Ranking konkurencyjności globalnych centrów finansowych (GFCI) dwa razy do roku publikuje firma Z/Yen Group. Powstaje on na podstawie sondażu wśród finansistów oraz ponad 100 wskaźników dotyczących m.in. kondycji gospodarki, otoczenia regulacyjnego i podatkowego, jakości infrastruktury oraz poziomu rozwoju sektora finansowego. Jego 26. edycja, uwzględniająca 104 miasta, ukazała się w czwartek.
Czołówka zestawienia jest od lat praktycznie niezmienna. Na prowadzeniu wymieniają się Londyn i Nowy Jork. W najnowszej edycji, tak jak w kilku poprzednich, przewagę ma amerykańska metropolia, co w kontekście Brexitu nie dziwi. Brytyjską stolicę wyprzedzić może wkrótce także Hongkong, który uzyskał wynik o zaledwie 2 punkty niższy.
Hongkong o miejsce na podium rywalizował długo z Singapurem, ale już od pięciu edycji rankingu wychodzi z tego starcia zwycięsko. Także na kolejnych miejscach zestawienia zmian nie ma: piąty jest Szanghaj, szóste Tokio. W pierwszej dziesiątce najbardziej konkurencyjnych centrów finansowych są jeszcze kolejno: Pekin (awans z dziewiątego miejsca), Dubai (awans z 12. miejsca), Shenzen (awans z 14. miejsca) i Sydney (awans z 11. miejsca).
Czołówka zestawienia stanowi dobrą ilustrację tego, że ciężar globalnych finansów przesuwa się z Ameryki i Europy do Azji.
Warszawa wyraźnie awansowała w rankingu w 2015 r. Wtedy przeskoczyła pierwszy raz z siódmej do czwartej dziesiątki zestawienia (na 38. miejsce na 84 sklasyfikowane wtedy miasta). Najlepszy wynik uzyskała jednak w 2017 r., w 22. edycji zestawienia, gdy była 36. Wtedy po raz pierwszy wyprzedziła Wiedeń, z którym rywalizowała o miano najważniejszego centrum finansowego Europy Środkowo-Wschodniej. Kolejne rankingi przyniosły wyraźny regres atrakcyjności polskiej stolicy.