Rynek CDS, czyli instrumentów finansowych ubezpieczających przed bankructwem dłużnika, zaczyna reagować na rosnące ryzyko polityczne w Europie. Koszt CDS dla włoskich obligacji pięcioletnich przekroczył niedawno poziom 200 pb (w piątek po południu wynosił 174 pb), czyli był większy niż podczas włoskiego kryzysu bankowego w grudniu i wyższy niż po czerwcowym brytyjskim referendum ws. wyjścia z UE. Koszt CDS dla Francji sięgał zaś niedawno 75 pb (w piątek wynosił 66 pb), najwyższego poziomu od 2013 r. Z reguły im wyższy koszt CDS, tym rynek uznaje prawdopodobieństwo bankructwa danego kraju za większe.
Wzrost kosztów CDS dla Francji i Włoch analitycy tłumaczą głównie rosnącym ryzykiem politycznym. W środę odbędą się wybory parlamentarne w Holandii, które może wygrać eurosceptyczna Partia Wolności. Jak wskazują analitycy RBC Capital Markets, zwycięstwo tego ugrupowania może być sygnałem zwiększającym poparcie dla populistycznej prawicy w Europie. Pod koniec kwietnia odbędzie się zaś pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji, a w sondażach prowadzi Marine Le Pen, kandydatka Frontu Narodowego, obiecująca, że wyprowadzi kraj ze strefy euro. Przyspieszone wybory parlamentarne mogą się odbyć również we Włoszech – mógłby je wygrać eurosceptyczny Ruch Pięciu Gwiazdek.
– Rynki finansowe rozumieją ryzyko Italexitu i Frexitu, choć prawdopodobieństwo każdego z tych zdarzeń wydaje się obecnie małe – twierdzi Marcello Minenna, szef działu analiz oraz innowacji finansowych w Consob, włoskim urzędzie regulacji rynków finansowych. Wskazuje on, że część inwestorów zaczęła brać pod uwagę, iż Francja i Włochy mogą po ewentualnym wyjściu ze strefy euro przewalutować swój dług na nowe franki i liry.
Poziom kosztów CDS dla obu krajów nie jest jednak jeszcze dramatyczny. Na początku 2012 r. CDS dla Francji przekraczały 200 pb, a dla Włoch zbliżały się do 300 pb. Nie widać też szczególnego niepokoju inwestorów w przypadku innych państw z peryferii strefy euro. Przykładowo CDS dla portugalskich obligacji rządowych mają niższy koszt niż w czerwcu, po brytyjskim referendum. O ile wówczas sięgał on 380 pb, o tyle na początku marca wynosił 315 pb, a w piątek 298 pb.