Oszczędność Waszyngtonu nie podoba się inwestorom

Ryzyko niewypłacalności Stanów Zjednoczonych napawało rynki strachem, ale rozwiązanie tego problemu także ich nie cieszy. Inwestorzy obawiają się, że redukcja deficytu budżetowego pogorszy perspektywy gospodarki

Aktualizacja: 26.02.2017 18:24 Publikacja: 03.08.2011 02:49

Oszczędność Waszyngtonu nie podoba się inwestorom

Foto: GG Parkiet

 

Senat, wyższa izba amerykańskiego Kongresu, przyjął wczoraj kompromisową ustawę, podnoszącą limit długu publicznego USA. Dzień wcześniej zielone światło dla zwiększenia zadłużenia największej gospodarki świata dała Izba Reprezentantów. Tym samym to, co jeszcze w poniedziałek było tylko prawdopodobne, dziś wydaje się pewne: Waszyngton uniknie niewypłacalności.

– Groźba niewypłacalności USA została odsunięta w czasie. To jednak tylko pierwszy krok na drodze do uzdrowienia finansów publicznych – oświadczył w telewizyjnym wystąpieniu Barack Obama, prezydent USA. Obama ponownie podkreślił, że dla zrównoważenia budżetu USA niezbędne będą podwyżki podatków. – Nie możemy ciężaru redukcji deficytu zrzucić na najbardziej poszkodowanych przez kryzys. Wszyscy musimy się do tego dołożyć – apelował Obama.

Pesymizm także w Europie

Tymczasem na rynkach, podobnie jak w poniedziałek, nie było widać optymizmu. Znów drożały aktywa uważane za „bezpieczną przystań": złoto, amerykańskie i niemieckie obligacje skarbowe oraz szwajcarska waluta. W trakcie sesji za franka płacono nawet 3,7 zł lub 1,29 USD – w obu przypadkach to historyczne rekordy. Jednocześnie inwestorzy pozbywali się aktywów postrzeganych jako ryzykowne, m.in. akcji. Paneuropejski indeks Stoxx 600 tracił po południu  1,1?proc. Taniały też obligacje skarbowe krajów z obrzeży strefy euro. Rentowność 10-latek Hiszpanii i Włoch osiągnęła najwyższe poziomy od 1997 r., odpowiednio 6,2 i 6,4 proc.

– To nosi znamiona samonapędzającego się kryzysu – zauważył Harvinder Sian, strateg rynku obligacji w Royal Bank of Scotland. Jak dodał, gdyby rentowność tych papierów przekroczyła 6,5 proc., problemy fiskalne Hiszpanii i Włoch zaczęłyby się szybko pogłębiać, tak jak było w przypadku Grecji, Irlandii i Portugalii – państw, które wymagały międzynarodowej pomocy finansowej.

Nie pora na fiskalny hamulec

Za główną przyczynę pesymizmu na rynkach analitycy uważają spowolnienie w czołowych gospodarkach i ryzyko, że ustawa podnosząca limit zadłużenia USA jeszcze tę tendencję nasili. Zmusi ona bowiem Waszyngton do ograniczenia deficytu budżetowego w ciągu dekady o około 2,4 bln USD.

– Fiskalny hamulec w Stanach Zjednoczonych nie mógł zostać wciśnięty w gorszym momencie. Ostatnie dane pokazują bowiem, że amerykańska gospodarka słabnie, co może nie być jedynie chwilowym spowolnieniem – ocenili analitycy firmy Brown Brothers Harriman.

Nie wszyscy mają pewność, że planowana w USA redukcja deficytu budżetowego faktycznie zaszkodzi koniunkturze. – Wpływ porozumienia w Kongresie na gospodarkę w przyszłym roku będzie niewielki, może odejmie ono kilka dziesiątych punktu procentowego od tempa wzrostu. Większość planowanych cięć wydatków jest odsunięta w czasie – ocenił Michael Feroli, główny ekonomista ds. USA w banku JPMorgan Chase.

Ale niewykluczone, że rząd w Waszyngtonie będzie musiał dokonać głębszych cięć niż te przewidziane w ustawie. Wczoraj wezwał go do tego Angel Gurria, sekretarz generalny OECD. Także agencje ratingowe dały do zrozumienia, że USA potrzebują większych oszczędności. Agencja Fitch Ratings oświadczyła, że choć przyjęta przez Kongres ustawa jest dobrą podstawą do prac nad naprawą finansów USA, to nie wykluczyła ona obniżenia oceny wiarygodności kredytowej z obecnego maksymalnego ratingu AAA.

W związku z ryzykiem utraty najwyższego ratingu Waszyngton nie będzie mógł sobie pozwolić na przedłużenie wygasających na początku 2012 r. programów?stymulacyjnych, które wspierały ożywienie gospodarcze. Chodzi m.in. o prawo bezrobotnych do pobierania zasiłków?aż przez 99 tygodni zamiast tradycyjnych 26 oraz obniżkę składki pracowników na ubezpieczenia społeczne.

Co za tydzień zrobi Fed?

Federalny Komitet Otwartego Rynku, organ amerykańskiego banku centralnego wytyczający politykę pieniężną, zbiera się 9 sierpnia. Będzie musiał rozważyć ewentualność podjęcia dodatkowych kroków w celu ożywienia gospodarki USA, która w I półroczu rozwijała się w tempie wolniejszym niż 1 proc., a ekonomiści zaczęli już obniżać prognozy wzrostu na II półrocze. Dean Maki, szef działu amerykańskiej gospodarki w nowojorskim biurze Barclays Capital, o 1 pkt proc. obniżył prognozę wzrostu na bieżący kwartał i pięć kolejnych. Przewiduje, że między lipcem i wrześniem PKB zwiększy się o 2 proc. Po wzroście o 0,4 proc. w I kw. i 1,3 proc. w II kw. stawia to pod znakiem zapytania realność prognozy Fedu, który spodziewa się rozwoju amerykańskiej gospodarki w tym roku w tempie 2,7 – 2,9 proc. Szef banku centralnego Ben Bernanke mówił niedawno, że Fed może podjąć nowe działania, jeśli gospodarka przyhamuje, włącznie z rozpoczęciem trzeciej rundy skupowania obligacji. Bernanke zaznaczył jednak, że bank centralny wcale nie jest pewien, jaki wpływ na gospodarkę będzie miało ewentualne dalsze tzw. ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej, czyli mówiąc wprost: drukowanie dolarów.

Konsumenci ograniczają wydatki

W czerwcu po raz pierwszy od niemal dwóch lat Amerykanie ograniczyli wydatki konsumpcyjne. Spadły one o 0,2 proc. w stosunku do maja. To kolejny już sygnał, że gospodarka USA traci impet. W maju wydatki konsumpcyjne, stanowiące filar amerykańskiej gospodarki, wzrosły o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca. Ekonomiści spodziewali się, że czerwcowy odczyt będzie taki sam. Do zakupów Amerykanów zniechęcił powolny wzrost dochodów. W czerwcu zwiększyły się one o 0,1 proc., podczas gdy ekonomiści spodziewali się zwyżki o 0,2 proc. Jednocześnie wobec niepewnej sytuacji w gospodarce konsumenci zwiększyli stopę oszczędności. Wzrosła ona do 5,4 proc. z 5 proc. w maju. – Pod względem wydatków konsumpcyjnych trzeci kwartał może nie być lepszy niż drugi. Nic nie zapowiada, aby wzrost płac przyspieszył. Ponadto ceny paliw pozostają wysokie – ocenił John Herrmann, strateg w State Street Global Markets. Nie wszyscy analitycy są pesymistami. W czerwcu zaczęła hamować inflacja. Ceny konsumpcyjne w porównaniu z majem spadły o 0,2 proc. (wzrosły o 2,6 proc. rok do roku). – W ujęciu realnym dochody Amerykanów do dyspozycji wzrosły, a to dobra wiadomość – ocenił?Eric Green, ekonomista TD Securities. – To pierwszy warunek, aby gospodarka przyspieszyła. Ale aby stanąć na nogi, konsumenci potrzebują kilku miesięcy. Oczekiwania, że w II półroczu dojdzie do wyraźnej poprawy koniunktury, są nierealistyczne – mówi Christopher Low z FTN Financial.

[email protected]

Gospodarka światowa
Komu sprzyjają fortuna i sondaże na ostatniej prostej kampanii?
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Gospodarka światowa
Czy hazard wykreuje prezydenta USA? Bukmacherzy lepsi niż Instytut Gallupa
Gospodarka światowa
Warren Buffett pozbywa się akcji Apple. Miliarder gromadzi gotówkę
Gospodarka światowa
Kurs akcji pomnożony przez 70 tysięcy. Kto się tak obłowił?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Gospodarka światowa
Październik na minusie. W czwartek Wall Street pogrążona przez Big Tech
Gospodarka światowa
Rośnie zaufanie amerykańskich konsumentów