Indeks S&P 500 zyskał w listopadzie ponad 5 proc., czyli najwięcej od… listopada 2023 r. Poprzedni miesiąc okazał się natomiast niezbyt łaskawy dla większości rynków wschodzących, a ich indeks MSCI Emerging Markets spadł o ponad 3 proc., kontynuując październikową słabość.

Niewątpliwie akcjom na Wall Street pomaga splot okoliczności takich jak boom na sztuczną inteligencję, ciągle solidny (choć jednak powoli słabnący) wzrost gospodarczy czy też nadzieje na korzyści z obniżek stóp procentowych i wreszcie tradycyjny powyborczy rajd. Ale ta siła ma też swoją cenę. Wystarczy wspomnieć, że wskaźnik ceny do wartości księgowej w przypadku S&P 500 znalazł się w listopadzie wyżej niż na szczycie tzw. bańki internetowej z 2000 r. (osiągnął 5,24 według danych Bloomberga). Niby w dobie innowacji i technologii na wartość księgową patrzy się raczej z przymrużeniem oka, ale z drugiej strony według naszych wyliczeń poziom P/BV aż w 88 proc. tłumaczył historycznie przyszłe zachowanie S&P 500 w kolejnych dziesięciu latach (im był wyżej, tym to zachowanie było słabsze).

Aż tak ekstremalnie wysoko na tle historii nie znalazł się natomiast jeszcze konkurencyjny (i preferowany przez większość inwestorów) wskaźnik ceny do prognozowanych zysków spółek – z poziomu ok. 22 brakuje mu jeszcze kilkanaście procent do rekordu z czasów bańki internetowej.