Pewnie najwięksi optymiści nie wierzyli, że krajowe indeksy po pierwszym miesiącu tego roku będą notować nawet dwucyfrowe stopy zwrotu, tymczasem WIG20 we wtorek, w połowie drugiego miesiąca roku, z hukiem przełamał barierę 20-proc. umocnienia i sięga poziomów widzianych poprzednio kilkanaście lat temu. Uwzględniając dywidendy, indeks dużych spółek oczywiście bije rekordy. Rekord za rekordem (wraz z każdym dniem zwyżek) bije także WIG, a jego śladem idą średnie i małe spółki. Co do samej wtorkowej sesji, to WIG20 zakończył ją 2,9-proc. umocnieniem, na poziomie 2671 pkt, szatkując na drobne kawałki obóz niedźwiedzi. Przez szereg ostatnich tygodni pewnie wielu kontrariańskich inwestorów zastanawiało się nad końcem wzrostów, ale trend jest niespotykanie silny. Pytanie, jak długo GPW może utrzymywać tak silną formę, zwłaszcza że im dalej na zachód, tym atmosfera bardziej siada.

Czytaj więcej

Na giełdzie rekord goni rekord. Co dalej?

Na korzyść niedźwiedzi należy też oddać, że tak dynamiczne, jednodniowe zwyżki nie raz były zapowiedzią zmiany trendu, a do tego we wtorek nastąpił skokowy wzrost obrotów, który w trendzie wzrostowym może oznaczać już dystrybucję. Zastanawiające mogą być też tak silne zwyżki banków. Indeks tych spółek rósł o ponad 4 proc. i oczywiście także ustanowił rekord. Wynik od początku roku to 24,6 proc. Jeśli polski rynek zyskuje ze względu na szanse zakończenia wojny w Ukrainie, to dla Europy powinno to oznaczać spadek inflacji, a wraz z tym także niższe stopy procentowe. Z drugiej strony jednak niższe stopy mogą dać impuls całej gospodarce.