Pierwsza tegoroczna publikacja dotycząca kondycji polskiej gospodarki okazała się rozczarowująca. Jak podała we wtorek firma S&P Global, wskaźnik PMI, który mierzy koniunkturę w polskim przemyśle przetwórczym na podstawie ankiety wśród menedżerów około 250 firm, zmalał w grudniu do 47,4 pkt z 48,7 pkt w poprzednim miesiącu. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyniku na poziomie 48,5 pkt.
Grudzień był już 20. miesiącem z rzędu, gdy PMI utrzymał się poniżej granicy 50 pkt, co teoretycznie oznacza, że aktywność w przetwórstwie maleje w ujęciu miesiąc do miesiąca. Ale grudniowy spadek tego wskaźnika nie przekreślił nawet w połowie potężnej zwyżki z listopada. Dzięki temu utrzymał się on wyżej niż przez większą część ostatnich dwóch lat (w całym 2023 r. wynosił średnio 46,2 pkt, niżej w swojej 25-letniej historii był tylko w 2001 i 2009 r.). Dlatego wtorkowe dane nie przekreślają dominującego wśród ekonomistów przekonania, że polski przemysł przetwórczy dołek recesji ma już dawno za sobą, a teraz wchodzi w fazę powolnego ożywienia.
Zamazany obraz
PMI obliczany jest na podstawie odpowiedzi menedżerów firm na pytania dotyczące zmian (w stosunku do poprzedniego miesiąca) produkcji, wartości zamówień, zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów. Z najnowszej ankiety wynika, że w grudniu przyspieszył utrzymujący się od niemal dwóch lat spadek wolumenu nowych zamówień. Dotyczy to zarówno zamówień krajowych, jak i zagranicznych. Jeśli w styczniu popyt zmaleje po raz 23. z rzędu, seria zniżek wyrówna rekord z lat 2000–2002.
Mniejszy napływ zamówień skłonił firmy do ponownego obniżenia produkcji, choć w mniejszym stopniu niż przed listopadem. Przedsiębiorstwa podtrzymywały aktywność, zmniejszając bufor niezrealizowanych zamówień. Trzeci miesiąc z rzędu odnotowały też wzrost zapasów produktów gotowych.