Rynki wciąż boją się o strefę euro

Spotkanie przywódców Francji i Niemiec rozczarowało inwestorów. Nastroje nadal są minorowe, większość ekonomistów wciąż boi się o losy strefy euro

Aktualizacja: 26.02.2017 17:08 Publikacja: 18.08.2011 01:01

Rynki wciąż boją się o strefę euro

Foto: GG Parkiet

Rynki źle przyjęły rezultaty wtorkowego spotkania prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Część pomysłów obojga przywódców (więcej w ramce) okazała się rozczarowująca, inne, jak np. plan wprowadzenia podatku od transakcji finansowych, poważnie zaniepokoiły inwestorów. Informacje napływające z Europy nie były jednak aż tak złe, by wywołać panikę. Paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 tracił więc w ciągu dnia maksymalnie 1,4 proc., a późnym popołudniem znajdował się już lekko nad kreską – podobnie jak większość europejskich wskaźników giełdowych. Od swojego tegorocznego szczytu z 19 lutego stracił on już jednak blisko  18?proc.

Rzeź operatorów

Mimo to akcje niektórych spółek były w środę mocno wyprzedawane. Szczególnie poszkodowani byli operatorzy giełdowi. Akcje Deutsche Boerse traciły w ciągu dnia nawet 5,3?proc., papiery London Stock Exchange zniżkowały natomiast o 7 proc. Przecena dotknęła również banków. Deutsche Bank, największy niemiecki pożyczkodawca, tracił na giełdzie we Frankfurcie nieco ponad 2 proc.

Wyprzedaż akcji tych spółek była głównie skutkiem zapowiedzi przywódców Francji i Niemiec dotyczących wprowadzenia podatku od transakcji finansowych. Pomysł wprowadzenia takiej daniny ostro skrytykowało już m.in. Stowarzyszenie na rzecz Europejskich Rynków Finansowych, reprezentujące część dużych europejskich banków, wskazując, że nowy podatek zaszkodziłby gospodarkom i rynkom Europy.

Zapaść decyzyjna

Mimo kiepskich wiadomości ze strefy euro unijna waluta umocniła się do najmocniejszego od końcówki lipca poziomu wobec dolara. W środę późnym popołudniem płacono za euro już blisko 1,45 USD. Lekko spadała zaś rentowność niemieckich oraz francuskich obligacji dziesięcioletnich.

– Gdyby zasugerowano, że będą emitowane obligacje wspólne dla całej strefy euro, doprowadziłoby to do wzrostu rentowności niemieckiego długu, gdyż wspólne obligacje byłyby niekorzystne dla Niemiec. Na razie inwestorzy dostali jednak kolejny sygnał, by kupować bezpieczny dług państw z serca strefy euro – wskazuje Marius Daheim, strateg z Bayerische Landesbanku.

Część analityków spodziewa się powrotu niepokoju na rynki.

– To, co zapowiadają Sarkozy i Merkel, nie będzie działać. We wrześniu możemy być świadkami dyskusji o dalszym zwiększaniu pomocy dla państw strefy euro i emisji wspólnych obligacji – mówi Marchel Alexandrovich z Jefferies International.

 

Sarkozy i Merkel zaprezentowali zestaw euromrzonek?

 

„Rząd" strefy euro

Przywódcy Francji i Niemiec zapowiedzieli stworzenie „rządu" strefy euro. Jak w praktyce to sobie wyobrażają? Powstałaby rada przywódców państw i rządów krajów strefy euro zbierająca się dwa razy do roku pod przewodnictwem prezydenta Unii Europejskiej Hermana Van Rompuya. Podczas takich szczytów decydenci mieliby dyskutować nad problemami gospodarczymi eurolandu oraz być może podejmować decyzje. Żadne dalsze szczegóły funkcjonowania tego ciała nie zostały jeszcze ustalone. Na pierwszy rzut oka wygląda więc na to, że kanclerz Angela Merkel i prezydent Nicolas Sarkozy zdecydowali tylko o instytucjonalizacji dotychczasowych szczytów państw strefy euro. Przywódcy Niemiec i Francji nie wykluczają jednak, że w przyszłości euroland mógłby mieć własnego prezydenta wybieranego przez państwa tego obszaru. Nie wiadomo jednak, jakie miałby on kompetencje poza przewodniczeniem posiedzeniom „rządu".

 

Konstytucyjne limity długu

Francja i Niemcy chcą, by wszystkie państwa strefy euro wpisały w swoich konstytucjach limity długu publicznego. Nie precyzują, na jakim poziomie mają być te bariery, ale analitycy wskazują, że będzie to prawdopodobnie 60 proc. PKB dla większości krajów. Realizacja tego postulatu może się okazać przewlekła. Zmiana konstytucji 17 państw to zadanie na co najmniej rok albo i znacznie dłużej w przypadku niestabilnych politycznie i mocno zadłużonych państw, takich jak Włochy czy Belgia. Ponadto niewiele taki limit pomoże choćby Grecji, mającej dług publiczny bliski 160?proc. PKB.

 

Podatek od transakcji finansowych

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy zapowiedział, że we wrześniu jego kraj i Niemcy przedstawią propozycję wprowadzenia podatku od transakcji finansowych. Na razie nie ustalono nawet, czy tzw. podatek Tobina będzie obowiązywał tylko w strefie euro czy w całej Unii Europejskiej. Jeśli Paryż i Berlin będą się upierać przy wprowadzeniu go w całej UE, to Wielka Brytania zrobi wszystko, by ten projekt zablokować. Analitycy są bardzo sceptyczni co do tego pomysłu. – Podatek Tobina został wprowadzony w Szwecji w latach 90. i szybko się z niego wycofano, gdyż szkodził rynkom. O ile da się go zastosować na rynku akcji, o tyle w przypadku obligacji i transakcji walutowych będzie to bardzo trudne – uważa Norbert Topouzoglou, analityk z firmy Sanford C. Bernstein & Co.

 

Brak wzmocnienia EFSF

Sarkozy i Merkel wbrew oczekiwaniom nie zdecydowali się na powiększenie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF), który ratuje kraje strefy euro przed bankructwem. EFSF może dysponować maksymalnie 440 mld euro, ale w praktyce ma o wiele mniej pieniędzy i nie wystarczy mu środków na ewentualne wsparcie dla Hiszpanii i Włoch – a przecież wkrótce będzie miał on za zadanie skupować z rynku obligacje krajów strefy euro. Analitycy Royal Bank of Scotland szacują, że aby skutecznie funkcjonować, EFSF powinien mieć 2 bln euro. – Wierzymy, że obecny fundusz jest wystarczający – stwierdził jednak Sarkozy, wprawiając analityków w zdumienie.

 

Brak europejskich obligacji

Od początku kryzysu krąży pomysł stworzenia wspólnych obligacji dla państw strefy euro. Na przykład propozycja przygotowana przez Instytut Breugla przewiduje emisję paneuropejskich obligacji, które państwa strefy euro wspólnie by gwarantowały i dzieliły się między sobą pieniędzmi z ich sprzedaży. Obligacje te miałyby służyć sfinansowaniu długu publicznego wszystkich krajów eurolandu na poziomie do 60 proc. PKB. Pozostała część zadłużenia byłaby finansowana przez narodowe obligacje. Doprowadziłoby to do spadku kosztów finansowania dla Grecji czy Włoch, ale zwiększyłoby je dla Niemiec. Instytut Ifo wyliczył, że ten koszt dla RFN wzrósłby średnio o 1,2 pkt proc., czyli Niemcy musiałyby płacić rocznie 25?mld euro więcej za obsługę długu. Merkel i Sarkozy mówią więc, że teraz jest za wcześnie na paneuropejskie obligacje.

 

Opinie

 

Philippe Lident, ekonomista, ING, Bruksela

Rezultaty spotkania przywódców Francji i Niemiec za bardzo nas nie rozczarowały, gdyż nie spodziewaliśmy się, że przyniesie ono jakieś przełomowe decyzje. Ważniejsze mogą być następne szczyty szefów rządów państw strefy euro, bo tam może zostać postanowione zwiększenie wartości Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. Jednakże uznajemy niektóre propozycje Sarkozy'ego i Merkel za krok w dobrym kierunku.

„Rząd" strefy euro, choć z początku niewiele zmieni, może być pierwszym etapem większej koordynacji polityki gospodarczej w eurolandzie. Ta forma współpracy może sprawić również, że kraje strefy euro będą przykładać większą wagę do trzymania się dotychczas istniejących reguł dyscypliny fiskalnej. Hk

 

Gary Jenkins, strateg, Evolution Securities, Londyn

Nie spodziewałem się niczego nowego od Nicolasa Sarkozy'ego i Angeli Merkel. Co prawda niektórzy twierdzą, że ich decyzje to pierwszy krok w stronę unii fiskalnej, ale ja sądzę, że po prostu mają niewiele pomysłów na zakończenie kryzysu.

Presja rynków będzie jednak zmuszała europejskich przywódców do działania. Jeśli nakazali oni EFSF skupować hiszpański dług, to muszą mu wkrótce zapewnić wystarczające środki na ten cel. Niewykluczone również, że presja inwestorów okaże się tak duża, że Francja i Niemcy zgodzą się w końcu na emisję wspólnych obligacji dla strefy euro, co moim zdaniem będzie dobrym pomysłem, gdyż obniży koszty finansowania państw z peryferii eurolandu. hk

 

[email protected]

Gospodarka światowa
Inflacja słabnie, ale nie na tyle, by banki centralne odetchnęły z ulgą
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka światowa
Wzrost cen słabnie, ale europejski przemysł ma zadyszkę
Gospodarka światowa
Inwestorzy nie przestraszyli się wyniku pierwszej tury wyborów
Gospodarka światowa
Jak rynki przyjęły sukces Le Pen w wyborach we Francji
Gospodarka światowa
Bułgaria. Kraj, który znów minął się ze strefą euro
Gospodarka światowa
Skrajna prawica zwyciężyła. Nie wiadomo jednak czy zdoła stworzyć rząd