Rynki źle przyjęły rezultaty wtorkowego spotkania prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Część pomysłów obojga przywódców (więcej w ramce) okazała się rozczarowująca, inne, jak np. plan wprowadzenia podatku od transakcji finansowych, poważnie zaniepokoiły inwestorów. Informacje napływające z Europy nie były jednak aż tak złe, by wywołać panikę. Paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 tracił więc w ciągu dnia maksymalnie 1,4 proc., a późnym popołudniem znajdował się już lekko nad kreską – podobnie jak większość europejskich wskaźników giełdowych. Od swojego tegorocznego szczytu z 19 lutego stracił on już jednak blisko 18?proc.
Rzeź operatorów
Mimo to akcje niektórych spółek były w środę mocno wyprzedawane. Szczególnie poszkodowani byli operatorzy giełdowi. Akcje Deutsche Boerse traciły w ciągu dnia nawet 5,3?proc., papiery London Stock Exchange zniżkowały natomiast o 7 proc. Przecena dotknęła również banków. Deutsche Bank, największy niemiecki pożyczkodawca, tracił na giełdzie we Frankfurcie nieco ponad 2 proc.
Wyprzedaż akcji tych spółek była głównie skutkiem zapowiedzi przywódców Francji i Niemiec dotyczących wprowadzenia podatku od transakcji finansowych. Pomysł wprowadzenia takiej daniny ostro skrytykowało już m.in. Stowarzyszenie na rzecz Europejskich Rynków Finansowych, reprezentujące część dużych europejskich banków, wskazując, że nowy podatek zaszkodziłby gospodarkom i rynkom Europy.
Zapaść decyzyjna
Mimo kiepskich wiadomości ze strefy euro unijna waluta umocniła się do najmocniejszego od końcówki lipca poziomu wobec dolara. W środę późnym popołudniem płacono za euro już blisko 1,45 USD. Lekko spadała zaś rentowność niemieckich oraz francuskich obligacji dziesięcioletnich.
– Gdyby zasugerowano, że będą emitowane obligacje wspólne dla całej strefy euro, doprowadziłoby to do wzrostu rentowności niemieckiego długu, gdyż wspólne obligacje byłyby niekorzystne dla Niemiec. Na razie inwestorzy dostali jednak kolejny sygnał, by kupować bezpieczny dług państw z serca strefy euro – wskazuje Marius Daheim, strateg z Bayerische Landesbanku.