ceny potwierdziły, że takie dochodzenie przeciwko nim ma miejsce. Przedstawiciele Komisji Europejskiej przeprowadzili rajd na biura tych firm w trzech krajach w poszukiwaniu dowodów.
Dochodzenie unijne obejmujące różne produkty będące pochodnymi przerobu ropy naftowej oraz biopaliwa pokazuje jak nieprzejrzyste jest ustalanie cen na niektórych rynkach. Sttatoil poinformował, że podejrzenia regulatorów są związane z cenami publikowanymi przez Platts. Firma ta ogłasza ceny referencyjne (benchmarkowe) wykorzystywane do określania kosztów ponoszonych przez rafinerie i dystrybutorów. Traderzy dobrowolnie informują Platts o dokonanych transakcjach i na podstawie tych wyrywkowych informacji określane są ceny, a nie na podstawie kompletnych danych z rynku. To kontrastuje z sytuacją np. na New York Stock Exchange, gdzie każda zmiana ceny jest widoczna.
„Komisja obawia się, że spółki mogły się zmówić i przekazywać nieprawdziwe ceny do informującej o nich agencji by manipulować cenami pewnych produktów naftowych i biopaliw", napisała Komisja Europejska.
Francuski koncern Total, który jest trzecim w Europie graczem na rynku naftowym, szacuje, że 80 proc. transakcji zawieranych jest na podstawie cen referencyjnych, takich jak te publikowane przez Platts. Pozostałe 20 proc. transakcji determinują ceny kontraktów terminowych na amerykańskich giełdach NYMEX i ICE.
Agencje gromadzące dane o transakcjach ( obok Platts zajmują się tym również m.in. Argus Media i ICIS) mają wpływ nie tylko na to co dzieje się na rynku ropy naftowej i jej pochodnych. Publikowane przez te firmy referencyjne ceny wykorzystywane są do określania cen surowców wykorzystywanych do produkcji niemal wszystkiego - od toreb plastikowych po części do samochodów.