Jak w kilku słowach można opisać ostatnie lata dla Synektika?
Historię Synektika porównać można do udziału w wieloetapowym wyścigu. Wystartowaliśmy w nim jako pracowity zawodnik na dorobku. Lata treningów, uporczywego szlifowania talentu nie poszły na marne – wygraliśmy do tej pory kilka etapów i z dnia na dzień jesteśmy coraz skuteczniejsi. Niektórzy początkowo przyjmowali nasze sukcesy z niedowierzaniem, tłumacząc je szczęściem początkującego, ale dziś mamy już pewne grono fanów. Biegniemy dalej, aby zdobyć kolejny etap, mamy jeszcze duży nieuwolniony potencjał, a szczyt możliwości jest jeszcze przed nami.
Porzucając sportowe analogie – największym sukcesem spółki w ostatnich latach była skuteczna realizacja strategii rozwoju firmy, przyjętej jeszcze w 2017 r. Legła ona u podstaw poszczególnych składowych naszego biznesowego sukcesu. Wejście w segment sprzedaży sprzętu do terapii, akwizycje, ekspansja za granicą to wybrane cele, jakie przed sobą postawiliśmy blisko dekadę temu. Przejęcie Monrol Polska, umowa z Intuitive, akwizycja biznesu da Vinci w Czechach i na Słowacji, wejście na rynek krajów bałtyckich – te i inne działania wpisują się w długoterminową wizję rozwoju spółki.
A co się nie udało?
Nie każdy z innowacyjnych produktów, które wprowadziliśmy na polski rynek, odniósł komercyjny sukces. Lista biznesowych sukcesów jest jednak nieporównywalnie dłuższa.
Czy wprowadzając spółkę na parkiet w 2011 r. spodziewał się pan, że biznes tak mocno się rozrośnie?
Nie spodziewałem się, że w ciągu niespełna półtora dekady od debiutu na GPW Synektik będzie ujmowany w indeksie WIG30, a biznes będzie generował ponad 100 mln zł zysku. Byłem głęboko przekonany o zasadności stawiania na medyczne innowacje i w biznesowym sensie podążania w awangardzie jakościowej rewolucji w polskiej czy szerzej regionalnej opiece zdrowotnej.
Wierzyłem, że Polska, jako kraj, ma przed sobą obiecujące perspektywy rozwoju gospodarczego, z drugiej strony obawiałem się, że jesteśmy, jako ludzkość, dalecy od wygranej w walce z epidemią chorób nowotworowych. Odwaga i determinacja zarówno decydentów, jak i środowiska medycznego w Polsce, w rozwijaniu chirurgii robotycznej, pozytywnie nas zaskoczyła.