Załamanie rozmów o utworzenie koalicji rządowej w Niemczech wywołało nerwową reakcję na rynkach. Euro słabło nad ranem o 0,6 proc. wobec dolara (płacono już tylko 1,172 USD za 1 euro), by później odrobić sporą część strat (rano płacono nawet 1,181 USD za 1 euro). Niemiecki indeks giełdowy DAX tracił na początku sesji nawet 0,5 proc., ale jeszcze przed południem wyszedł na plus. Czy zamieszanie polityczne w Niemczech może mocniej wpłynąć na rynki?
CDU/CSU, czyli ugrupowanie kanclerz Angeli Merkel nie zdobyło w ostatnich wyborach wystarczającej liczby głosów, by rządzić samodzielnie, więc próbowało zbudować koalicję z Zielonymi i liberalną partią FDP. W nocy z niedzieli na poniedziałek z rozmów koalicyjnych wycofała się FDP, uzasadniając to zbyt daleko idącymi różnicami stanowisk partii mających tworzyć koalicję. CDU/CSU może teraz próbować dogadać się w sprawie koalicji z lewicową partią SPD, która jednak dawała znać, że nie ma ochoty na taki alians. Może powstać rząd mniejszościowy (FDP sygnalizuje, że zapewniłaby mu poparcie), ale mogą też zostać rozpisane nowe wybory. To wszystko osłabia kanclerz Merkel i może sprowokować wewnątrzpartyjny pucz przeciwko jej przywództwu.
– Angela Merkel była klejem, który trzymał UE razem przez ostatnie 12 lat, stabilną siłą w niespokojnych czasach. Rynki w Niemczech będą więc chciały szybkiego rozwiązania i preferują to, w którym Merkel zostaje na stanowisku – uważa Rebecca O'Keeffe, analityczka z Interactive Investor.
– To jak ta saga się potoczy w nadchodzących dniach, będzie kluczowe dla europejskich traderów. Nie można wykluczyć tego, że Niemcy staną się największym, politycznym „gorącym kartoflem" dla strefy euro w tym roku – twierdzi Kathleen Brooks, analityczka City Index.