W II kw. 2011 r., gdy sytuacja pod względem zatorów płatniczych była najlepsza, takich firm było ok. 80 proc.
Zatory płatnicze narastają od kilku kwartałów, jednak jeszcze w połowie roku nie miały istotnego wpływu na kondycję finansową firm. Przedsiębiorstwa kompensowały je sobie większą sprzedażą, a odsetek tych, które deklarowały poprawę sytuacji finansowej, był wyższy od tych, u których się ona pogorszyła. W III kwartale nastąpiła zmiana – na poprawę sytuacji finansowej wskazywało 19 proc. firm, a na pogorszenie – 25,4 proc. To z jednej strony efekt spowolnienia gospodarczego, z drugiej strony – narastających zatorów.
Pod koniec września już 27,7 proc. wszystkich faktur nie zostało zapłaconych pomimo upływu terminu (rok temu – 23 proc.). W portfelu co piątej firmy nieuregulowane należności stanowią 50 proc. i więcej. Paradoksalnie w III kw. średni czas oczekiwania na zapłatę skrócił się do 3 miesięcy i 24 dni (z 4 miesięcy i 12 dni w II kwartale). – To efekt pojawienia się nowej grupy wierzycieli, u których problem zaległych płatności wcześniej nie występował – podkreśla raport.
W sumie Indeks Należności Przedsiębiorstw pogorszył się po raz piąty z rzędu i osiągnął poziom 82,2 punktu. Jest to trzeci najgorszy wynik w czteroletniej historii badania, tylko nieznacznie lepszy niż w okresie największego nasilenia zjawisk kryzysowych (kwiecień – lipiec 2009 r.).
Coraz poważniejsze są też skutki zatorów płatniczych. Już 40,5 proc. przedsiębiorstw deklaruje, że z tego powodu wstrzymuje inwestycje, a 39,3 proc. – że same mają problemy z terminowym regulowaniem faktur. Rośnie też liczba firm (już 13,2 proc.), które z powodu utraty płynności decydują się na bardzo radykalne kroki – zwolnienia lub redukcję płac.