Wzrost gospodarczy przyspieszył – w minionym roku francuska gospodarka rozwijała się w tempie 1,9 proc., najszybciej od 2011 r. – i okazało się, że coraz więcej firm skarży się na kłopoty ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników – informuje Insee, francuski urząd statystyczny. Mimo że bezrobocie nadal jest wysokie, dopiero ostatnio spadło poniżej 9 proc.
– Bezrobocie we Francji jest przede wszystkim bezrobociem ludzi o niskich kwalifikacjach. Ta niezgodność między potrzebami spółek i kwalifikacjami osób szukających pracy staje się coraz bardziej wyraźna i może być bardzo dużą przeszkodą dla dalszego ożywienia gospodarczego – powiedział Patrick Artus, główny ekonomista banku Natixis. – To tłumaczy wciąż wysoki poziom strukturalnego bezrobocia we Francji, a więc takiego, które nie może być wchłonięte nawet przy szybszym wzroście gospodarczym – wyjaśnił Artus. Zmniejszenie tej luki kwalifikacyjnej będzie miało kluczowe znaczenie dla spełnienia obietnic prezydenta Emmanuela Macrona, który zapowiedział redukcję bezrobocia do 7 proc. do końca kadencji w 2022 r.
Rząd ogłosił program zainwestowania 15 mld euro w oświatę i szkolenia zawodowe, a także gruntowną reorganizację systemu praktyk i szkoleń czeladniczych. Luc Samsoen, szef kadr w jednej z fabryk Peugeota skarży się, że tylko 70 ze 100 pracowników, którym to zaproponowano, zgodziło się podnieść kwalifikacje.
Prezes Banku Francji Francois Villeroy przed tygodniem zapewniał, że „francuska gospodarka musi i może działać lepiej. Ale nie może być tak, że mamy ponad 3 mln bezrobotnych, a w tym samym czasie wiele spółek ma kłopoty ze znalezieniem pracowników. To prawdziwy paradoks". Jednocześnie francuskie spółki zatrudniają około pół miliona zagranicznych pracowników, o 46 proc. więcej niż w 2016 r.