Jak obliczył wstępnie GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w czerwcu o 15,6 proc. rok do roku, po zwyżce o 13,9 proc., mniej więcej w zgodzie z oczekiwaniami większości ankietowanych przez nas ekonomistów (tabela). Z tak wysoką inflacją po raz ostatni mieliśmy nad Wisłą do czynienia w marcu 1997 r. Dobra wiadomość jest taka, że jej szczyt jest już na horyzoncie. Spadek inflacji, który powinien rozpocząć się jesienią, będzie jednak okupiony spowolnieniem gospodarczym, a najprawdopodobniej nawet recesją.
Presja inflacyjna słabnie
W stosunku do maja CPI wzrósł o 1,5 proc. Nie licząc lutego, gdy wskaźnik ten spadł pod wpływem tzw. tarczy antyinflacyjnej, to jego najmniejsza zwyżka w br. W takim ujęciu inflacja hamowała już trzeci miesiąc z rzędu. Za uspokajającą można też uznać strukturę inflacji: jej czerwcowe przyspieszenie to w dużej mierze skutek wzrostu cen surowców energetycznych i żywności. Presja inflacyjna pochodzenia krajowego zdaje się zaś słabnąć.
o tyle rok do roku wzrósł w czerwcu wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) w Polsce. W maju zwyżkował o 13,9 proc.
Spośród głównych kategorii towarów i usług, najszybciej drożały w czerwcu paliwa do prywatnych środków transportu. Ich ceny wzrosły o 46,7 proc. rok do roku, po zwyżce o 45,4 proc. w maju. Tak szybkiego wzrostu cen na stacjach benzynowych Polacy w tym stuleciu nie doświadczyli. Najmocniej w tym stuleciu, o 35,3 proc. rok do roku, wzrosły też ceny nośników energii (gaz, prąd i opał). To prawdopodobnie skutek zwyżek cen węgla.