Było to pierwsze publiczne wystąpienie prezesa NBP po tym, jak w Sejmie złożony został wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. – Jestem w takim wieku, że boję się tylko Boga i własnej żony – powiedział w tym kontekście prezes Glapiński.
Czytaj więcej
Rada Polityki Pieniężnej w kwietniu szósty miesiąc z rzędu utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Szanse na ich obniżkę w tym roku wciąż istnieją.
Jak sugerował, rządząca koalicja próbuje rozliczać go za decyzje dotyczące polityki pieniężnej i jest to próba wywarcia na niego presji, aby tę politykę rozluźnił. Dużą część konferencji Glapiński poświęcił więc przekonywaniu opinii publicznej, że polityka pieniężna RPP w ostatnich latach była wzorcowa. Wikłał się przy tym w sprzeczności, mówiąc na przykład, że wzrost inflacji do lutego 2023 r. był skutkiem zawirowań w globalnej gospodarce w związku z pandemią Covid-19 i wojną w Ukrainie, a późniejszy spadek inflacji był skutkiem działania polityki pieniężnej, a nie wygasania wcześniejszych szoków.
Glapiński: cel nie został osiągnięty
Glapiński kilkakrotnie podkreślał, że ci sami ludzie, którzy krytykowali RPP za niedostateczne podwyżki stóp procentowych, teraz krytykują Radę za brak obniżek. To teza wątpliwa. Po pierwsze, takich głosów krytyki pod adresem RPP dzisiaj wcale nie słychać. Jeśli już, ekonomiści wytykają Radzie, że obniżyła stopy procentowe przed wyborami z listopada ub.r., choć prognozy NBP nie dawały nadziei na trwały powrót inflacji do celu banku centralnego (2,5 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. w każdą stronę) w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Aktualne prognozy NBP również nie dają takiej nadziei, a prezes Glapiński uzasadnia tym stabilizację stóp procentowych. Po drugie, jak przyznał sam prezes NBP, senaccy członkowie RPP („przysłani przez obecną koalicję rządową” – jak ich określił), którzy byli zwolennikami większych podwyżek stóp procentowych, a następnie byli przeciwni ich obniżkom jesienią ub.r., nadal nie widzą przestrzeni do obniżek.
Czytaj więcej
Gdyby RPP zdecydowała się w tym roku na podwyżkę stóp procentowych przy obecnych prognozach inwestorzy mogliby dojść do wniosku, że faktycznie trwa wojna między bankiem centralnym a rządem – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao.