WIG20 spadł o 0,67%, mWIG40 o 0,11%, jedynie sWIG80 wzrósł o 0,05%. Solidniej prezentowały się tym razem obroty (1,1 mld zł), ale poza tym w przebiegu handlu nie było widać wielu pozytywów. Szczególnie mocno wyprzedawano Dino (-4,81%), które było zarazem najbardziej aktywną spółką na parkiecie (322 mln zł obrotu). W okresie przedpremierowym nie zachwyca również CD Projekt (-3,20%).
S&P 500 spadł we wtorek o 0,22%, Nasdaq o 0,23%, ale szczególnie w drugim przypadku dzień mógł wyglądać znacznie gorzej. Rynek nerwowo zachowywał się m.in. po wyższych od oczekiwań danych inflacyjnych z Kanady. W ciągu ostatnich tygodni kilkukrotnie wyrażaliśmy zaskoczenie tym, w jak niewielkim stopniu rynek reaguje na nieustanny niemal od czerwca wzrost cen ropy. Wygląda na to, że dochodzimy do poziomów, gdy zacznie on być dostrzegany. W pewnym stopniu będzie to zależało oczywiście do tego, czy uwagę na zachowanie surowców zwróci dziś Fed, natomiast kolejne szczyty w dniu wczorajszym, które przypisywano m.in. rosnącemu ryzyku konfliktu zbrojnego między Azerbejdżanem a Armenią, wywołały wyraźną reakcję akcji i długu. Dopiero wraz z korektą surowca spadki na Wall Street zostały zredukowane.
W godzinach porannych spadają rynki azjatyckie, ale kontrakty futures sugerują, że otwarcie w Europie i Polsce może być lekko dodatnie. Ma to jednak marginalne znaczenie. Ocena dnia będzie w całości zależeć od wieczornego posiedzenia FOMC. Do jego interpretacji amerykański rynek akcji podejdzie w okolicy dolnego ograniczenia budowanego od października ub.r. kanału wzrostowego, negatywny scenariusz może oznaczać jego przełamanie i wyznaczenie nowych dołków rozpoczętej w sierpniu korekty. Wykluczamy scenariusz szokowy, w którym FOMC pójdzie śladem EBC i podwyższy stopy. Obawiamy się, że komunikat i wypowiedzi J. Powella mogą okazać się jednak mocno jastrzębie, generując ruch w górę rentowności długu, amerykańskiego dolara, spadki na giełdach oraz wyraźny wzrost wycen ryzyka podwyżki w listopadzie z obecnych skromnych 28,9%. Optymiści oczekują, że ważną rolę w komunikacji odegrają sygnały osłabienia na rynku pracy, my obawiamy się, że nacisk może zostać położony na zrewidowaną w górę ścieżkę PKB w nowych prognozach, a także, że poruszony zostanie temat cen ropy, które pozostając poza kontrolą Fedu zaczną przekładać się jednak na wzrost oczekiwań inflacyjnych.
W Azji czerwono
Piotr Neidek, BM mBanku
Kwadrans po godzinie 6:00 praktycznie wszystkie rynki azjatyckie skąpane były w czerwieni. Jedynie Jakarta Composite Index (+0,8%) zyskiwał na wartości. Najmocniejsze spadki odnotowywał SET Index z Tajlandii (0,9%) oraz Hang Seng Index (0,8%). Po serii wzrostów, pod kreską znalazł się benchmark z Bombaju. Wprawdzie skala spadków jest niewielka i wynosi jedynie 0,7%, ale niedźwiedziom udało się dzisiaj naruszyć ważne wsparcie. Rok temu wydarzyła się podobna sytuacja i indeks wkrótce zanurkował pod wcześniejsze minima. W przypadku rozwinięcia się takiego scenariusza, na celowniku mogłyby pojawić się okolice 65000 punktów.
Awersję do ryzyka widać od rana w notowaniach kontraktów terminowych na niemiecki indeks. O poranku DAX future traci do wczorajszego zamknięcia a od wrześniowego szczytu oddalił się o 250 punktów. Taka zmienność nie odbiega od tego, do czego przyzwyczaj nas niemiecki indeks w ostatnich tygodniach. Postępująca konsolidacja nie znalazła wciąż rozstrzygnięcia. Wiadomo jednak, że po tak długich okresach odpoczynku, późniejsza fala wertykalna może być okazałych rozmiarów. Jak na razie brakuje twardych wskazań, w którą stronę mógłby finalnie wybić się rynek. Mając na uwadze słabość małych i średnich spółek, oraz obecność trójkąta na wykresie DAX, to ryzyko spadków na Deutsche Boerse jest całkiem wysokie.