Patrząc na przebieg czwartkowej sesji na warszawskiej giełdzie, można sobie zadać pytanie: czy to była sesja przełomu? WIG20 mimo wielu przeciwności obronił po raz kolejny poziom 2200 pkt i przerwał serię trzech z rzędu spadkowych dni. Przez długi czas nic jednak na to nie wskazywało.
Wzrosty i duże obroty
Większość sesji upływała bowiem pod znakiem przeceny. Kontrastowało to z zachowanie innych europejskich rynków, gdzie przeważały wzrosty. My jednak mieliśmy swoje problemy związane głównie z wynikami spółek. W przypadku WIG20 kulą u nogi były przede wszystkim akcje Allegro, które po publikacji wyników traciły nawet kilkanaście procent. Wyniki nie pomagały też firmie KGHM, która kontynuowała rozpoczętą kilka dni temu przecenę.
I kiedy wydawało się, że sprawa jest przegrana i można godzić się z kolejną porażkę przyszedł zwrot akcji. Pomogły w tym wydarzenia z rynku walutowego, gdzie powstrzymane zostało umocnienie dolara. Inwestorzy znów łaskawiej spojrzeli na aktywa z rynków wschodzących. Zyskiwał złoty, a WIG20 wyszedł na plus. Ostatecznie zyskał on 0,7 proc.
Część strat udało się odrobić czwartkowym maruderom. Allegro ostatecznie straciło 11 proc. Mocny zwrot widzieliśmy w przypadku Pepco. Akcje spółki spadały w czwartek nawet 7 proc., ale ostatecznie zamknęły dzień na nieznacznym plusie. KGHM stracił 2,5 proc. Liderem wzrostów w gronie największych spółek była z kolei PGE, której akcje podrożały o ponad 6 proc. Mocno zaprezentował się też Orlen, który zyskał 4,5 proc. Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że czwartkowej sesji towarzyszyły też ponadprzeciętne obroty. Te wyniosły prawie 2,6 mld zł.
Inwestorzy przestawiają wajchę?
W drugiej części dnia widać było zmianę nastawienia inwestorów nie tylko na GPW. Powstrzymana została także przecena złota, które po południu było wyceniane na 2570 USD za uncję. Wzrosty zawitały także na rynku ropy naftowej. Kolor czerwony zawitał z kolei na rynku kryptowalut, a bitcoin spadł w okolice 88 tys. USD. Czy więc Trump trade dobiega końca? Po jednej sesji ciężko oczywiście stawiać takie tezy, ale nikt przecież nie zabronić wierzyć polskim inwestorom w lepsze czasy. W końcu nasz rynek to wieczne nadzieje na giełdowe wzrosty.