Po silnej poniedziałkowej przecenie w Europie i Ameryce (Dow Jones Industrial tracił w ciągu sesji nawet 2,5 proc., ale zamknął się tylko 1,1 proc. na minusie) rynkowy wstrząs dotknął Azji. Tokijski indeks Nikkei 225 stracił we wtorek aż 5,4 proc. i był to jego największy jednodniowy spadek od 2013 r. Rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich stała się ujemna, co oznacza, że inwestorzy teoretycznie są gotowi dopłacać za „przywilej" posiadania tych papierów. To wskazuje, jak silna jest rynkowa ucieczka ku bezpiecznym aktywom. Europejskie indeksy giełdowe traciły podczas wtorkowej sesji umiarkowanie, amerykańskie spadały na otwarciu po około 1 proc. Kryzys skoncentrował się na Włoszech oraz ich bankach.
Włosi i Niemcy tracą
FTSE MIB, indeks giełdy w Mediolanie, tracił w ciągu dnia nawet 3 proc. Od początku roku spadł on już 24 proc. Pod presją znalazły się akcje czołowych włoskich banków. Papiery Intesa Sanpaolo traciły podczas wtorkowej sesji nawet ponad 9 proc., akcje Banco Monte Paschi spadały o ponad 7 proc., a papiery UniCredit zniżkowały o około 5 proc. Od początku roku straciły one odpowiednio: 27 proc., 58 proc. i 42 proc. (UniCredit na warszawskiej giełdzie spadł od początku roku 41 proc.).
Tak ostra wyprzedaż to głównie skutek obaw o kondycję finansową włoskich pożyczkodawców. Według danych Banku Włoch złe długi w portfelu kredytowym tych pożyczkodawców wzrosły w grudniu, licząc rok do roku, o 9,4 proc., do 200,9 mld euro. Niespłacane lub spłacane z opóźnieniem pożyczki stanowią już tam około 15 proc. portfela kredytowego. W listopadzie rząd ratował przed upadkiem czterech małych, regionalnych pożyczkodawców, obciążając kosztami tej operacji tysiące właścicieli obligacji oraz akcjonariuszy tych banków. Pod koniec stycznia włoskie władze porozumiały się z Komisją Europejską w sprawie programu oczyszczenia banków ze złych długów. Program ten przewiduje, że banki przekażą złe pożyczki specjalnym spółkom, które będą emitowały dług oparty na tych aktywach. Rząd będzie gwarantował część bankowych obligacji. Rynek uznał jednak ten plan za rozczarowujący.
Pod presją jest równie Deutsche Bank. Po tym, gdy w poniedziałek jego akcje traciły nawet 11 proc., we wtorek po południu spadały o 3,5 proc. Od początku roku straciły one aż 38 proc. Niewiele pomogły zapewnienia Deutsche Banku, że będzie on w stanie spłacić w kwietniu kupon obligacji typu CoCo (contingent convertible – obligacje zamieniane na akcje, w momencie gdy kapitał banku spadnie do określonego poziomu). – Możemy powiedzieć, że Deutsche Bank jest solidny jak skała – przekonywał John Cryan, jeden z prezesów Deutsche Banku.
Wtorek był również kolejnym dniem przeceny greckich banków. National Bank of Greece tracił w ciągu sesji 15 proc., a od początku roku stracił już 91 proc. Od szczytu z 2007 r. kapitalizacja banków z Grecji zmniejszyła się o 99,7 proc.